Co takiego jest w pieczarce, że zawsze mi smakuje? Nie wiem, ale nie tylko ja się nią zachwycam - tutaj, dzisiaj. "Niektóre gatunki [pieczarki] są hodowane od czasów starożytnych, na przykład Agaricus hortensis, czyli pieczarka ogrodowa. Egipcjanie, a bardziej jeszcze Rzymianie przepadali za pieczarkami; Papuasi do dziś uważają je za pokarm dający siłę i odwagę". Uczeń Arystotelesa, Teofrast, nazywał ją "kamiennym grzybem", we Francji zwie się ją "paryskim grzybem" z powodu rozległych hodowli pieczarkowych w podparyskich kamieniołomach, gdzie grzyb ten ma idealną do rozwoju temperaturę i wilgotność*.
W osiedlowym warzywaniaku zostały same pieczarki-giganty. O wielkości dłoni (licząc bez palców;). Aż żal byłoby je pokroić i stracić ten ich ogromny - a jakże! - urok. Już na pierwszy rzut oka wyglądają jak małe miseczki, do których coś należy włożyć. No to wkładam.
SKŁADNIKI:
- 3 bardzo, bardzo duże pieczarki
- 3 garście czarnych oliwek
- sól i świeżo zmielony pieprz
- 3 plasterki sera żółtego (mniej więcej odpowiadające wielkością pieczarce)
- kilka gałązek cząbru do przybrania i uzykania dodatkowych walorów smakowych
PRZYGOTOWANIE:
1. Pieczarki umyć i obrać -szczególnie kołnierzyk wokół nóżki, której nie wycinałam.
2. Oliwki grubo posiekać.
3. Nałożyć je do pieczarki (wokół nóżki), osolić, posypać pieprzem i przykryć plasterkiem sera.
4. Włożyć do nagrzanego piekarnika (ok. 180st.) na mniej więcej 10 minut. Można także zrobić je na grillu lub w opiekaczu.
5. Przed podaniem ozdobić gałązkami cząbru.
*"Historia naturalna i moralna jedzenia" Maguelonne Toussaint-Samat, wyd. WAB, Waraszwa 2002, s. 56-57
fajne są takie nadziane giganty :-)
OdpowiedzUsuńSuper, mi też zawsze szkoda siekać takie duże kapelusze :)
OdpowiedzUsuńŚwietne wykorzystanie powierzchni :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwyglądają smakowicie:)ja tez lubię pieczarki:)innych sie boję po prostu:)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię pieczarki:) Bardzo fajna propozycja:)
OdpowiedzUsuń@asieja: :)
OdpowiedzUsuń@burczymiwbrzuchu: na szczęście zawsze można je przyrządzić w całości:)
@Kamila: hehe, dzięki:D
@asica.p: oj ja to jestem grzybowa na całego, jesienią zawsze z rodzicami chodzimy na grzybobranie (tata się zna na gatunkach), ale zawsze zbieram tylko pewniaki z gąbeczką o ładnym grzybowym kolorku:)
@judik1119: :) dzięki, pozdrawiam!:)
ciekawostka, kamienny grzyb, nie słyszałam o tym. W ogóle ciekawa książka - historia moralna jedzenia może być fascynująca. Muszę namierzyć :)
OdpowiedzUsuńZdjecia jak zwykle artystyczne!
Pozdrawiam
Monika
@Monika: ta książka też wydawała mi się ciekawa i faktycznie zawiera dużo nowych dla mnie informacji, ale jest dość "ciężko" napisana (jak praca magisterska, ba! albo nawet doktorska:), do tego jest dość droga, więc jeśli jest dostępna w bibliotece, to radzę wypożyczyć:) - aktualnie utknęłam na "dziczyźnie" strona 167 z 651:)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
pozdrawiam!
och, pieczareczki to i ja uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się iście ciekawa przekąska ;-)
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Nie pieczarka, tylko pieczara ;-)) Niezły okaz! A tak na poważnie, bardzo lubię nadziewane i zapiekane pieczarki niezależnie od nadzienia.
OdpowiedzUsuńteż uwielbiam takie pieczarki giganty, nadziewane :)
OdpowiedzUsuńhttp://gotowanie-elzunia.blogspot.com/
@basiaP: :)
OdpowiedzUsuń@Biedr_ona: a jakże!:)
@haniu-kasiu: o tak to były niezłe pieczary:)
@elżunia: giganty nadziewane są super:)
pozdrawiam serdecznie:)
Rewelacyjne połączenie! Jako, że pieczarki uwielbiam, na pewno spróbuję Twojego przepisu :)
OdpowiedzUsuńNa wstępie pomyśleliśmy, że na zdjęciu jest jakaś tarteletka z pieczarkami, a dopiero po chwili dotarło do nas, że to wielka pieczarka sama w sobie :D Świetne! I wstyd się przyznać, ale pieczarki jadamy głównie na pizzy... Musimy rozszerzyć swój repertuar ;) Pzdr!
OdpowiedzUsuńbardzo lubimy takie nadziewane pieczarki, fajnie, że mi przypomniałaś, dawno nie robiłam :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń@Doctor: dzięki i spróbuj koniecznie:)
OdpowiedzUsuń@just-great-food: hahaha:) no taka pieczara to może zmylić:)))
@magda k.: no proszę, pieczarka-przypominajka :) pozdrawiam:)
Tez bardzo lubie pieczarki,;))
OdpowiedzUsuńNo dobra, pieczarki lubię!
OdpowiedzUsuńI ser.
Ale jakbym tak mogła te czarne podmienić na zielone...
byłabym przeszczęśliwa!
też zawsze nadziewam duże pieczarki :) ale raczej twarożkowo-warzywnym farszem. a oliwki uwielbiam, więc i taką opcję na pewno wypróbuję!
OdpowiedzUsuń@miss_coco: super:D
OdpowiedzUsuń@słodkosłona.: podmień, jeśli wolisz zielone:) ja preferuję czarne, ale to indywidualna sprawa:)
@pe.es: ja też kombinuję z różnymi farszami, ale tym razem miałam ochotę na coś prostego i szybkiego:)
Ja bym to chętnie zrobiła, ale dla gości (od dizecka nie lubię grzybów wszelkich i oliwek) - znam paru, którzy się zachwycą :)
OdpowiedzUsuńza oliwkami zbytnio nie przepadam.
OdpowiedzUsuńjednakże dla takiej pieczary... warto schować uprzedzenia do kieszeni ;]
Ale u Ciebie smacznie!!! Będe wpadać napewno tu często:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
czuje podobny zwiazek z pieczarka ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń@ka.wo: wiem coś o uprzedzeniach z dzieciństwa - od dziecka nie jem masła ani margaryny:) ale życia bez grzybków i oliwek to sobie nie wyobrażam:)
OdpowiedzUsuń@Karmel-itka.: na szczęście do takiej pieczarki zmieści się chyba każdy ulubiony farsz:)
@żenia: dzięki:) witam z otwartymi ramionami:))) pozdrawiam!
@vanilla: :) pozdrawiam cieplutko z deszczowego Poznania:)
ile razy chcę zrobić nadziewane pieczarki w moim ulubionym sklepie są same maleństwa.
OdpowiedzUsuń:)
Też lubię pieczarki.
Bardzo :)
@peggykombinera: wiem coś o tym, ilekroć chcę kupić koperek w markecie, to jest tylko pietruszka, a jak pietruszka, to wtedy mają tylko szczypiorek - i tak w kółko:)
OdpowiedzUsuńGoh, ale zazdroszczę Ci tych zmutowanych pieczarek ;) u mnie same maleństwa, ale i tak je biorę. Garściami. W końcu bycie koneserem weekendowych jajecznic zobowiązuje :D Super przepis - po prostu :)
OdpowiedzUsuń@Magda: maleństwa też są fajne:) ale z jajecznicą jeszcze nie próbowałam:) muszę spróbować:)
OdpowiedzUsuń:) ok, oto przepis: 1 papryczke jalapenos podsmażyć na patelni - następnie usunąć szatański owocek ;) i dodać małą cebulę skrojoną w cienkie talarki (lub pół zwykłej) - kiedy się zeszkli, dodać 250 g pieczarek (pokrojonych w cienkie talarki) i smażyć je aż się przyrumienią. W tym czasie drugą wolną ręką przygotować jajka: 4 jajka wbić do miseczki, doprawić pieprzem czarnym, pieprzem ziołowym, suszoną bazylią/oregano i 1 łyżką sosu sojowego. Wymieszać i wlać na patelnię kiedy już pieczarkowy stan usmażenia na to pozwoli. Pycha! Ostro, ale pieczarkowo, z jajami :)) przepis na 2 głodne osoby :) Chyba muszę to wciągnąć na bloga ;) Ehh szkoda, że się nie spotkałyśmy, choć tym razem nie miałabym czasu ;/ next time - może nie w stolycy ;) uściski!!
OdpowiedzUsuń@Magda: ale jaja, tzn. jajecznica! - wypróbuję gdy tylko nabędę jajka od szczęśliwych kur wiejskich:)
OdpowiedzUsuńspoko, przez Wrocław zdarza nam się przejeżdżać kilka razy w roku (a nasi mężczyźni też by pewnie znaleźli nić porozumienia;) ściskam:)
super! to może do zobaczenia na trasie :) tymczasem niech się owocnie niosą dla Ciebie te wejskie kurki :)
OdpowiedzUsuń