Nie tylko sezon rabarbarowy rozpoczął się w naszej kuchni:) Od końca kwietnia zajadamy się szparagami, na przemian białymi i zielonymi:) Niestety skończyły się czasy, kiedy mogłam sama jedna zjeść cały pęczek szparagów okraszonych bułką tartą i przyrumienionym masełkiem... Od niedawna wielbicielem tych dostojnych łodyżek jest także mój Miśku:) I dzielimy ten pęczek na dwoje:) Szkoda tylko, że dzielenie się smakołykami, tak jak dzielenie się radościami, nie powoduje namnażanie się smakołyków, tylko ich ubytek;P
Ze szparagami jest tylko jeden problem, muszą być naprawdę świeże, bo inaczej ich łykowatość psuje całą radość jedzenia. W sobotę udało mi się kupić tak świeże zielone szparagi, które po ugotowaniu były tak niewiarygodnie kruche! i jędrne! i niełykowate!, że postanowiłam już nigdy nie ufać naszemu Śpiewającemu Panu z Warzywniaka (tak, rano śpiewa sobie piosenki o miłości rozkładając towar przed witryną sklepową i zawsze z uśmiechem życzy "miłego dnia", gdy idę do pracy, ale nie zmienia to faktu, że potrafi on kłamać... jak z nut:). "Młode, świeże, nawet nie trzeba obierać..." - tak, a potem przeżuwasz i przeżywasz, że niepotrzebnie go posłuchałaś... A oto jeden z naszych szparagowych obiadków...
SKŁADNIKI:
- makaron (u mnie kolorowe penne)
- 2 piersi kurczaka
- pęczek białych szparagów
- sok z połowy cytryny
- kilka listków szałwii
- 300 ml śmietany 12%
- sól, pieprz
- łyżka masła
- 2 łyżki oliwy z oliwek
PRZYGOTOWANIE:
1. Makaron ugotować al dente według przepisu na opakowaniu.
2. Pierś kurczaka pokroić w kostkę. Szparagi obrać do 3/4 wysokości, odciąć ok. centymetr dolnej końcówki każdego szparaga (czasem więcej, szczególnie jeżeli końcówka jest twarda, zdrewniała) i pokroić na 2-3 centymetrowe kawałki.
3. Na patelni rozgrzać oliwę i masło. Skręcić ogień, wrzucić listki szałwii i chwilę podsmażyć.
4. Dodać kurczaka i szparagi, oprószyć solą i pieprzem.
5. Gdy mięso jest usmażone, dodać sok z cytryny, szparagi powinny puścić trochę wody (jeśli nie, to podlewamy odrobiną), chwilę dusić pod przykrywką.
6. Na koniec dodać śmietanę, nadal gotując wszystko na wolnym ogniu, tylko tak aby śmietana się zagrzała, ale nie zawrzała. Ewentualnie jeszcze doprawić do smaku. Danie jest gotowe, gdy szparagi będą miękkie.
7. Podawać z makaronem.
Pysznie, dla mnie zawsze pęczek a drugi dla M. na razie zajadam tylko z bułką tartą :)
OdpowiedzUsuńmuszę zastosować ten trick u nas:))) i też najczęściej jadamy szparagi w tej postaci:)))
UsuńBardzo fajny szparagowy obiad :). Ja wczoraj robiłam z nimi tartę :).
OdpowiedzUsuńTak jak mówisz - szparagi muszą być świeże! Mama znajomą, która ma pole, więc mam to szczęście, że szparagi mam zawsze ze zbiorów z dnia poprzedniego ;). A zauważyłam też, że te na początku sezonu są lepsze niż na koniec - wtedy łatwiej trafić na niechciane łyka. No i szkoda, że sezon szparagowy trwa tak krótko, ale zimą czasem kupuję te w słoiczku - dają radę ;)
no te na początku sezonu są najlepsze! też tak myślę:) i fajnie że masz taki bezpośredni szparagowy dostęp:))) przynajmniej wiesz, co jesz:))) pozdrawiam:)
Usuńjeszcze szparagów nie jadłam nigdy :P
OdpowiedzUsuńmrr te zdjęcia!!!Zachwyconam!miłej niedzieli:*
dlatego musisz koniecznie mnie kiedyś odwiedzić wiosną!:))) Wam również udanej niedzieli:)))
Usuńpięknie wygląda to danie, ja wczoraj właśnie takie kolorowe penne kupiłam, szparagów tylko brak. Ja niestety często jestem oszukana przez szparagowych sprzedawców :( poza tym sama przyrządzać tego nie potrafię, zawsze robię łykowate, ale w tym roku (po przeczytaniu siedemnaście razy poradnika na puszka.pl) postanowiłam przyrządzić je idealnie. Więc może się uda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zazdraszczam pięknego dania
Monika
P.S. pomimo tego, że smakołyku podzielonego na dwoje jest mniej, to jednak miło jest go dzielić z kochaną osobą :)
no niestety, tak to bywa z tymi sprzedawcami:) ja nie kupuję szparagów które robią się fioletowe, mają zdrewniałe, wyschnięte końcówki, bo takie trzeba by naprawdę grubo obrać, żeby zminimalizować łykowatość:) ja zawsze pytam sprzedawców, czy mają łyko - nutka zawahania w głosie sprzedawcy, to już znak:)))
Usuńhehe, wiem, dlatego dzielę się z Misiem:)))
właśnie jem penne;)ale ta szparagowa wersja tez mi się podoba!:)
OdpowiedzUsuńsmacznego! cieszę się, że ci się podoba, pozdrawiam!:)
UsuńO jak smacznie, dawno szparagów nie wsuwałam:D
OdpowiedzUsuńdzięki:) koniecznie musisz to nadrobić:))) pozdrawiam!
Usuńszparagi... pyszności! ;)
OdpowiedzUsuńoj pysznośći:)))
UsuńOj kłamol z Pana :) aż brzydko, że tak podczas śpiewania pięknych miłosnych piosenek kłamie! pogoń go Goha, pogoń!
OdpowiedzUsuńno bajer ma cięty z metra:) kiedyś chciał mi wcisnąć szparagi tygodniowe z fioletowymi główkami: "Pani, idealne na zupę", hmmm...
UsuńJakoś dawno mnie u Ciebie nie było, a tu tak smacznie. Szparagi uwielbiam, bez względu na kolor. Smakowity obiadek u Ciebie (mój Połówek w tym roku też polubił szparagi, więc i ja muszę się nimi dzielić)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
no widocznie jak się dobrze przyrządzi szparagi, to nawet anty-szparagowcy się przekonają:))) pozdrawiam!
UsuńNie ma nic gorszego od łykowatych szparagów! Okropność!
OdpowiedzUsuńA temu kłamczuchowi z warzywniaka, zaniosłabym
takie ugotowane i kazała przy mnie rzuć!!
Makaron wygląda pysznie:)
następnym razem tak właśnie zrobię:))) dzięki!
UsuńWygląda fantastycznie. Dziękuję za wizytę u mnie :-)
OdpowiedzUsuńdzięki:) nie sprawy, twój blog jest zachwycający - ach, te piękne fotki:)
Usuńja zawsze szparagi obieram, parę razy dałam już się nabrać na zapewnienia o ich świeżości, a potem - niejadalne włókna:)
OdpowiedzUsuńładnie to wygląda!
pozdrawiam
życie & podróże
gotowanie
ja jeszcze liczyłam na to że to początek sezonu i w dodatku zielone szparagi,które są z reguły mniej żylaste, a tu jednak...
Usuńdzieki i pozdrawiam!
Mnie też tak pewien sprzedawca z warzywniaka nabrał - mówił, że młode, świeżutkie, polskie szparagi. W domu okazało, że to samo drewno. Byłam bardzo rozczarowana, bo to były moje pierwsze szparagi w tym sezonie. Na szczęście przy kolejnym podejściu zakup był bardziej udany i mogłam cieszyć się smakiem niezdrewniałych szparagów. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam i szparagi i szałwię i całą resztę składników. Zwłaszcza szałwię podprażoną na maśle na patelni. Mniam!
OdpowiedzUsuńWniosek z tego jeden "nie ufaj śpiewającym mężczyznom z warzywniaka!". Dobrze, że udało Ci się dostać odpowiednie szparagi, bo efekty tego wyszły apetyczne :)
OdpowiedzUsuńNo Kochana.. nieźle poszalałaś ;-D Makaronik prezentuje się świetnie ;-D
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl