Zielono mi. Na przekór jesiennym barwom. W ramach protestu. Bo znowu zima... Dziś może i było słonecznie i względnie ciepło, ale jesienią odczucie zimna jest spotęgowane przyszłymi mrozami. To dziwne, ale wiosną to jest "aż" 7 stopni, a jesienią "tylko"... Niemniej jednak pospacerowałam sobie dzisiaj - a po takim rześkim spacerku najbardziej mam ochotę na ciepłą zupkę...
Może ta zieleń jest blada, ale i tak rozwesela mnie ten kolor, bo jest promykiem zwiastującym wiosnę! Już się nie mogę doczekać kolejnej:)
SKŁADNIKI:
- 0,5 l bulionu warzywnego
- 1 duży ziemniak
- brokuły
- 2 ząbki czosnku
- ok. 70 g sera lazur (pleśniowego z niebieską lub zieloną pleśnią)
- sól i pieprz
PRZYGOTOWANIE:
1. Zagotować bulion.
2. Dodać do niego pokrojonego w kostkę ziemniaka.
3. Gdy ziemniak zrobi się lekko miękki, dodajemy brokuły podzielone na różyczki i gotujemy bez pokrywki przez około 10 minut. Kilka małych różyczek możemy wyjąć po 5 minutach do przybrania zupy na talerzu.
4. W trakcie możemy dodać lazur pokrojony w kostkę.
5. Po tym czasie zdejmujemy zupę z ognia, i miksujemy blenderem na krem.
6. Doprawiamy do smaku sola i pieprzem.
7. Podajemy w głębokim talerzu i możemy przybrać zupę wyłowionymi wcześniej różyczkami brokułów.
Bazowałam na tym przepisie [KLIK] tylko zamiast śmietany dodałam ser pleśniowy.
a do konkursu jej nie dasz? musi być pycha z serem!
OdpowiedzUsuńprzetestuję:)mniam:)
OdpowiedzUsuńŚliczna zieleń, rzeczywiście pozytywnie nastraja :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna zupka, idealna na jesienno - zimowe chłody!
OdpowiedzUsuńz brokułami?To kupuje :D Pysznie się prezentuje
OdpowiedzUsuń@Gosia: jest pycha, do którego konkursu? bo już nie ogarniam:)
OdpowiedzUsuń@asica: polecam i pozdrawiam!:)
@sylvvia: czasem potrzeba trochę koloroterapii!:)
@Magda: o tak, idealna!:)
@margot: dzięki, pozdrawiam!:)
to pierwsze zdjęcie mnie zaciekawiło bardzo - ta zieleń i tło - ładnie.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się teraz talerz tej optymistycznej wiosennej zupki, padam po podróży :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń@asiejko: cieszę się, że cię zaintrygowałam:))) dzięki!:)
OdpowiedzUsuń@Kamila: och znam to uczucie..., szkoda że nie mieszkasz gdzieś blisko, to bym przyleciała z talerzem:))) pozdrawiam!
na durszlaku jest wino i sery! dawaj na konkurs- pojedziemy razem jak wygramy bo przeciez my wygramy!hehe
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa zupka z wiosenną nutką. Ja też nie wiem czemu tak jest, że te 7 stopni wiosną jest aż, zaś późną jesienią tylko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoch, pyszna brokułowa krem. a ja już wieki zupy nie jadłam. zazdraszczam! ;)
OdpowiedzUsuńDołączam się do tego protestu! :)
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia,
pozdrawiam
http://wszystkoogotowaniuks.blogspot.com
Kojąca ta zieleń :))
OdpowiedzUsuń@Gosia: hehe, ach ten, no nie wiem... pomyślę:)
OdpowiedzUsuń@Aga: dzięki:) wszystko jest takie względne:) pozdrawiam również!:)
@słodkosłona: mnie naszła ochota, po tym jak zobaczyłam taką zupę w "kantynie pracowniczej" (ale tam mają niedobrą, więc wolałam zrobic sama:)
@agnieszka: hehe, a jakże! pozdrawiam!:)
@kachna: dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
@Auroro: o tak:) kojąco:)
ale jesteś...byśmy wypiły te wino w drodze do domu:-)))
OdpowiedzUsuń@Gosia: kochana, winka to my się możemy tu lokalnie w Pozku napić też:) nie trzeba do stolycy jechać;))))
OdpowiedzUsuńspodziewałam się przestrzeni jak lazur nieba, a tu zielono mi w głowie i fiołki w niej rosną ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam brokułową, następnym razem spróbuję z takim serem.
Pozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
@Monika: hehe, tak przewrotnie sobie użyłam tego "lazuru":) spórbuj i daj znać czy ci posmakowało:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo! I nazwa "lazurowa" i sam dodatek sera do kremu :)
OdpowiedzUsuńLazur.. pychota ;-))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Ta zieleń to taka miętowa ;D.
OdpowiedzUsuńHeh, no właśnie, wiosną to aż 7! Wczoraj w tv słyszałam, że zima ma być łagodna :). Ja lekki mróz lubię i do tego słońca. Lubię zimne poliki i wówczas po powrocie do domu zjeść właśnie pyszną zupkę! Ach... Dziś robię kalafiorową - bardzo zimowy przepis ;))
o, mam dobry cytat do Twojej zupy:
OdpowiedzUsuńZupo nadobna, tłusta, zielona,
W głębi gorącej wazy uśpiona!
Któż się nad tobą, słodka, nie schyli
W porze wieczerzy, w wieczornej chwili!
W porze wieczerzy, w wieczornej chwili!
Może tłusta ona nie jest, ale nadobna i zielona owszem ;) a był to Lewis Carrol, w przekładzie Macieja Słomczyńskiego Żółwiciel
Pozdrawiam
Monika
Taka lazurowa zupa to idealne danie na jesień.
OdpowiedzUsuńPysznie brzmi!
Na taka zupkę, w takim ślicznym talerzyku zawsze mam chętkę;)
OdpowiedzUsuńgrasz w zielonę jesienią ;) cóż za dywersja - pyszna :)
OdpowiedzUsuńStawiałam na awokado nie wiedzieć czemu.. Śliczny kolor:) Zupa jest dobra na wszystko:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą zupę. Podaję z chrupiącymi grzankami. Brokułowy pępuszek uroczy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sam kolor może rozweselić szare barwy jesieni, a co dopiero ten smak!
OdpowiedzUsuńBuzia sama się uśmiecha do takiej soczystej zieleni:)
Zrobiłam ostatnio tę zupę z Twojego przepisu, wyszła genialna. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarze:) Cieszę się, że Wam się podoba, że niektórzy wypróbowali i im smakowało (@noresay!:). Przepraszam, że ostatnio trochę ucichło na moim blogu, muszę się trochę ogarnąć! ale to mi może zająć chwilkę:) Dzięki że tu zaglądacie:)
OdpowiedzUsuńJaki piękny!
OdpowiedzUsuńGosiu! Zaglądnij do mnie - czeka tam na Ciebie niespodzianka;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wracaj szybko!
No, wracaj! Już się zamartwiałam, gdzie jesteś! ;)
OdpowiedzUsuń