Kupiłam u miłego pana w warzywniaku symboliczną porcję aronii. Nie do końca wiedziałam jak ją wykorzystam, ale z pomocą przyszedł mi blog Bożeny. Bożena to przodowniczka przetworów różnej maści i czułam, że mogę polegać na jej doświadczeniu. Jako iż w warzywniaku nie można kupić liści wiśni ani malin, poszperałam w internecie, aby sprawdzić jak uniknąć aroniowej goryczki i cierpkości. Z tego co się dowiedziałam pomaga: mrożenie, liście wiśni lub malin, gruszka lub jabłko. Zatem aby się zabezpieczyć najpierw zamroziłam na jedną dobę aronię i zapobiegawczo podczas gotowania dodałam jabłko.
Efekt? Ani grama goryczki, aż byłam troszkę zawiedziona - bo ten gram by się przydał:) Jednakże barwa i smaczek rekompensują tą stratę. Sok wyszedł wyśmienity. Niestety nie uchowa się do zimy, bo butelka okazała się nieszczelna w okolicach zatyczki. Mogłabym oczywiście przelać sok do słoiczków i pasteryzować ponownie, ale ta wada butelkowa jest świetną wymówką, aby już teraz korzystać z dobrodziejstwa tego owocu. Według wiki aronia zawiera witaminę P, która nawet w sokach i mrożonkach prawie całkowicie zachowuje swoją aktywność.
Ciekawostka: dlaczego lód mrożony w domowym sposobem w zamrażarce jest biały a nie przezroczysty? Dzieje się tak ze względu na rozpuszczone w wodzie z kranu powietrze. "Komercyjne kostkarki do lodu wytwarzają atrakcyjny, przejrzysty lód, przepuszczając ciągły strumień wody przez zarażające metalowe rurki albo po powierzchni metalowych tac. To sprawia, że zamarza tylko część wody, a reszta jest usuwana, zanim stężenienie powietrza osiągnie zbyt wysoki poziom. Kiedy grubość warstwy lodu jest wystarczająca, rurki albo taca są podgrzewane, by uwolnić kryształowo przejrzysty lód, doskonały do filmowania"*.
Jedno jest pewne: komercyjny czy domowy - z takiego lodu można przyrządzić najprostszy deser - napój na świecie. Granita w najczystszej postaci: tylko kruszony lód i świeży syrop z aronii. Idealna na upał, który do końcu zawitał w stolicy Wielkopolski.
Syrop z aronii:
SKŁADNIKI:
- 0,5 kg aronii (oczyszczoną i zamrożoną przez conajmniej jedną dobę)
- 1 kwaśne duże jabłko
- 0,5 kg cukru
- 1 mała cytryna
PRZYGOTOWANIE:
1. Aronię i pokrojone na cząstki jabłko (bez gniazd nasiennych) zalać wodą tak aby tylko przykryć owoce i gotować 15 minut. Aronia dość mocno brudzi wszystko dokoła, włączni z kucharzem, więc lepiej gotwować w wyższym garnku.
2. Następnie przecedzić do innego garnka, dodać cukier i sok z cytryny.
3. Gotować kolejne 15 minut.
4. Gorący sok przelać do słoika lub butelki (mi wyszło trochę ponad 0,5 litra soku), przewrócić do góry dnem, i zostawić do wystygnięcia.
Granita z syropem z aronii:
SKŁADNIKI (na jedną szklankę):
- około 10 kostek lodu
- syrop owocowy (np. z aronii)
- blender z nożykiem do kruszenia lodu (lub inny sprawdzony sposób:)
PRZYGOTOWANIE:
1. Lód skruszyć w blenderze, najdrobniej jak się da.
2. Przełożyć do szklanki i zalać syropem - i gotowe!
3. PS. Istnieje oczywiście szkoła, która każe zamrozić taki deser ponownie na około 0,5 godziny, może dłużej, i następnie rozdrobnić masę ponownie. Tą czynność można powtórzyć 2-3 razy. Ale najlepsze jest to, że nie trzeba:)))
* "Dlaczego pingwinom nie zamarzają stopy i 114 innych pytań", Mick O'Hare, wyd. Insignis Media, Kraków 2009, s.85
faktycznie kolor ma cudny :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam granitę :)
OdpowiedzUsuńnie wiem ,jak to smakuje,bo aronii chyba nigdy nie jadlam,ale powiem Ci kochana,ze druga fotka mnie zaczarowala.Poczulam sie jak Alicja w Krainie czarow,kiedy pila ten eliksir z buteleczki.Magiczna fota:)))
OdpowiedzUsuń@gruszko z fartuszka:) kolor jak dobre winko:))
OdpowiedzUsuń@monami: ja też:))) pozdrawiam
witam Was dziewczyny na moim blogu:)
@asico-Alicjo: nawet nie wiesz jaki to dla mnie komplement - uwielbiam Alicję (tą w Krainie Czarów i ciebie też:)))
OdpowiedzUsuń:****
OdpowiedzUsuńGoh.,ja teę lubię aronię.I właśnie ją mrożę przez dwie doby,aby potem robić pyszności-nalewkę,sok,dodaję do konfitur.
OdpowiedzUsuńA Twoja granita wygląda wspaniale!
@ascia: :***
OdpowiedzUsuń@Amber: ja jestem początkująca w przetworach, więc na razie wszystko tak tylko "na spróbę" robię:) dzięki! pozdrawiam:)
Przetwarzam aronię, ale takiej wersji jeszcze nie miałam, a żałuję bo napiłabym się takiego eliksiru! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa właściwie nigdy nie korzystałam z aronii- czas to zmienić!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że to przez podstępne pęcherzyki powietrza! ;-)
OdpowiedzUsuńAle mądre rzeczy nam tutaj przedstawiasz.. w towarzystwie pysznych wytworów... połączenie idealne :) Mam w zamrażarce worek aronii i jakoś nie dażę jej zbytnią sympatią.. w sumie czytając Twój post stwierdzam, że może niesłusznie zawsze traktowałam ją jako gorzką i paskudną :P Ta granita ma niesamowity kolor. W niczym nie przypomina zafochanych owoców aronii.. nie mówiąc wiele: wierzę, że musiało być pycha <33
OdpowiedzUsuń@Kamila: cieszę się, że mogłam ci coś podpowiedzieć:))) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń@burczymiwbrzuchu: no to mój pierwszy eksperyment w życiu i bardzo mi się spodobał:)
@Aurora: no widzisz, to podstępne powietrze jest wszędzie:)))
@Panna L: hehe, dziękuję:) Słusznie zrobiłaś z tą aronią, mrożenie to dobry sposób na jej goryczkę:) pozdrawiam cię serdecznie:)
jestem granitowo pewna że ta granita jest pyszna. Wygląda fenomenalnie, a aronię uwielbiam. Moja babcia jest mistrzynią przetworów aroniowych, i dzięki niej wiem co to aronia i jak może smakować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Aż miło popatrzeć :)) aronia na salony :) goh., a co to za witamina P? P jak pogoda chyba ;) udanego!
OdpowiedzUsuńta granita wygląda obłędnie
OdpowiedzUsuńa ja byłam na wsi i w tym roku jakoś aronii bardzo mało.. za to mam całą masę czerwonych mirabelek ;p
OdpowiedzUsuńsok wygląda pysznie :) i granita też!
@Monika: gratuluję babci:))) moje babcie nie wdrożyły mnie w aroniowe przetwory:/ pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń@Magda: dzięki:) nie mam pojęcia co to za witamina, ale napisałam o tym, bo sama odkryłam, że oni tak daleko w alfabet zabrnęli z tymi witaminami:)))
@margot: dzięki! pozdrawiam:)
@akanak: dzięki:) a mirabelek zazdraszczam oficjalnie, bo już kopę lat nie jadłam:)
wszystko co aroniowe pyszne :) choć ja jestem fanką nalewki :> dziadkowej nalewki :)
OdpowiedzUsuń@Bazylio: a ja jeszcze nie miałam przyjemności z nalewką:) a do tego domową, dziadkową, esz, to musi być pycha:)
OdpowiedzUsuńKolor zachwyca ;-)
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl