Wakacje trwają. Mimo iż nie mam urlopu, to jednak zrobiłam sobie wakacje... od blogowania. Wiem, że taka nieobecność i znikanie bez słowa na ponad miesiąc jest niewybaczalne, ale może jednak znajdzie się ktoś litościwy i zrozumie...? Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że nie gotowałam w tym czasie nic spektakularnego, nic odkrywczego, nic czym warto byłby się podzielić z innymi... Mało tego! Gdy już nawet próbowałam, to mi nie wychodziło!
Blogerskim leniem zaraziłam się od niejakiej Aluchy:P Ona zapewne wszystkiemu zaprzeczy, ale opublikowała taki jeden post, gdzie napisała, że jej się nie chce, ja to skomentowałam, że owszem, że bywa, że przejdzie... Nie wiedziałam wtedy tylko, że przejdzie tak szybko i to na mnie:D W międzyczasie nawet udało mi się poznać Aluszkę w realu (i nie chodzi o ten duży supermarket), w najprawdziwszej rzeczywistości, i powiem wam w sekrecie, że jest ona równie sympatyczna i równie rozmowna na żywo, jak w blogosferze:)))
A dziś zapraszam na fasolkę w sosie serowym (zachęcił mnie sukces tego kalafiora - bez przerwy w TOP TEN na moim blogu:)
SKŁADNIKI:
- 1 kg fasolki szparagowej
- 1 spora łyżka masła
- 1 łyżka mączki kukurydzianej
- 1 szklanka mleka
- 2 garście startego żółtego sera
- sól i pieprz
PRZYGOTOWANIE:
1. Przygotować fasolkę: obcinamy końcówki z dwóch stron, myjemy i wrzucamy do garnka
2. Gotujemy ok.30 minut (lub dłużej, do miękkości - zależy od fasolki)
3. Gdy fasolka jest ugotowana, odcedzamy z wody i przekładamy do miski w której będziemy ją podawać.
4. Z mączki kukurydzianej i masła robimy białą zasmażkę, czyli wsypujemy mąkę na garnka dodajemy masło, i cały czas mieszamy aż masło się roztopi i połączy z mąką. Pilnujemy żeby się nie przyrumieniło.
5. Do zasmażki dolewamy mleko i mieszamy dokładnie.
6. Następnie dodajmy ser żółty i dopiero na koniec doprawiamy solą i pieprzem według uznania.
PS. Można taką fasolkę z sosem serowym zapiekać w naczyniu żaroodpornym:) Też pycha:)
Dobrze, że wróciłaś ! A taka fasolka bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńwolnymi kroczkami, ale wracam:) dzięki Grażyna!
UsuńProsty i pyszny powrót! Ale nie znikaj mi już więcej na tak długo, bo tęsknię :(
OdpowiedzUsuńA naleweczki różane trzy nastawione :)
skoro naleweczki się robią, to moja motywacja powrotowa wraca:)
UsuńŁadnie to tak na biedną koleżanką - i do tego poznaną w realu! - zwalać?!
OdpowiedzUsuńI ja nie wiem czy to gadulstwo to z ironią czy co :D mając na uwadze moją ostatnią aktywność blogową :P
Jakby nie było to u Kamilki przy tych naleweczkach to na pewno buzia zamykać się nie będzie nikomu :D
Fasolkę taką bym zjadła!
hehe! ładnie, ładnie:)
Usuńnie gadulstwo, ale rozmowność. ja byłam nieco zmęczona po pracy i czułam że nie mam siły gadać na normalnych obrotach, ale ty doskonale to nadrabiałaś:))) a co będzie po nalewkach to wolę nie myśleć:)
Fajna :) Ale dobrze, żeby ci ten leń już minął ;)
OdpowiedzUsuńno tez bym chciała żeby minął, ale straszny uparciuch z niego:)
Usuńwspaniały sos serowy! miło Cię widzieć z powrotem! nie odchodź, bo mi Cię brakuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
cieszę się, że ktoś czeka:) to wracam:)
Usuń"Wypasiona" wersja fasoli, którą i bez sera uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńmy tez lubimy taką tylko z masełkiem i bułką tartą, ale chciałam tym razem coś zmienić:) to był strzał w dziesiątkę!
Usuńomomommm! Uwielbiam fasolkę! aktualnie czekam aż dojrzeje na grządce :)
OdpowiedzUsuńfasolka rządzi! to moje ulubione warzywo zaraz po szparagach:)
Usuńuwielbiam fasolke! mniam
OdpowiedzUsuńW jakiej temperaturze można zapiekać i na ile minut? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń