Od jakiegoś czasu chodzą za mną krewetki. Trochę to śmiesznie brzmi, gdy przeczyta się to zdanie dosłownie:) Takie małe krewetki dostają nóżek i idą, a ja... nieważne:) Czasem może się tak zdarzyć człowiekowi, że zgromadzi dużo luksusowych resztek. Jedna czwarta słoika czarnych oliwek, dwie garście pomidorków koktajlowych, plasterek chudego boczku, kilka samotnych łodyg selera naciowego, kilka kaparów-singli, naparsteczek orzeźwiającego różowego wina polecanego na blogu jadalne/pijalne :)
Idealne danie dla zapracowanych. Lubię w tej potrawie to, że zawiera dużo indywidualnych smaków, które nie mają szans na "przegryzienie się", bo za krótko są razem smażone, a jednak w tle jednoczy je ostra i orientalna pasta curry. A teraz lecę na spacer zbierać chabry!
SKŁADNIKI (3 porcje):
- 250g mrożonych krewetek królewskich
- 4 łodygi selera naciowego
- 2 garście pomidorków koktajlowych
- pół cebuli
- 4 małe ząbki czosnku
- łyżeczka startej skórki cytrynowej
- garść czarnych oliwek
- czubata łyżeczka kaparów
- 2-3 plasterki chudego boczku
- pół szklanki różowego wina
- makaron np. świderki
- makaron np. świderki
- sól, łyżeczka zielonej pasty curry, kapka oliwy do smażenia
PRZYGOTOWANIE:
1. Wstawić wodę na makaron i ugotować go wg przepisu.
2. Posiekaną cebulę i boczek pokrojony w słupki podsmażyć na odrobinie oliwy, gdy cebula zacznie się złocić dodać pokrojony w cienkie plasterki czosnek, a gdy czosnek zacznie intensywnie pachnieć wrzucamy zamrożone krewetki. Wszystko musi się smażyć na dużym ogniu, aby krewetki się rozmroziły i woda z nich mocno odparowała.
3. Dodać wino i lekko je odparować.
4. Dodać poszatkowany seler naciowy, oliwki, kapary i przekrojone na pół pomidorki koktajlowe - na koniec doprawiamy solą i łyżeczką pasty curry.
5. Do tak przygotowanych krewetek dodajemy makaron, całość dokładnie mieszamy i od razu podajemy.
Uwielbiam krewetki. Jeszcze poproszę:)
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie,ale nie wiem czy lubię krewetki ,bo nigdy nie jadłam i jakoś się ich boje ,jak patrzą na mnie w supermarkecie:P
OdpowiedzUsuńahahaha
ale z chęcią bym zjadla takie jak tu widzę:)
@ubique: to da się zrobić, bo te krewetki nadal za mną chodzą:)
OdpowiedzUsuń@asica.p: też nie lubię jedzenia które na mnie patrzy:) te mrożone najczęściej są już oczyszczone i nie mają głowy i oczu, mają tylko ogonki, których się nie je:) a krewetki mają smak ryby, ale inną "fakturę" mięska (są takie bardziej sprężyste) - generalnie też się kiedyś bałam potraw z owocami morza, ale stopniowo odkrywam kulinarnie te tereny:)
Swietne danie, takie oczyszczajace dla lodowki :) No i z krewetkami, a odkad sie z nimi zapoznalam, jestem ich wierna fanka.
OdpowiedzUsuńZa mną chodziły w lutym;) Pyszne danie i naprawdę ekspresowe!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię:)
Super! Bardzo lubię takie dania typu 'dam, co mam' :) Do tego zielona pasta curry, bardzo mi to 'pasuje ':)
OdpowiedzUsuń/ps/ zostają mi w lodówce baaardzo podobne składniki :))
Aha, i już wcześniej chciałam Ci powiedzieć/napisać - masz przepiękny niebieski stół! /bo to stół jest, prawda?;))/
Przepis krewetkowy bardzo mi się podoba, u mnie też znalazłyby się takie fajne resztki:) A winko też mi bardzo smakuje, lubię różowe bardzo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńchabry, chabry??? to już są chabry? uwielbiam te kwiatki!
OdpowiedzUsuńA co do krewetek -przyznam się bez bicia, że raz w życiu przyrządzałam i mi nie wyszły, od tamtego czasu nie ryzykuję i chodzę do restauracji na nie. Ale może zaryzykuję taki pyszny przepis???
Monika z
www.bentopopolsku.blogspot.com
@Maggie: dzięki, zauważyłam że opróżnianie lodówki potęguje kreatywność kulinarną:)
OdpowiedzUsuń@KUCHARNIA, Anna-Maria: czasem jak się coś do człowieka przyczepi, to nie spocznie dopóki tego nie spożyje:) pozdrawiam Cię cieplutko:)
@nat.: cieszę się, że trafiłam w twój gust:) he, a stół to tak naprawdę wieko skrzyni z ikei własnoręcznie bejcowane na niebiesko, pokapane wodą (nieumyślnie), miejscami wyblakłe i nigdy niepolakierowane :) dlatego te kolory tak ciągle żyją:)
@Kamila: fajnie mieć w lodówce takie resztki bo zawsze można z nich szybko coś wyczarować, wystarczy kupić trochę krewetek:) wino też mi przypadło do gustu:) idealne na lato!
@mnemonique: są już chabry - mało tego chabry są jadalne:) jedne do bukietu, a drugie ususzyć:)
a krewetki z winem, cytryną i czosnkiem, to chyba zawsze wychodzą:)
Wyszło Ci fajne, szybkie danie! :) Dawno już nie jedliśmy krewetek (zawsze mamy problem z dorwaniem takich jak trzeba), pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuń@just-great-food.blogspot.com: hehe, dzięki:) no ja właśnie też nie mogłam spełnić swojej krewetkowej zachcianki z tego powodu - idziesz do marketu, i jak nie masz ochoty na krewetki to można dostać nawet świeże, a jak nie-daj-boże masz chęć: wtedy nawet mrożone są tylko w cieście, albo malutkie porcje w astronomicznych kwotach:)
OdpowiedzUsuńkrewetkowy ekspres w doborowym towarzystwie ;) zmobilizowalas mnie, krewetki u mnie zdecydowanie za rzadko goszcza ;) pokaz chabry! :)
OdpowiedzUsuń@Magda: cieszę się, że cię zmotywowałam do krewetkowania:) chabry będą, może jeszcze dziś:D
OdpowiedzUsuńja krewetki to jednak nie...ale danka z takich "luksusowych"resztek o których piszesz uwielbiam:)
OdpowiedzUsuń@Trzcinowisko: krewetki nie są takie złe:) a w tak luksusowym towarzystwie to już w ogóle!:)
OdpowiedzUsuńCzyżby ekspresowo.. może być pysznie? Najwidoczniej tak! Cudowny talerz wspaniałości!
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl