Czy jest sens kupować orzecha kokosowego zamiast gotowców: mleka kokosowego w kartoniku i paczki wiórków? Instrukcje w internecie pokazują, że rozłupanie takiego orzecha nie jest aż tak skomplikowane i przypomina trochę zabawę w Robinsona C. Mleko również można pozyskać w ciekawy i łatwy sposób. Orzech kosztuje w markecie tylko dwa złote. Zatem - zrobię to!
Ostatnio tak mam ze wszystkim... Widzę gotowy produkt - jakiś sos, ser, danie w restauracji, konfiturę, dip i myślę: a gdyby tak zrobić to samemu, ze świeżych produktów, bez konserwantów? Jak to będzie smakować? Albo widzę coś, np. kwiaty i zastanawiam się: ciekawe czy są jadalne? Jak by smakowały z...? Jedzeniowa obsesja, która ogarnęła mnie w tym roku przybiera coraz smaczniejsze oblicza.
Oto kokosowe lassi - jogurtowy napój pochodzący z Indii, ale jego odpowiedniki można znaleźć także w innych Ciepłych Krajach. Przykładowo taki "cienki" i słony jogurt w kuchni ormiańskiej nazywa się tan. Można go doprawić chilli, miętą, szafranem... Lassi może być zrobione także na słodko - z wodą różaną, mango czy cytryną. Co najważniejsze, musi być mocno schłodzone: zmrożone w lodówce lub z pokruszonym lodem.
Jak rozłupać orzech kokosowy?
Na czubku orzecha są trzy małe wgłębienia. Ostrym nożem, korkociągiem lub szpikulcem należy zrobić trzy dziurki i wylać sok kokosowy. Można go pić, ale do najsmaczniejszych nie należy (a przynajmniej mi i Miśkowi nie smakował). Teraz, według internetowych poradników: "Trzymając mocno kokosa w ręce, uderzaj tępą stroną ciężkiego noża (nie ostrzem) po obwodzie. Orzech powinien pęknąć". Nasz był ciężkim orzechem do zgryzienia i nie pękał. Owinęliśmy orzecha gazetą i potraktowaliśmy go solidnym ciosem bardzo ciężkim młotkiem. Następnie miąższ trzeba podważyć nożem i wyjąć ze skorupki, a potem tylko obrać ciemną skórkę z miąższu (ta od strony skorupy) - i gotowe.
Miąższ kokosowy pokroić w kostkę, zalać 500ml zagotowanej wody, całość zmiksować blenderem, aż kokos zmieli się na wiórki a woda zabarwi na biało. Teraz wystarczy odcedzić wiórki od mleka. Ja użyłam drobnego sitka, a można też odcisnąć masę przez bawełnianą ściereczkę.
SKŁADNIKI*:
- szklanka mleka kokosowego
- 500 ml jogurtu naturalnego bez cukru
- duża szczypta soli morskiej (wg uznania, do smaku)
- 250 ml wody mineralnej gazowanej
- kilka listów mięty
PRZYGOTOWANIE:
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy i tak przygotowany napój wstawiamy do lodówki. Podajemy na zimno przybrany listkami mięty.
Jestem za tym, żeby nie iść na łatwiznę.
OdpowiedzUsuńDzięki za pomysł na mleczko kokosowe. Co prawda, wczoraj spaliłam blender , drugi w rocznym odstępie, ale pomysł się przyda na przyszłość:)
Mnie też opanowała era homemade ;). I szczerze- bardzo mi to odpowiada. Ale jeszcze kokosowego mleka i wiórków nie robiłam. Przy najbliższej okazji - spróbuję.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu!
Pamiętam jak razu pewnego kupiliśmy kokosa (a było to z dziesięć lat temu jak nie więcej) i nie pękł nawet pomimo tego, że chodziłam z nim po domu i łupałam nim o podłogę :D
OdpowiedzUsuń@basiaP: ja też!:) oj, to można spalić blender? ja dopiero od niedawna korzystam z tego cuda, wcześniej wszystko miksowałam końcówką blendującą w moim niezniszczalnym mikserze - będę w takim razie uważać...:)
OdpowiedzUsuń@Holga: homemade rządzi!:) pozdrawiam i również życzę miłego weekendu:D
Podoba mi się ten sposób myślenia, też tak mam, tylko czasem jestem zła sama na siebie, bo z tego powodu brakuje mi czasu. Lassi piękne!
OdpowiedzUsuńLassi wspaniałe, dawno nie piłam... Ale teraz najbardziej intrygują mnie te chabry! Skąd Ty je masz o tej porze roku?!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ja też wystrzegam się 'gotowców', nie ma to jak zdrowe, własnoręcznie przygotowane dania:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i miłego weekendu życzę
@Arvén: hehe, pewnie bywają i takie:) ja też nie wierzyłam w to stukanie nożem, dlatego szybko użyliśmy młotka:)
OdpowiedzUsuń@Kamila: tak, wiem - przydałby się czasowstrzymywacz:) ale za to te wrażenia są bezcenne:)
błagam przyjedz mi to zrobić,mniaaaam
OdpowiedzUsuń@Anno-Mario: dzięki:) no nie wiem jak u was, ale w Poznaniu już kwitną:) wczoraj zebrałam bukiet polnych kwiatów... były nawet maki:) pozdrawiam:D
OdpowiedzUsuń@ilka: tak trzymać:) również pozdrawiam i życzę udanego weekendu:)
@asica.p: hehe:) uważaj bo jeszcze przyjadę i będziesz musiała udzielić mi lekcji scrapowania:) pozdrawiam!
Bardzo smakowite lassi:)
OdpowiedzUsuń@Trzcinowisko: cieszę się że ci się podoba:)
OdpowiedzUsuńCudny wpis, perfekcyjne fotki, ale miły mi sprawiłaś wieczór! Podobne mnie nachodzą myśli z tymi przetworzonymi półproduktami i myślę, że nawet jeśli to nie-ekonmiczne i komiczne, to warto wszystkim samemu sie kłopoczyć :))
OdpowiedzUsuńbardzo chetnie:)
OdpowiedzUsuń@Aurora: dziękuje, dziękuje i super że dzięki temu masz udany wieczór:) takie kło-pocenie się daje świetne rezultaty, czasem zaskakujące:)
OdpowiedzUsuń@asica.p: Alicjo, kusisz niezmiernie:)
Takie schłodzone, kokosowe lassi musi być świetne! :) I fajna aranżacja! :)
OdpowiedzUsuńlassi piłam jedynie w restauracji hinduskiej, baaardzo mi smakowało, fajnie chłodziło kubki smakowe po ostrych daniach tej kuchni. Ale nie robiłam nigdy sama, raczej koktajle z jogurtem. A teraz orzech kokosowy jest jeszcze tańszy - z kuponem tesco można już za 1 zł kupić. może zrobię?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJa orzech kokosowy kupiłam w markecie tylko raz, godzinę zajęło mi otworzenie go, po czym okazało się, że w środku jest zgnity i śmierdzący. Od tej pory zawsze kupuję mleczko w kartoniku i wiórki kokosowe :P
@just-great-food.blogspot.com: było świetne (niestety już czas przeszły:), dzięki:)
OdpowiedzUsuń@mnemonique: no tak za złotówkę, ale nie miałam pod ręką drukarki:) zrób, warto:)
@Mirabelka: dzięki:) ja sprawdziłam najpierw czy ma wodę w środku i czy te trzy dziurki nie są naruszone:) przynajmniej tyle da się sprawdzić nie rozłupując orzecha w sklepie:) a do otwierania polecam młotki:)
moja siostra - kokosowa wielbicielka, byłaby zachwycona :-)
OdpowiedzUsuńWspaniały napój na gorące dni. Ten płyn w kokosie to jest woda. Przed wysłaniem kokosów na eksport dziurka jest nawiercana w skorupie, mleko kokosowe odciągane, a następnie kokos wypełnia się wodą i zakleja się otwór. Przez obecność mleka, kokos szybciej się psuje. Wlana woda ma zapobiec wysychaniu miąższu i wydłużyć przydatność do spożycia. Pozdrawiam i miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuń@asieja: fajnie - pozdrów zatem siostrę, z którą mam trochę wspólnego:)
OdpowiedzUsuń@lo: wow, dzięki za tę garść infomacji:) nie miałam o tym pojęcia:) pozdrawiam i również życzę miłej drugiej połowy weekendu:)
dzień dobry, lassi pierwsza klasa :) heh mój chłopak to inżynier lassi ;) a chabry to hmm może dla mnie? ;)
OdpowiedzUsuń@Magda: dzięki:) no tak chabry specjalnie dla ciebie, bo tak się dopominałaś w poprzednim poście;) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńO rrrrany :) DZIĘKUJĘ! ;)
OdpowiedzUsuńTej Białej Wspaniałości nie znam.. ciekawe.
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl