Święta, święta i po świętach... Jeszcze nigdy po świętach nie byłam aż tak nieprzejedzona:) I jeszcze nigdy moje świąteczne menu nie obejmowało tak nietradycyjnych dań jak kluski śląskie, pieczeń z indyka, pieczony królik, sznycel z indyka zrolowany ze szpinakiem, sałatka niemiecka (ale bez majonezu...), barszcz zakwaszany sokiem wiśniowym (bo octu, ani kwasku cytrynowego nie mogę jeść...). Wszystko to w umiarkowanych ilościach, jeśli smażone to z minimalną ilością tłuszczu, jeśli pieczone to tylko w sosie własnym...
Pierwszy raz w życiu jestem tak długo na diecie i gdyby nie mój Mały Alergik, to pewnie już dawno straciłabym zapał czy motywację... Zresztą gdyby tu chodziło o odchudzanie, to - powiedzmy sobie szczerze - na pewno już dawno straciłabym i jedno, i drugie, ale tu chodzi o jego dobre samopoczucie, o jego zdrowie, więc nie da rady inaczej. W czasie świąt cała rodzina mi współczuła, że muszę jeść takie dziwne dania, ale to wszystko było naprawdę pyszne! Zarówno teściowie, jak i moi rodzice, postarali się, abym nie umarła z głodu i mimo że mój indyk czy królik były doprawione jedynie solą i pieprzem, to wierzcie mi: to wystarczyło, aby te dania były pyszne! Bo akurat pieprz - to moja ulubiona przyprawa:)
No i kto by pomyślał, że wegańskie carpaccio też może być takie pyszne! Polecam również jako Sylwestrową przekąskę:)
SKŁADNIKI (1 porcja):
- garść rukoli
- ugotowany mały burak
- łyżka pestek słonecznika
- świeżo zmielony pieprz
- oliwa z oliwek
PRZYGOTOWANIE:
1. Buraka pokroić na cienkie plasterki.
2. Brzegi talerza wyłożyć listkami rukoli.
3. Na to rozłożyć plasterki buraka.
4. Posypać słonecznikiem i świeżo zmielonym pieprzem, a następnie skropić oliwą - i gotowe:)
Upieczony w piekarniku jest jeszcze lepszy:)
OdpowiedzUsuńJa robiłam z serem solankowym, nie wyszły mi tylko zdjęcia takie ładne jak Twoje, więc nie zamieściłam na blogu;)
Pozdrawiam:)
muszę w takim razie wypróbować z pieczonym burakiem - ten był wykorzystaniem buraka z barszczyku:) pozdrawiam!
Usuńz chęcią skosztuję.
OdpowiedzUsuńpolecam wypróbować, oczywiście - jeśli możesz - to skrop sobie jeszcze te buraczki octem balsamicznym:)
UsuńPysznie wygląda! Miałaś bardzo zdrowe święta :) Najlepszego dla Was w Nowym Roku! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno tak, to jedyna zaleta, że zdrowe:)))) Dla Was również wszystkiego co piękne w Nowym Roku:) Pozdrawiam!
UsuńPieprz to też moja ulubiona przyprawa i często jest tak, że używam tylko jego i odrobiny soli :)
OdpowiedzUsuńKochanych masz rodziców i teściów :))
Carpaccio świetne!
hehe, najpierw przeczytałam tylko pierwsze dwa słowa twojej wypowiedzi, i od razu podjęłam temat: "no pewnie, że to pieprzę!:)", a dopiero potem dotarła do mnie reszta:)
Usuńa rodzinka naprawdę stanęła na wysokości zadania!:)))
Co ja paczę co Ty czytasz :P
Usuńjak nie lubię tradycyjnego carpaccio tak to z buraków ubóstwiam! Twoje jak zwykle prezentuje się godnie, elegancko i smakowicie.
OdpowiedzUsuńAlergika i rodziców Alergika serdecznie pozdrawiam, życzę zdrowego nowego roku i wielu nowych odkryć nie tylko kulinarnych
Pozdrawiam
Monika
a ja lubię surowe mięcho, o tatarze marzę od roku:) ale takie buraczane to też ciekawe odkrycie:)
UsuńDziękujemy za pozdrowienia i również Noworocznie ściskamy Was!
Współczuć? Hm... ale to wszystko brzmi intrygująco :))
OdpowiedzUsuńhehe, cieszę się, że cię zaintrygowałam w takim razie:)
Usuńdzięki i pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńGratulacje niekończących się odkryć kulinarnych i dzielności kubków smakowych :) Pyszna inspiracja :)
OdpowiedzUsuńOch moje kubki powinny dostać medal, pocieszam się tylko że jak ta dieta się skończy, to wszystko nawet najbardziej błahe jedzenie będzie mi smakować wyjątkowo!:)
UsuńGosia jesteś cudowna wiesz? serio! życzę wspaniałego Sylwestra i wspaniałego Nowego Roku:)
OdpowiedzUsuńhehe, ostatnio coraz rzadziej tak o sobie myślę:P dzięki, również wspaniałości w Nowym Roku:)
UsuńZazdroszczę Ci tego świątecznego nieprzejedzenia...
OdpowiedzUsuńA takie buraczki chętnie bym przygarnęła.
Pysznie!
hehe, no faktycznie tej lekkości można pozazdrościć:)
UsuńTakie buraczki bardzo lubię. Fajnie, że wracamy do naszych tradycyjnych smaków.Ja też się nie przejadłam...I dobrze mi z tym, choć żal że zostało tyle w lodówce...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
no resztki poświąteczne trzeba zawsze jakoś zutylizować, najlepiej mrozić, recykligować i nie wyrzucać:) pozdrawiam!
Usuń