So... how funky is your chicken? Mój cziken na dziś jest uwędzony i jest mega funky, bo spoczywa na sałacie w towarzystwie moich słonecznych suszonych pomidorków i sera korycińskiego, który zdobyłam dziś w sklepie ze ekologiczną żywnością. Ale po kolei...
Warszawa mnie rozpieszczała kulinarnie:) Każdego dnia zaskakiwał mnie lunch na szkoleniu. Był cudowny. Miałam przyjemność zjeść makaron z kalmarami, albo inny w sosie bazyliowym, łososia w sosie homarowym, sałatkę z przegrzebkami, inną z małżami lub homarem, melony w szynce parmeńskiej, znakomicie przyrządzoną kaczkę po chińsku, polędwiczki były delikatne a panna cotty puszyste... Wieczorkiem spotykałam się ze znajomymi popijając limonkową granitę, zachwycając się kremem katalońskim i zajadając się ciastem marchewkowym z lodami karmelowymi. To w pewnym stopniu złagodziło ból rozstania z tymi wszystkimi pysznymi przepisami, które śledzę w naszej kulinarnej blogosferze (i za którymi bardzo mocno tęskniłam).
Przed wyjazdem do Warszawy, w niedzielę, zdążyłam zamarynować moje sycylijskie suszone pomidory. Pierwsze co zrobiłam zaraz po powrocie, to spróbowałam, czy pomidorki już są dobre:) I... były!!! Tzn. jeszcze są:) Zrobiłam ich dość dużo, na szczęście:)
Z kolei ser koryciński chciałam spróbować już od dawna - właściwie odkąd po raz pierwszy o nim usłyszałam na jakimś serowym blogu. Trudno opisać jest smak, który jest niepowtarzalny. A takim właśnie smakiem charakteryzuje się ten ser zagrodowy, zwany Swojskim - bo taki właśnie jest. Jeśli ktoś kiedyś jadł wiejską śmietanę, niehomogenizowaną i nieprzetworzoną, to chyba łatwiej może sobie wyobrazić ten posmak naturalności. Taki ser - prosto od krowy:)
Z kolei ser koryciński chciałam spróbować już od dawna - właściwie odkąd po raz pierwszy o nim usłyszałam na jakimś serowym blogu. Trudno opisać jest smak, który jest niepowtarzalny. A takim właśnie smakiem charakteryzuje się ten ser zagrodowy, zwany Swojskim - bo taki właśnie jest. Jeśli ktoś kiedyś jadł wiejską śmietanę, niehomogenizowaną i nieprzetworzoną, to chyba łatwiej może sobie wyobrazić ten posmak naturalności. Taki ser - prosto od krowy:)
SKŁADNIKI:
- miks sałat (w tym rukola, aby zaostrzyć smak)
- dwie garście pokrojonego w kostkę sera korycińskiego
- jedna wędzona pierś kurczaka (ok. 170g) - pokrojona w kostkę
- dwie garście czarnych oliwek
- 6 suszonych pomidorów (odsączonych z zalewy i pokrojonych na drobne paseczki)
- kilka małych listków szczawiu do przybrania
sos do sałatki:
- 2-3 łyżki oliwy (może być oliwa od suszonych pomidorków)
- 2 łyżeczki musztardy dijon
- 1 łyżka majonezu
- 1 niepełna łyżka octu ryżowego
- 2-3 łyżki mleka
PRZYGOTOWANIE:
1. Składniki sałatki układamy warstwami na dużym talerzu w następującej kolejności: sałata, wędzona pierś kurczaka, ser koryciński, suszone pomidory, oliwki.
2. Składniki sosu przekładamy do shakera lub słoiczka, zakręcamy wieczko i potrząsamy tak długo aż powstanie gładka emulsja. Sos podajemy oddzielnie, aby każdy mógł sobie nałożyć wg uznania na swoim talerzu.
Ach! i zapomniałabym - przepis dodaję do akcji Jedzenie z muzyką w tle:)
Super, że wróciłaś z tymi wszystkimi wrażeniami kulinarnymi. Sałatka bardzo apetyczna, optymistyczna, szczególnie teeeee pomidoryyyy, super. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńfunky, funky!!
OdpowiedzUsuńI sałatka i piosenka są świetne :)A dodatek suszonych pomidorów po prostu uwielbiam!:)
OdpowiedzUsuńO rany, ale menu szkoleniowe - ażem przysiadła!
OdpowiedzUsuńAle to nie było szkolenie "Kurs Kwalifikacyjny Na Szefów Kuchni Hoteli Sieci Ritz"?
A kurczak?
Jak kurczak i wszystko u Ciebie zresztą
- bossssski.:)
świetna sałatka!! Myślisz, że można zastąpić kurczaka wędzonego kurczakiem grillowanym??
OdpowiedzUsuń@Kamila: he, też się cieszę że już wróciłam:)
OdpowiedzUsuń@Magda: :D
@Doctor: dzięki:) pozdrawiam:)
@Lekka: szkolenie było zupełnie niekulinarne, za to przysmaki, esz... cudo:) pozdrowionka:)
@Agna: dzięki:) w pierwszej wersji miał być kurczak grillowany, ale jak zobaczyłam w sklepie wędzonego, to stwierdziłam, że mi się nie chce grillować;)
i idę głodna spać
OdpowiedzUsuńco prawda jakieś kosmiczne składniki,ten ser to nie do zdobycia u mnie przypuszczami jeszcze nie jadłam wedzonego kurczaka,ale bardzo bardzo mi się ten przepis spodobał
ja bym chciala to zjeść mniam:))0
@asica.p: no tak, ten ser to faktycznie maskara jeśli chodzi o dostępność, ale można go pewnie zastąpić jakimś innym delikatnym serem jak np. mozzarella (ser koryciński jest dość miękki, delikatny, ale jednocześnie smakowy - o smaku wiejskiej śmietany), wędzony kurczak jest bardziej dostępny:)
OdpowiedzUsuńzgłodniałam na sam widok tych pięknych pomidorków w towarzystwie sera i kurczaka.
OdpowiedzUsuńaaach.
O raju, warto było czekać na Twój powrót! Ser koryciński, słyszałam o nim że przepyszny i warto spróbować, w sałatce prezentuje się wybornie!
OdpowiedzUsuńCo do menu szkoleniowego jestem zaskoczona, o śniadaniach pisałaś niepochlebnie, ale widać reszta dań w ciągu dnia nadrabiała!
Pozdrawiam
Monika
@słodkosłona: oj, tak późno w nocy, to lepiej nie podjadać:)
OdpowiedzUsuń@Monika: te byle jakie śniadanka były w hotelu Gromada, w którym spałam, a szkolenie było w Hiltonie:) stąd ta diametralna różnica jakości:) Cieszę się że w końcu znalazłam dostawcę tego sera:) nie jest nawet taki drogi, jak myślałam (trochę ponad 30PLN za kg), jak ostatnio widziałam sery zagrodowe na jakichś targach w centrum handlowym, to ceny sięgały 100PLN za kg - więc myślałam, że to poza moim zasięgiem budżetowym:) pozdrawiam:)
dobrze, że już jestem pojedzona :)
OdpowiedzUsuńWow, to w tym szkoleniu to warto było wziąć udział już dla samych posiłków :D A sery korycińskie bardzo lubimy - pomysł z wykorzystaniem ich do sałatki jest genialny, pzdr!
OdpowiedzUsuńo rany, co za wspaniała sałatka!
OdpowiedzUsuńdostanę odrobinę? no, proszę... ;]
@Paula: hehe:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń@just-great-food: na szczęście treść szkolenia nie odstawała od lunchów:) miłego dnia!:)
@Karmel-itko: dzięki:) i częstuj się do woli:)
;) wszystko pięknie ładnie, ale gdzie przepis na tę granitę?? :)
OdpowiedzUsuńP.S. goh. ;) no okna to w ogóle osobna "godzina" domowego fitness! Nie wspomniałam o tym tylko dlatego... że nie myję ich co tydzień :P
@Mała Mi: ha, a granitę to muszę dopiero opracować, bo miała taki ciekawy posmak jakby ziołowy, nie wiem... muszę poeksperymentować:) a o oknach pisałam, bo aż się proszą o mycie...:D
OdpowiedzUsuńJestem fanem sera korycińskiego!
OdpowiedzUsuńAh, moje ukochane suszone pomidory w pysznym towarzystwie! Zapraszam też do nas na nowy cykl - Śniadanie do łóżka :)
OdpowiedzUsuń@jadalnepijalne: ja już też:)
OdpowiedzUsuń@burczymiwbrzuchu: :) zajrzę na pewno:)
Widzę, że nie boisz się sałat - ja też nie, natomiast wśród znajomych i robiąc zakupy w warzywniaku, zaobserwowałam oznaki paniki w związku ze świeżymi warzywami. Współczuję sprzedawcom warzyw i tym, którzy je uprawiają. Panice nie mam zamiaru się poddawać. Też sobie niebawem zrobię jakąś sałatkę ze świeżych składników.
OdpowiedzUsuń@hania-kasia: no właśnie, nie boję się, do tego stopnia, że już nawet zapomniałam, że "świat się boi surowizny". Z premedytacją zaś kupuję kiełki i ogórki:)
OdpowiedzUsuńTakie sałateczki/suróweczki mogłabym codziennie mieć na swoim stole ;-)) Samo zdrowie plus pyszności.. czyli idealne połączenie ;-)
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
No proszę, ja też w minionym tygodniu bawiłam w stolicy - no prawie, niedaleko ;) ale nie miałam czasu na odwiedziny blogów - byłam i zajęta, i zmęczona moim szkoleniem ;) sałatka jest super, zazdroszczę tych italiańskich pomidorów :) heh a mój chłopak to audiofil ;) i DJ ;)
OdpowiedzUsuń@Biedr_ona: cieszy mnie, że ci się podoba:) pozdraiwam
OdpowiedzUsuń@Magda: szkoda że się nie spotkałyśmy:/ mój małż to też audiofil i wielki fan Michaela (pod każdą postacią:) pozdrawiam!