wtorek, 20 listopada 2012

Kruidnoten - holenderskie ekspresowe pierniczki

Ciasteczka te dedykuję koleżance, Dorin, która w myśl zasady "do odważnych świat należy" wyjechała do Holandii, aby podbić swymi umiejętnościami tamtejszy rynek pracy i tak jeszcze zupełnie przy okazji, podbić serca Holendrów swym nowo-odkrytym talentem cukierniczym. Przemawiając uniwersalnym językiem miłości, czyli językiem czekolady, zaserwowała znajomym tartę czekoladową z gruszkami z mojego bloga:) Nic tak nie cieszy, jak to, że korzystacie z tych przepisów i że Wam smakują:) Mam nadzieję, że tak będzie również z tymi ciasteczkami!


Heh, moje pierniczki nie wyszły tak kształtne jak na blogu Addio Pomidory, na którym je znalazłam, ale okazały się tak pyszne, że zniknęły bardzo szybko, więc najlepiej nie przejmować się kształtami i faktycznie od razu podwoić proporcje ciasta. Dlaczego skusiłam się na te ciasteczka? Ujęła mnie ta ciekawostka z przepisu źródłowego: "Są symbolem płodności, podobno dlatego właśnie nie należy ich układać na talerzyku a swobodnie rozsypywać na wzór siewcy siejącego ziarna". Zatem kochajcie się i rozmnażajcie, jak radzi wam Matka Karmiąca, i objadajcie się Smakołykami, bo życie jest za krótkie, żeby sobie odmawiać takich drobnych przyjemności:)


PS. Oczywiście musiałam dokonać weganizacji tego przepisu:))) (moje zmiany w nawiasach)

SKŁADNIKI:
- 115 g mąki tortowej
- duża szczypta proszku do pieczenia (przez przypadek pominęłam ten składnik)
- 1 łyżeczka przyprawy do piernika
- pół łyżeczki kakao (pominęłam)
- 50 g cukru
- szczypta soli
- 50 g miękkiego masła (użyłam roślinnego)
- 1 łyżeczka miodu (zastąpiłam syropem owocowym)
- 2 łyżki mleka (zastąpiłam wodą)

PRZYGOTOWANIE:
1. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 160 stopni, blaszkę wykładamy papierem do pieczenia
2. Do miski przesypujemy wszystkie składniki i szybko zagniatamy ciasto
3. Nabieramy kawałeczki ciasta w dłoń i formujemy małe kulki wielkości orzecha laskowego (moje były trochę większe, powiedzmy wielkości orzecha włoskiego). Z podanej porcji uzyskamy ich około 40 (mi wyszło 30).
4. Układamy na przygotowanej blasze zachowując odległości i pieczemy 20 minut.
5. Studzimy i przekładamy do puszki (nasze zniknęły zanim zdążyły dokładnie ostygnąć). Przechowujemy szczelnie przykryte. 

piątek, 2 listopada 2012

Dyniowe bułeczki z rodzynkami

Coś pysznego do podjadania w te pochmurne jesienne dni:) Gdy tylko ujrzałam te złocisto-żółciutkie bułeczki u Kamili z Ogrodów Babilonu, wiedziałam że muszę je wypróbować. Hipnotyzowały kolorem, a lista składników z łatwością dała się przerobić na wersję wege:) Zamiast mleka: woda, zamiast masła: bezmleczna margaryna - i gotowe!


Nigdy bym nie pomyślała, że będę reinterpretować przepisy drożdżowe. Mając w pamięci moje spektakularne porażki, powinnam raczej z aptekarską dokładnością odmierzać składniki (korzystając z wagi, a nie mojej miary "na oko"), i to identyczne jak stoi w przepisie, a nie podmieniać na swoje widzimisie:) Ale udało się! To lubię w dobrych przepisach - podać informację na temat tego do jakiej konsystencji ciasta dążymy: czy ma być lepkie, czy zwarte, czy elastyczne! To ważne informacje dla takich błądzących w świecie wypieków owieczek jak ja:)))


SKŁADNIKI:
- 325 g mąki orkiszowej typ 700 (użyłam mąki do pizzy i trochę luksusowej, dlatego potrzebowałam jej nieco więcej)
- szklanka puree z dyni (przepis na puree jest np. tutaj)
- 5 g drożdży instant
- 30 g masła (użyłam bezmlecznej margaryny)
- 75 ml mleka (zastąpiłam wodą)
- 50 g cukru
- sól
- 1 łyżeczka pasty waniliowej (użyłam cukru z wanilią)
- 1/3 szklanki rodzynek
- 1 łyżka rumu (użyłam likieru ziołowego)

PRZYGOTOWANIE:
1. Rodzynki namoczyć w rumie/likierze. 
2. W misce wymieszać puree z dyni, roztopioną margarynę/masło i ciepłe wodę/mleko, dodać sól, cukier i cukier z wanilią, dodać mąkę oraz drożdże i ugniatać ciasto, jeżeli jest lepkie dodać trochę mąki, aż osiągnie konsystencję ciasta na pizzę. 
3. Zagniatać ciasto około 10 minut, następnie dodać rodzynki i ugniatać, aż ciasto będzie odchodziło od boków miski, utworzyć kulę, przykryć ściereczką i pozostawić w ciepłym miejscu, aż podwoi swoją objętość (moje wyrastało godzinę z hakiem). 
4. Ciasto podzielić na części i delikatnie uformować kulki, które należy umieścić w formie wyłożonej papierem do pieczenia (np. w tortownicy), pozostawiając około pół centymetra przestrzeni pomiędzy kulkami. Tak przygotowane bułeczki przykryć i pozostawić do wyrośnięcia aż podwoją swoją objętość. 
5. Wierzch bułeczek posmarować żółtkiem rozmieszanym z łyżką mleka (ja posmarowałam oliwą) i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180° C na około 20 minut.
6. Idealnie smakują z dżemem, z bananem (kanapka a'la Małysz, jeśli ktoś jeszcze pamięta te reklamę;) albo z masełkiem (to wersja Miśka) :)

PORADA DNIA:
Moja kuchnia jest dosyć chłodna (okno, w dodatku nieszczelne, na północ, a kaloryfer nie działa), więc aby stworzyć warunki przyjazne wyrastającemu ciastu drożdżowemu, opatentowałam trzy sposoby:
1. Dla posiadaczy ekspresu do kawy z płytką na zagrzanie kubka: idealne miejsce na miskę z ciastem. W naszym ekspresie ta płytka nie nagrzewa się zbyt mocno, można przyłożyć dłoń i jest po prostu przyjemnie ciepła, ale i tak na wszelki wypadek płytkę nagrzewam i wyłączam w momencie umieszczenia na niej miski z ciastem.
2. Dla posiadaczy garnka i wody: wodę zagotować i zostawić ciepłą parującą w pobliżu miski z ciastem drożdżowym. Nie kładziemy miski na garnku, bo temperatura mogła by być za wysoka, ale tuż obok tworzy miły, cieplutki klimat.
3. Dla gotujących obiady: ugotować obiad. Temperatura pomieszczenia na pewno się ociepli, a to nasze ciasto lubi najbardziej:)


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...