piątek, 24 czerwca 2011

Pesto z botwinki

Czy jest jakiś liść jadalny i o wyrazistym smaku, z którego nie da się zrobić pesto? Byłam zaskoczona, gdy przeczytałam o pesto z botwinki. I od teraz wierzę, że jeśli tylko listki jakiejś jadalnej rośliny mają smak, to wystarczy je zmielić, dodać ząbek czosnku, parmezan i jakieś nasiona lub orzechy - i będzie z tego wyborne pesto.


Ten post dedykuję mojemu kochanemu Misiowi, którego bardzo rozbawiło, że przesoliłam makaron do tego pesto. Wymyślił nawet nazwę jaką powinnam nadać tej potrawie: Makaron Kłodawski z Botwinkowym Pesto - albo: Makaron a'la Wieliczka. Podratowałam danie dodając dużą ilość soku z cytryny, ale nadal się śmiał i pytał czy napiszę o tej potrawie na blogu, bo on chce to koniecznie skomentować:D Proszę - mówisz i masz! :)

SKŁADNIKI:
- pęczek botwinki
- czubata łyżka parmezanu (opcjonalnie)
- 2 łyżki łuskanego słonecznika
- sól
- mały ząbek czosnku
- 2-3 łyżki oliwy

PRZYGOTOWANIE:
1. Do pesto używamy tylko liści botwinki, które trzeba dokładnie umyć.
2. Liście, parmezan, czosnek, słoneczki, sól wrzucamy do blendera i dokładnie siekamy na w miarę gładką masę.
3. Przekładamy do małej misczeki i dodajemy oliwę, liście botwinki są dość soczyste, więc nie trzeba dużo tej oliwy.
4. Można podawać np. do makaronu.


Słynny Makaron a'la Wieliczka ;)

32 komentarze:

  1. Świetne pesto, z makaronem pewnie wybornie smakuje! A co tam sól, dzięku temu nazwa bardzo oryginalna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty to chyba specjalnie mi to robisz! jak ja tu siedze w pracy i widze te Twoje dania i to jeszcze z makaronem, który kocham bez wzgledu na to czy przesolony czy nie to wariuję z głodu! Jak zwykle piękne i zachęcające danie! Może zrób sobie przerwę w gotowaniu co? bo ja nie nadążę z tymi przepisami! We wtorek nastawiłam się na chłodnik więc proszę...nie rób mi niespodzianek bo nie będe wiedziała co wybrać :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. @Kamila: dzięki, smakuje owszem - pod warunkiem że makaronu się nie przesoli:)

    @Małgosiu: przepraszam, Droga Imienniczko;) przerwę w gotowaniu planuję dopiero na przyszły tydzień, bo wyjeżdżam na parę dni, a póki co jeszcze się trochę pobawię w tej mojej kuchni, co?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. wow! :) jutro idę po botwinkę i próbuję przepisu! wygląda wspaniale :)

    OdpowiedzUsuń
  5. u la la jaki obiadek. ciekawie i intrygująco- to lubię w kuchni;)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Bazylia: cieszę się że cię zainspirowałam tym przepisem:) pozdrawiam:)

    @Panna Malwinna: :) dzięki, ja też tak lubię:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Małgosia, ale świetny pomysł! Ja robię pesto nawet z bobu ale z botwinki jeszcze nie próbowałam, czas najwyższy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. dzięki @Marta:) ja z bobu jeszcze nie jadłam, ale chyba spróbuję:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za dedykację. Pesto pyszne, tylko bardzo się po nim chce pić:)

    OdpowiedzUsuń
  10. @Michu: ależ cała przyjemność po mojej stronie:)

    OdpowiedzUsuń
  11. świetne pomysły u Ciebie!
    a przesalać to i mi się zdarza, choć zwykle to małosolna jestem:)

    OdpowiedzUsuń
  12. fajny pomysł :) botwinkę mam więc muszę wypróbować

    OdpowiedzUsuń
  13. @basiaP: dzięki Basiu:) wiem, zdarza się każdemu:)

    @zauberi: cieszę się że ci przypadł do gustu:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. No dobra! niech będzie to jak już zrobisz sobie tę przerwę no może nadąże w gotowaniu tych Twoich dobroci:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny pomysł na pesto! A przesolenie... no cóż, i w najlepszej rodzinie się zdarza! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. botwinke uwielbiam! pesto zrobie na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  17. dzięki @Gosiu, cieszę się że taki kompromis cię urządza:)

    @just-great-food: dzięki za komplement i wyrozumiałość!:)))

    @cooking Marta: super! polecam:)

    OdpowiedzUsuń
  18. mam botwinkę w lodówce, zgadnij co będzię jutro na obiad u nas? :) tylko ja nie solę makaronu wcale, więc to nie będzie a'la wieliczka... hihi
    i może zrobię z naszym dzisiejszym nabytkiem - żytnim makaronem.
    Jesteś pyszną osobą!

    Pozdrawiam
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. @Monika: super! ja chyba też nie powinnam solić;) haha:DDD jeszcze takiego komplementu nie słyszałam:) dzięki za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie:))))) hihihi:D

    OdpowiedzUsuń
  20. goh! Pesto cudowne! Myślę sobie, że mało jest liści, które nie nadawałyby się na pesto. Ja planuję jutro pesto z marchewkowej natki - zobaczymy:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajne pesto, a z makaronem to super jedzonko:-)

    OdpowiedzUsuń
  22. @Anno-Mario: dziękuję:) ja też się przymierzam do marchewkowego, ciekawa jestem jak smakuje:)

    @aga: no super:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. ciekawa jestem,czy to by mi smakowało:)
    bo jak mąż mi oryginalne włoskie przywiózł,to nie znalazło we mnie adoratora:P
    nie smakowało mi to w ogole,zielone miałam.
    A zgadnij co ja rano z bułeczką zjem?:)

    OdpowiedzUsuń
  24. intrygujące!
    koniecznie zanotowane, do wypróbowania!

    OdpowiedzUsuń
  25. @asica.p: myślę, że możesz spróbować pesto z botwinki, bo jest dużo najgodniejsze niż bazyliowe, które faktycznie nie wszystkim przypada do gustu:)
    - przesyłka doszła?:) mam nadzieję, że będzie smakowało:D

    @Karmel-itko: cieszę się że cię zaciekawił ten przepis:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Wow! To pesto jest rewelacyjne, na pewno kiedyś spróbuję:) (Może niekoniecznie z makaronem a la Wieliczka, wolę al dente :D)

    OdpowiedzUsuń
  27. @burczymiwbrzuchu: dzięki:) ja też wolę al dente, ale tym razem nie wyszło;) Ostatni raz sypię sól prosto z pudełka:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Gosiu, zrobiłam wczoraj to pesto, smakowało lepiej niż wyglądało - u Ciebie na zdjęciu jest smakowicie zielone, u mnie wyszło w kolorze błota... jednak nie powtórzę przepisu, dla mnie na razie najlepsze jest pesto z zielonej pietruszki i już. Może będę szukać dalej, ale na razie ono wygrywa.
    Pozdrawiam
    Monika z bento

    P.S. fajny kolor różowy puściło pod wpływem ciepłego makaronu. Częścią nadziałam fileta z kurczaka dla Męża, smakowało mu. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. @Monika: starałam się użyć samych listków, jak łodyżka przy liściu była za gruba (za czerwona:), to ją odkroiłam:) dodam tylko, że nie fotoszopowałam tej zieleni;) pesto z pietruszki też uwielbiam, ale teraz mam ambitny plan przetestować także inne natki - np. z marchwi:)

    OdpowiedzUsuń
  30. O rany, nie wiedziałam, że te listki można jeść na surowo i to w takiej interesującej formie... Botwinka w ogrógku tylko czeka na to, żeby ją w taki sposób wykorzystać :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Zrobiłam, jest pyszniuuutkie i wrzuciłam nawet na Igraszki. ^^ Będę do niego wracać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za uwagi i komentarze:D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.