Obiecuję, że to już ostatnie ciacho na moim blogu... w tym miesiącu:) Bo ileż można?!? ;) Z tego ciacha udało mi się skubnąć tylko ten drobny kawałeczek widoczny na jednym ze zdjęć poniżej, a to dlatego, że jest to ciasto (niemalże) w całości dla Misia z okazji Misiowych urodzinek, które owy Miś zaniósł do pracy dla swoich kolegów i koleżanek...
Jest to ciasto o dziwnej naturze i strukturze. Nie zawiera ani grama mąki. Ani grama proszku do pieczenia. Bezmleczne i bezglutenowe. Piękny kolorek zawdzięcza marchewce. Jego chrupiący wierzch to przypieczone migdały. Jak dla mnie trochę za słodkie - zazwyczaj odejmuję trochę cukru z przepisów brytyjskich i amerykańskich, bo doświadczenie nauczyło mnie, że oni jednak trochę z tym cukrem przesadzają... Ale tym razem jakoś zapomniałam...
A te wszystkie cuda znalazły się ostatecznie pod pierzynką z mascarpone. Przepis Nigelli zalecał zmiksowanie mascarpone z cukrem pudrem i dwoma łyżkami rumu, ale ja zrobiłam to nieco inaczej... Do serka dolałam "na oko" trochę mleka, serek zrobił się rzadki, ale ubijałam dalej - pamiętając o tym, co przeczytałam u Bertineta, że ten serek wcale prawdziwym serkiem nie jest, tylko śmietanką odpowiednio podgrzaną i dokwaszoną, co powoduje, że robi się ona gęsta i oddziela się od niej serwatka, a następnie taką śmietankę umieszcza się w płótnie i zostawia do odsączenia - to co zostaje, to właśnie nasz "serek", który na szczęście zachowuje właściwości kremówki i pozwala się ubić ponownie na sztywno zyskując jednak nową puszystość i lekkość:)
Polecam wszystkim łasuchom:)))
SKŁADNIKI:
(ciasto wg Nigelli* - na foremkę o średnicy ok. 23cm, moje zmiany w nawiasach)
- 3 łyżki uprażonych orzeszków piniowych (pominęłam ten składnik, bo masę mascarpone położyłam na ciasto od razu, a nie tak jak radzi przepis "w osobnej miseczce", więc efekt zgrabnie ułożonych na wierzchu orzeszków i tak by zginął pod tą pierzynką)
- 2 średnie marchewki (200-250g) starte na tarce o grubych oczkach
- 75 g rodzynek (ten składnik też pominęłam, bo wiem że są ludzie, którzy nie znoszą rozmiękłych rodzynek, a ciasto przecież szło do ludzi :)))
- 60 ml rumu (do namoczenia rodzynek, potem dodawany do ciasta razem z rodzynkami, ja zastąpiłam go moim 70% likierem ziołowo-anyżkowym)
- 150 g miałkiego cukru (można dodać trochę mniej)
- 125 ml zwykłej oliwy + odrobina do natłuszczenia formy (użyłam oleju słonecznikowego)
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (użyłam jedno opakowanie cukru wanilinowego)
- 3 jajka
- 250 g mielonych migdałów
- 1/2 łyżeczki tartej gałki muszkatołowej
- drobno otarta skórka i sok z 1/2 cytryny
(krem):
- 250 g mascarpone
- 2 łyżeczki cukru pudru
- 2 łyżki rumu (zastąpiłam ok. połową szklanki mleka; dodałam też odrobinę "ziarenek" prawdziwej wanilii)
PRZYGOTOWANIE:
0. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni i przygotuj foremkę: wyłóż ją papierem do pieczenia i posmaruj oliwą). Upraż orzeszki, zetrzyj marchewkę na tarce o grubych oczkach i namocz w rumie rodzynki.
1. Ubij cukier z oliwą aż mieszanka uzyska lekko kremową konsystencję i będzie dobrze napowietrzona.
2. Dodaj wanilię i jajka cały czas miksując, a gdy masa będzie jednolita, dodaj mielone migdały, gałkę muszkatołową, marchewkę, rodzynki z rumową zalewą, skórkę i sok z cytryny i ponownie zmiksuj.
3. Przełóż ciasto do formy, warstwa będzie dość cienka. Posyp ciasto prażonymi orzeszkami i wstaw do piekarnika na 30-40 minut. Po tym czasie ciasto powinno urosnąć i się zezłocić, a patyczek wbity w ciasto będzie lepki, ale dość czysty po wyjęciu. Wyciągnij ciasto z piekarnika do ostygnięcia.
4. Krem wg Nigelli - tylko zmiksować, a wg mnie (z mlekiem) ubijać jak bitą śmietanę, najpierw serek będzie trochę rzadki, ale potem powinien uzyskać konsystencję bardziej sztywną i kremową.
* N. Lawson "Kuchnia. Przepisy z serca domu", Weneckie ciasto marchewkowe, s. 280-281
A ja mówię nie, bo wcale nie chcę by to było ostatnie ciasto tego miesiąca! Lubię Twoje ciasta, marchewkowe tym bardziej :) Najlepsze życzenia dla Miśka! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhehe, muszę niestety na tym poprzestać, waga zaczyna pokazywać jakieś ekstremalne numerki;PPP Przekażę życzenia Miśkowi:) Pozdrowionka:)
UsuńChętnie wypróbuję, ale rzeczywiście w przepisach np Nigelli jest za dużo cukru, więc dam go mniej... Piękne:)
OdpowiedzUsuńno właśnie nie wiem co mnie podkusiło, żeby zrobić to ciasto zgodnie z przepisem w zakresie cukru:PPP dzięki i pozdrawiam!
UsuńNigella chyba lubi takie 'dziwne' ciasta, ja wlasnie robiłam bardzo podobne ale czekoladowe - też z jej przepisu ;) a to marchewkowe też musi być pycha!
OdpowiedzUsuńo tak, ona lubi eksperymentować w słodkościach:) pozdrawiam!
UsuńCiasto z migdałami i bez proszku:) To coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńMiśkowi przesyłam życzenia urodzinowe:)
Niech mu się marzenia spełniają!
Cieszę się, że przepis Ci się spodobał:) a życzenia Misiowi oczywiście przekażę:))) pozdrawiam:)
UsuńTej wersji jeszcze nie probowalam - cos mi sie zdaje, ze bede musiala nadrobic, bo ciasta marchewkowe uwielbiam. Sama nie wiem, jakim cudem umknal mi ten przepis...
OdpowiedzUsuńto ciasto jest dość nietypowe nawet jak na marchewkowe, bo te okruszki migdałowe i grubo starta marchewka tworzą taką ciekawą strukturkę tego ciasta, polecam!:)
Usuńo nie!!!
OdpowiedzUsuńmam kawę a nie mam takiego ciasta...ale drażnisz moje kubki smakowe :P
buziaki:*
hehe, ja na kawkę muszę jeszcze chwilkę poczekać, aż Miśku wróci z pracy, bo on robi najlepszą!:))) buziaki:*
UsuńMarchewkowe ciasta są świetne - to wygląda obłędnie!;-)
OdpowiedzUsuńto mój pierwszy marchewkowy eksperyment i zaliczam go do udanych!
UsuńTo musi być pyszne! pięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńniestety w czasie przeszłym, było... :) dzięki i pozdrawiam!
UsuńMarchewkowe ciasto jest pyszne. Jakiś czas temu robiłam z wiórkami kokosowymi - mniam. No i fajnie, że bez mąki :).
OdpowiedzUsuńI jaką tu ciekawostkę o mascarpone sprzedałaś :). Bardzo dobry pomysł z nim na wierzchu ;)
Miłego weekendu! :)
z wiórkami też na pewno pycha! z tym mascarpone to miałam chwilę paniki, że się tak rozrzedziło, ale miksowałam dalej, bo nic innego mądrego nie przyszło mi do głowy - no i się udało!:)))
UsuńTobie również miłego weekendu!
bardzo kuszące , bardzo smakowicie wyglądające
OdpowiedzUsuńcieszy mnie że się podobające :P
UsuńA widzisz..mówiłaś, że piec nie umiesz! gdyby było blee to pewnie by do pracy nie zabrał Ty mały kłamczuszku:)))
OdpowiedzUsuńhehe, mam w tym miesiącu podejrzanie dobrą passę:))) ale musisz mi wierzyć, że każdy mój wypiek niesie za sobą pewne ryzyko porażki, dlatego zawsze najpierw próbuję :P
UsuńNiczym marzenie z pola marchewkowego ;-)
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
hehe, dobre porównanie:)
Usuńmarchewkowe uwielbiam :).
OdpowiedzUsuń:) pozdrawiam!
UsuńOuaaa....boli ten napis o ostatnim cieście w tym miesiącu, no proszę Cię :D Tak pysznie tutaj i słodko, a ten krem na wierzchu ciasta...rozpieszczasz nas ;)
OdpowiedzUsuńhehe, muszę trochę ograniczyć słodycze, siła wyższa:))) pozdrawiam!
UsuńTy nie obiecuj, Goh, ty ciastuj dalej często i gęsto :))
OdpowiedzUsuńzobaczymy co się da zrobić, widziałam na jednym blogu chlebek bananowy słodzony daktylami i strasznie mi się spodobał:)))
Usuńciast nigdy za wiele :)
OdpowiedzUsuńten krem wygląda bosko!
och czasem przydają się jakieś granice:))) choćby umowne;) dzięki!
Usuńfantastyczne to Twoje ciacho:) musze wyprobowac taka wersje z migdalami i serkiem mascarpone:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się spodobała taka wersja:)))
UsuńBardzo fajne i dzieki Ci za szczegoly dot. ubijania mascarpone, bo zawsze nas to frapowalo ;)
OdpowiedzUsuńPewnie już dawno takie pyszności zjedzone i ani okruszek nie został :-)
OdpowiedzUsuńwiosna słodyczą stoi, żadne tam ostatnie :) gratuluję :)
OdpowiedzUsuńA czy próbowałaś kiedyś piec ciasto marchewkowe z marchewką w innym niż pomarańczowy kolorze? Nie mam doświadczenia w tej materii i zastanawiam się, czy kogoś kiedyś skusiła chociażby czarna marchew.
OdpowiedzUsuń