Szparagi uwielbiam. Białe. Zielone. Z masełkiem. Z przyrumienioną bułką tartą. Aż szkoda przygotowywać z nich coś innego, ale ponieważ jestem otwarta na nowe smaki, zdecydowałam się na małą innowację...
A tu pełnia sezonu szparagowego:) i do tego mieszkam w Wielkopolsce, gdzie szparagów jest pod dostatkiem - w przeciwieństwie do Opolszczyzny, gdzie mieszkają rodzice, i tam nie jest to tak popularne, wnioskując po półkach sklepowych w warzywniakach.
Masełko pozostało jako szparagowa klasyka, a dodatek cytryny to ta nowość, która idealnie komponuje się ze szparagiem. Do tego kołderka z boczku, a jako prześcieradło ciągnący się ser - tak leżakujące szparagi okazały się miłym urozmaiceniem w mojej kuchni:)
SKŁADNIKI:
- 1 pęczek białych szparagów i 1 pęczek zielonych szparagów (powinny być mniej więcej tych samych gabarytów, co nasze naczynie żaroodpowrne, w którym będziemy je zapiekać)
- 2 duże plasterki sera żółtego lub tyle aby przykryć dno naczynia żaroodpornego (w przepisie* był to oscypek, ale nie udało mi się kupić)
- 5 plasterków chudego boczku bardzo cienko skrojonego
- sól, cukier
sos holenderski:
- kostka masła
- 1 jajko
- sok z 1/2 cytryny + troszkę skórki otartej z tej cytryny
- cukier, sól, pieprz
PRZYGOTOWANIE:
1. Szparagi obrać do połowy lub w razie konieczności do 2/3 wysokości i ugotować w osolonej i osłodzonej wodzie (białe mogą gotować się troszkę dłużej).
2. Przygotować sos holenderski: masło rozstopić w garnuszku, sklarować i lekko przestudzić. Do wysokiego naczynia wbić jajko, dodać sok i skórkę z cytryny, odrobinę cukru, soli i pieprzu - całość miksować stopniowo dolewając ciepłe roztopione masło, aż sos lekko zgęstnieje.
3. Ugotowane szparagi przełożyć do żaroodpornego naczynia - na przemian białe i zielone. Następnie polać szparagi sosem i obłożyć kołderką z wędzonego boczku.
4. Całość zapiekać na najwyższej półce w piekarniku w najwyżeszej temperaturze (górne grzanie lub jeśli ktoś posiada to z funkcją grill) przez około 5 minut (aż sos lekko się zetnie, a bekon trochę się przyrumieni)
* Przepis znaleziony w dodatku do Wyborczej: Nowa Kuchnia Polska - Spotkania przy stole; Spotkanie biało-zielone.
Szparagi? Mmh, a do tego ten przecudny zielony kolorek ;-) Wszystko komponuje się świetnie..
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Wyborne! We Wrocławiu ich jeszcze nie dojrzałam, ale może przez to, że dziś ukryły się pod śniegiem ;)
OdpowiedzUsuń@Biedr_ona: dzięki:) lubię gdy jedzonko komponuje się także kolorystycznie:)
OdpowiedzUsuń@Magda: właśnie patrzę na pogodę we Wrocławiu w necie: "lekki śnieżek"??? masakra, w Pozku też jest zimno, ale bez śniegu!:) W Poznaniu na każdym straganie warzywnym widać szparagi - od wyboru do koloru:)
Kolorowo, apetycznie, z pewnością wypróbuję w rtym sezonie:)
OdpowiedzUsuńCo za kolory! Ja stawiam na zielone:)
OdpowiedzUsuń@Magda: spróbuj koniecznie, polecam:)
OdpowiedzUsuń@Trzcinowisko: po twoim blogu widać, że bardzo lubisz zieleń:) ale trafiłam!:)
Trafiłaś w 10!:)
OdpowiedzUsuńpycha!!!
OdpowiedzUsuńPiękne... !
OdpowiedzUsuńSzparagi w łóżku :) Aż szkoda to ruszać i jeść.. :)
Ale bym zjadła :) Pysznie wyglądają, jak tylko pojawią się na horyzoncie to zrobię :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń@daga, @nat, @ka.wo: cieszę się, że wam się podobają takie szparażki i dziękuję za odwiedzenie mojego bloga:)
OdpowiedzUsuńNie ma jeszcze pełni, nie ma nawet kwadry, ani nowiu, nic nie ma - ani jednego szparagowego badylka.
OdpowiedzUsuńTylko pojedyncze spojrzenie Pani ze straganu zdające się mówić: - "Się tym ludziom już teraz całkiem w głowach poprzewracało. Ziemniaków by se natłukli, tłuszczem ze skwarkami poleli, zsiadłym mlekiem popili, a oni chodzą i szparagów szukają. Świat schodzi na psy."
Pięknie podane szparagi - po prostu kulinarna maestria.:)
@Lekka: no popatrz, to jednak zacznę nazywać Poznań stolicą szparagów!:) pozdrawiam serdecznie:D
OdpowiedzUsuńgdybym miała przed sobą te szparagi, zniknęłyby od razu! pięknie wygląda, a smakuje pewnie jeszcze lepiej!
OdpowiedzUsuń@Bazylia: te na zdjęciu zniknęły od razu, niestety nie wzięłam poprawki na to, że tam jest aż kostka masła... powinnam była zjeść pół porcji;)
OdpowiedzUsuńślinka cieknie ;-P
OdpowiedzUsuńI see...
OdpowiedzUsuńTeż niedawno robiłem to klasyczne połączenie, tylko używałem samych żółtek do sosu i mniejszej ilości masła. Ponoć przy większej, sos może się zważyć, nie chciałem ryzykować. Wiem jakie to dobre i wiem jak szybko znika z talerza....
OdpowiedzUsuń@Aurora: no ba!:)
OdpowiedzUsuń@Stah: no widzisz, widzisz:)
@MT: też znalazłam później wersję z samymi żółtkami (ale chyba w większej liczbie niż 1), hehe, i dobrze że nie słyszałam o tym że się może coś zwarzyć, bo jakbym wiedziała to tak by się na pewno stało;) ale mi wg tych proporcji wyszedł bardzo przyzwoity, niezwarzony sos:)