Urodzaj kurkowy doprowadził mnie do przyrządzenia zupy:) Delikatna, śmietankowa i z dużą ilością grzybów. Do tego aromatyczny lubczyk. Zioło na miłość. Niegdyś wykorzystywne do produkcji napojów miłosnych. "W tradycji ludowej lubczyk stosowany był jako złoty środek w nie odwzajemnionej miłości"*. A u mnie magia lubczyku zwiększa jedynie miłość do... lubczyku. Im więcej go jem, tym bardziej go cenię.
SKŁADNIKI:
- 0,5 kg kurek
- 2 marchewki
- listek selera
- mały por (białe i jasnozielone części)
- 1 listek lubczyku
- 0,7 l bulionu
- 1 duża cebula
- kwaśna śmietana
- listek laurowy, ziele angielskie, sól i pieprz
PRZYGOTOWANIE:
1. Umyć kurki. Ponoć najlepszy sposób na czyszczenie kurek to zalać je wrzątkiem w dużym garnku - kurki powinny się lekko obkurczyć, a piasek magicznie opaść na dno garnka - wtedy łyżką cedzakową można wyłowić grzybki. Moje po tej porcedurze wymagały jeszcze lekkiej pomocy w uwalnianiu od piachu:)
2. Zagotować bulion - dodać pokrojoną drobno marchewkę, poszatkowanego pora i cebulę oraz drobno pokrojony listek selera i lubczyku, listek laurowy i ziele angielskie.
3. Gdy marchewka lekko zmięknie dodać oczyszczone kurki i zagotować. Następnie skręcić ogień i gotować chwilę na małym ogniu.
4. Na koniec zabielić zupę śmietaną, i doprawić solą i pieprzem.* Earl Mindell, "Biblia młodości. 100 składników pokarmowych, od których zalezy zdrowie i dobre samopoczucie", s.70
mniam mniam musi być pyszna:)to dziś Misiek musi uważać na Ciebie:P
OdpowiedzUsuńOj oj, jako zakochana w kurkach po uszy w mig bym pochłonęła taka miseczkę :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam zupy z kurek, a lubczyk bardzo lubię i czasem używam :)
OdpowiedzUsuńOj, zazdroszcze tego kurkowego urodzaju :)
OdpowiedzUsuń@asica: hehe, on też jadł to zupę, więc zobaczymy;)
OdpowiedzUsuń@Kuchareczka: częstuj się wirtualnie kochana:)))
@kikimora: witaj w klubie sympatyków lubczyku:)
@Maggie: to u nas pierwszy taki urodzajny kurkowy rok:))) też się cieszymy:)
Jakaż szkoda, że sezon na kurki nie trwa okrągły rok, mrożone już nie są takie dobre ... Zupa wyglada fantastycznie, aż zza ekranu czuję jej zapach :) A do siebie zapraszam na kawałek sernika :)
OdpowiedzUsuńwww.wanilia-i-przyjaciele.blogspot.com
Gosia ale się dziś fajnie zgrałyśmy. U mnie też kurkowa zupka! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń@Bella: też żałuję, że sezon na kurki jest taki krotki:/ dzięki:)
OdpowiedzUsuń@Kamila: no popatrz, ale zbieg okoliczności:))) pozdrawiam:))
ach lubczyk:).. aż chce mi się zanucić: "Do zakochania jeden krok.."
OdpowiedzUsuńBuziaki
Jeszcze nigdy nie używałam w kuchni świeżego lubczyku - jakoś nie wpadł mi w ręce. Muszę się koniecznie rozejrzeć. Ciekawa jestem, czy rzeczywiście działa :-))
OdpowiedzUsuńNie mogę się zdecydować jaka jest moja ulubiona zupa, ale na pewno taka kurkowa jest w czołówce ! Ciekawe, czy lubczyk spełnia w niej fukncję afrodyzjaka :D
OdpowiedzUsuńoch Ty!!! podziwiam Cię, za każdym razem Twoje dania wbijają mnie w ziemię! ta zupa jest fenomenalna, marchewka i kurki pięknie wybijają się kolorystycznie!!! Lubczyk muszę posiać na balkonie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przedburzowo
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
@Olcik: ja juz jestem zakochana po uszy:)
OdpowiedzUsuń@hania-kasia: polecam taki świeży - ma niezwykły aromat:)
@burczymiwbrzuchu: u mnie kurkowa też ma wysokie notowania:) co do lubczyka-afrodyzjaka - to trudno mi ocenić czy to działa, chyba trzeba po prsotu wierzyć w jego magiczne działanie - albo przepis na napar miłosny zawiera jeszcze jakiś inny tajemny składnik:)
@Monika: dziękuję:))) ja w przyszłym roku też sobie lubczyk sprawię balkonowo:) pozdrawiam:))
jaki urodzaj kurkowy?!
OdpowiedzUsuńmi ledwo co na kurki duszone znikające w tempie nadzwyczajny starcza, a co dopiero taką zupę robić!
ale wprosiłabym się na nią z chęcią! ;)
@słodkosłona: yyy, no dostaliśmy całe wiaderko kurek - część wstępnie obgotowana poszła do zamrażarki na zimę, a z reszty sos do knedlików, część do jajecznicy i kolejna partia na zupę:))) to dla mnie urodzaj:)))) pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńNie jadłam zupy kurkowej, ale myślę, że mogłabym ją bardzo polubić!
OdpowiedzUsuńGosiu,ja lubię lubczyk bardzo.Rośnie u mnie na wsi.Ma taki aromatyczny smak.W tej zupie na pewno pyszny.No i kurki.Ach,wspaniałe jedzenie!
OdpowiedzUsuń@Ivka: spróbuj, będziesz miała pewność:))) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń@Amber: też uwielbiam ten lubczykowy aromat:) dzięki i pozdrawiam serdecznie:)
Uwaga goh. i Jej zupa :D lubczyk, jak słusznie podaje kultura ludowa, wzniecać miał płomienne uczucia ;) zupa on fire ;) pysznie i zalotnie :)
OdpowiedzUsuńKurki , lubczyk? Ta zupa to jest zmysłowa i za razem afrodyzjak
OdpowiedzUsuń@Magda: hehe:))) dzięki - ty to potrafisz podsumować:)))
OdpowiedzUsuń@margot: o tak afrodyzyjna to zupka:))) pozdrawiam:)
Kurek, ile ja kurek nie widziałam! Tutaj, u mnie pojawiły się na moment w bajońskich cenach i równie szybko zniknęły. Dlatego miło sobie chociaż na Twoją zupę popatrzeć :))
OdpowiedzUsuń@Marta: no popatrz jak to jest różnie, a na Opolszczyźnie urodzaj kurkowy:) dzięki, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAle tu kurkowo ;-)))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Ja zawsze mam pod ręką świeży (latem) bądź mrożony (zimą ) lubczyk. Nie wyobrażam sobie bez niego żadnej zupy;)
OdpowiedzUsuńKocham kurki, a w zupie muszą być pyszne ;)
OdpowiedzUsuńhttp://mojeptysiemalinowe.blogspot.com/
A ja jeszcze nie jadłam kurek w tym roku, no! Zupa musiała być pyszna.
OdpowiedzUsuń@Biedronko: :)
OdpowiedzUsuń@Panno Malwinno: szczęściara, ja musiałam jechać 300 km, aby doświadczyć świeżości lubczyku (suszony też mam zawsze pod ręką:)
@Soogar Lips: ja też je kocham i w zupie, i w sosie, i w ogóle bardzo:)
@shaday: och to czas nadrobić kurkowe braki:)