Czy jest jakiś liść jadalny i o wyrazistym smaku, z którego nie da się zrobić pesto? Byłam zaskoczona, gdy przeczytałam o pesto z botwinki. I od teraz wierzę, że jeśli tylko listki jakiejś jadalnej rośliny mają smak, to wystarczy je zmielić, dodać ząbek czosnku, parmezan i jakieś nasiona lub orzechy - i będzie z tego wyborne pesto.
Ten post dedykuję mojemu kochanemu Misiowi, którego bardzo rozbawiło, że przesoliłam makaron do tego pesto. Wymyślił nawet nazwę jaką powinnam nadać tej potrawie: Makaron Kłodawski z Botwinkowym Pesto - albo: Makaron a'la Wieliczka. Podratowałam danie dodając dużą ilość soku z cytryny, ale nadal się śmiał i pytał czy napiszę o tej potrawie na blogu, bo on chce to koniecznie skomentować:D Proszę - mówisz i masz! :)
SKŁADNIKI:
- pęczek botwinki
- czubata łyżka parmezanu (opcjonalnie)
- 2 łyżki łuskanego słonecznika
- sól
- mały ząbek czosnku
- 2-3 łyżki oliwy
PRZYGOTOWANIE:
1. Do pesto używamy tylko liści botwinki, które trzeba dokładnie umyć.
2. Liście, parmezan, czosnek, słoneczki, sól wrzucamy do blendera i dokładnie siekamy na w miarę gładką masę.
3. Przekładamy do małej misczeki i dodajemy oliwę, liście botwinki są dość soczyste, więc nie trzeba dużo tej oliwy.
- pęczek botwinki
- czubata łyżka parmezanu (opcjonalnie)
- 2 łyżki łuskanego słonecznika
- sól
- mały ząbek czosnku
- 2-3 łyżki oliwy
PRZYGOTOWANIE:
1. Do pesto używamy tylko liści botwinki, które trzeba dokładnie umyć.
2. Liście, parmezan, czosnek, słoneczki, sól wrzucamy do blendera i dokładnie siekamy na w miarę gładką masę.
3. Przekładamy do małej misczeki i dodajemy oliwę, liście botwinki są dość soczyste, więc nie trzeba dużo tej oliwy.
4. Można podawać np. do makaronu.
Słynny Makaron a'la Wieliczka ;)
Świetne pesto, z makaronem pewnie wybornie smakuje! A co tam sól, dzięku temu nazwa bardzo oryginalna :)
OdpowiedzUsuńTy to chyba specjalnie mi to robisz! jak ja tu siedze w pracy i widze te Twoje dania i to jeszcze z makaronem, który kocham bez wzgledu na to czy przesolony czy nie to wariuję z głodu! Jak zwykle piękne i zachęcające danie! Może zrób sobie przerwę w gotowaniu co? bo ja nie nadążę z tymi przepisami! We wtorek nastawiłam się na chłodnik więc proszę...nie rób mi niespodzianek bo nie będe wiedziała co wybrać :-))
OdpowiedzUsuń@Kamila: dzięki, smakuje owszem - pod warunkiem że makaronu się nie przesoli:)
OdpowiedzUsuń@Małgosiu: przepraszam, Droga Imienniczko;) przerwę w gotowaniu planuję dopiero na przyszły tydzień, bo wyjeżdżam na parę dni, a póki co jeszcze się trochę pobawię w tej mojej kuchni, co?:)
wow! :) jutro idę po botwinkę i próbuję przepisu! wygląda wspaniale :)
OdpowiedzUsuńu la la jaki obiadek. ciekawie i intrygująco- to lubię w kuchni;)
OdpowiedzUsuń@Bazylia: cieszę się że cię zainspirowałam tym przepisem:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń@Panna Malwinna: :) dzięki, ja też tak lubię:) pozdrawiam:)
Małgosia, ale świetny pomysł! Ja robię pesto nawet z bobu ale z botwinki jeszcze nie próbowałam, czas najwyższy :)
OdpowiedzUsuńdzięki @Marta:) ja z bobu jeszcze nie jadłam, ale chyba spróbuję:D
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację. Pesto pyszne, tylko bardzo się po nim chce pić:)
OdpowiedzUsuń@Michu: ależ cała przyjemność po mojej stronie:)
OdpowiedzUsuńświetne pomysły u Ciebie!
OdpowiedzUsuńa przesalać to i mi się zdarza, choć zwykle to małosolna jestem:)
fajny pomysł :) botwinkę mam więc muszę wypróbować
OdpowiedzUsuń@basiaP: dzięki Basiu:) wiem, zdarza się każdemu:)
OdpowiedzUsuń@zauberi: cieszę się że ci przypadł do gustu:) pozdrawiam!
No dobra! niech będzie to jak już zrobisz sobie tę przerwę no może nadąże w gotowaniu tych Twoich dobroci:-)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na pesto! A przesolenie... no cóż, i w najlepszej rodzinie się zdarza! ;)
OdpowiedzUsuńbotwinke uwielbiam! pesto zrobie na pewno :)
OdpowiedzUsuńdzięki @Gosiu, cieszę się że taki kompromis cię urządza:)
OdpowiedzUsuń@just-great-food: dzięki za komplement i wyrozumiałość!:)))
@cooking Marta: super! polecam:)
mam botwinkę w lodówce, zgadnij co będzię jutro na obiad u nas? :) tylko ja nie solę makaronu wcale, więc to nie będzie a'la wieliczka... hihi
OdpowiedzUsuńi może zrobię z naszym dzisiejszym nabytkiem - żytnim makaronem.
Jesteś pyszną osobą!
Pozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
@Monika: super! ja chyba też nie powinnam solić;) haha:DDD jeszcze takiego komplementu nie słyszałam:) dzięki za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie:))))) hihihi:D
OdpowiedzUsuńgoh! Pesto cudowne! Myślę sobie, że mało jest liści, które nie nadawałyby się na pesto. Ja planuję jutro pesto z marchewkowej natki - zobaczymy:)
OdpowiedzUsuńFajne pesto, a z makaronem to super jedzonko:-)
OdpowiedzUsuń@Anno-Mario: dziękuję:) ja też się przymierzam do marchewkowego, ciekawa jestem jak smakuje:)
OdpowiedzUsuń@aga: no super:) pozdrawiam!
ciekawa jestem,czy to by mi smakowało:)
OdpowiedzUsuńbo jak mąż mi oryginalne włoskie przywiózł,to nie znalazło we mnie adoratora:P
nie smakowało mi to w ogole,zielone miałam.
A zgadnij co ja rano z bułeczką zjem?:)
intrygujące!
OdpowiedzUsuńkoniecznie zanotowane, do wypróbowania!
@asica.p: myślę, że możesz spróbować pesto z botwinki, bo jest dużo najgodniejsze niż bazyliowe, które faktycznie nie wszystkim przypada do gustu:)
OdpowiedzUsuń- przesyłka doszła?:) mam nadzieję, że będzie smakowało:D
@Karmel-itko: cieszę się że cię zaciekawił ten przepis:)
Wow! To pesto jest rewelacyjne, na pewno kiedyś spróbuję:) (Może niekoniecznie z makaronem a la Wieliczka, wolę al dente :D)
OdpowiedzUsuń@burczymiwbrzuchu: dzięki:) ja też wolę al dente, ale tym razem nie wyszło;) Ostatni raz sypię sól prosto z pudełka:)
OdpowiedzUsuńGosiu, zrobiłam wczoraj to pesto, smakowało lepiej niż wyglądało - u Ciebie na zdjęciu jest smakowicie zielone, u mnie wyszło w kolorze błota... jednak nie powtórzę przepisu, dla mnie na razie najlepsze jest pesto z zielonej pietruszki i już. Może będę szukać dalej, ale na razie ono wygrywa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika z bento
P.S. fajny kolor różowy puściło pod wpływem ciepłego makaronu. Częścią nadziałam fileta z kurczaka dla Męża, smakowało mu. :)
@Monika: starałam się użyć samych listków, jak łodyżka przy liściu była za gruba (za czerwona:), to ją odkroiłam:) dodam tylko, że nie fotoszopowałam tej zieleni;) pesto z pietruszki też uwielbiam, ale teraz mam ambitny plan przetestować także inne natki - np. z marchwi:)
OdpowiedzUsuńO rany, nie wiedziałam, że te listki można jeść na surowo i to w takiej interesującej formie... Botwinka w ogrógku tylko czeka na to, żeby ją w taki sposób wykorzystać :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam, jest pyszniuuutkie i wrzuciłam nawet na Igraszki. ^^ Będę do niego wracać.
OdpowiedzUsuńcieszę się że Ci smakowało:))
Usuń