Jako mieszkanka Wielkopolski czuję się lekko zbulwersowana, gdyż właśnie się dowiedziałam, że Ziemniak, zwany u nas Pyrą, jest na 2 miejscu na liście produktów najczęściej wyrzucanych przez Polaków. To, że marnujemy jedzenie, wiedziałam od dawna, ale pyry? Można je przecież dodać do prawie każdej zupy! Dlatego w związku z tym niewiarygodnym faktem, jak i akcją-konkursem na Durszlaku "Ekonomia gastronomia" chciałabym zaprezentować przepis na tradycyjną, wielkopolską, postną zupę, w której główną rolę odgrywa Ziemniak, a uzupełnienie stanowią inne Warzywa, które na wspomnianej niechlubnej liście zajęły 4 miejsce, czyli ścisła czołówka!
Zupa ta ma zupełnie mylącą nazwę, a mianowicie zwie się "ślepe ryby". Między innymi, z powodu tej dziwnej nazwy nie zamówiłam jej za pierwszym razem w jednej z poznańskich restauracji. Stwierdziłam, że nie jestem fanem rybnych zup. Jednak mój eksperymentujący Miśku odważył się i dzięki temu przekonaliśmy się, że jest to po prostu pyszny warzywny krem. Nazwa ślepe ryby" wzięła się stąd, że jest to zupa postna, gotowana tylko na warzywach, więc brak jej tych charakterystycznych ok tłuszczu. Oczywiście można ją wzbogacić jakimś mięsnym pulpetem, czy smakową oliwą jak to uczyniono w restauracji. Ja jednak zdecydowałam się na wersję bezmięsną, za to z dodatkiem niby-pesto szyczpiorkowego:)
Wracając do durszlakowej akcji... Podpisuję się pod nią obiema rączkami! Kraje zachodnie marnują takie ilości jedzenia, które starczyłyby do wyżywienia ogromnej rzeszy ludzi w krajach głodujących. To dziwne, bo jesteśmy coraz bardziej eko, coraz bardziej świadomi naszego jednostkowego wpływu na to, co dzieje się dookoła, a jednak postępujemy tak nieracjonalnie.
Wystarczy jednak przestrzegać kilku zasad, takich jak choćby zamrażanie nadmiaru jedzenia, czy kreatywne przetwarzanie jednego posiłku w inny, a coś od czego chyba najłatwiej zacząć to planowanie zakupów. Istnieją ciekawe aplikacje na smartphone'y, które pomogą nam szybko zrobić listę zakupów (bo karteczki z zakupami mają tendencję do zawieruszania się:). Przygotowanie takiej listy wymaga zajrzenia do lodówki czy spiżarni i sprawdzenia, czego nam brakuje, a w rezultacie kupujemy to, co faktycznie jest potrzebne. Warto też pomyśleć, co z tych zakupionych produktów zamierzamy zrobić. Dobrym trick'iem jest także unikanie robienia dużych zakupów ad hoc i "na głodnego". Wtedy bowiem wrzucamy do koszyka dużo za dużo, bo nasz głód przesłania nam czyste widzenie tego, co potrzebujemy, tylko jemy oczami i wrzucamy wszystko jak leci. Tak więc, kupujmy rozsądnie i nie marnujmy jedzenia! :)
PS. Inne zasady znajdziecie tutaj:)
SKŁADNIKI (4 porcje):
- 3-4 ziemniaki
- inne warzywa: korzeń pietruszki, kawałek selera, biała część pora, mała marchewka
- listek laurowy, ziele angielskie, sól i pieprz
- opcjonalnie: śmietana albo mleko (nr 9 na liście marnowanych produktów) do zabielenia
- pęczek cienkiego szczypiorku
- oliwa z oliwek
PRZYGOTOWANIE:
1. Obrane i pokrojone warzywa wrzucamy do garnka, zalewamy wodą, dodajemy przyprawy i gotujemy całość do momentu aż najtwardsze warzywa zmiękną.
2. Z zupy wyciągamy listek laurowy i ziele angielskie, a następnie miksujemy blenderem na krem (można tradycyjnie przetrzeć przez sito) i ewentualnie doprawiamy jeszcze do smaku.
3. Opcjonalnie: zupę można zabielić odrobiną kwaśnej śmietany lub mlekiem.
4. Szczypiorek drobno siekamy i przekładamy do małej miseczki i zalewamy oliwą.
5. Zupę podajemy gorącą z "okami" szczypiorkowego pesto lub skropioną inną smakową oliwą.
Zupa ta ma zupełnie mylącą nazwę, a mianowicie zwie się "ślepe ryby". Między innymi, z powodu tej dziwnej nazwy nie zamówiłam jej za pierwszym razem w jednej z poznańskich restauracji. Stwierdziłam, że nie jestem fanem rybnych zup. Jednak mój eksperymentujący Miśku odważył się i dzięki temu przekonaliśmy się, że jest to po prostu pyszny warzywny krem. Nazwa ślepe ryby" wzięła się stąd, że jest to zupa postna, gotowana tylko na warzywach, więc brak jej tych charakterystycznych ok tłuszczu. Oczywiście można ją wzbogacić jakimś mięsnym pulpetem, czy smakową oliwą jak to uczyniono w restauracji. Ja jednak zdecydowałam się na wersję bezmięsną, za to z dodatkiem niby-pesto szyczpiorkowego:)
Wracając do durszlakowej akcji... Podpisuję się pod nią obiema rączkami! Kraje zachodnie marnują takie ilości jedzenia, które starczyłyby do wyżywienia ogromnej rzeszy ludzi w krajach głodujących. To dziwne, bo jesteśmy coraz bardziej eko, coraz bardziej świadomi naszego jednostkowego wpływu na to, co dzieje się dookoła, a jednak postępujemy tak nieracjonalnie.
Wystarczy jednak przestrzegać kilku zasad, takich jak choćby zamrażanie nadmiaru jedzenia, czy kreatywne przetwarzanie jednego posiłku w inny, a coś od czego chyba najłatwiej zacząć to planowanie zakupów. Istnieją ciekawe aplikacje na smartphone'y, które pomogą nam szybko zrobić listę zakupów (bo karteczki z zakupami mają tendencję do zawieruszania się:). Przygotowanie takiej listy wymaga zajrzenia do lodówki czy spiżarni i sprawdzenia, czego nam brakuje, a w rezultacie kupujemy to, co faktycznie jest potrzebne. Warto też pomyśleć, co z tych zakupionych produktów zamierzamy zrobić. Dobrym trick'iem jest także unikanie robienia dużych zakupów ad hoc i "na głodnego". Wtedy bowiem wrzucamy do koszyka dużo za dużo, bo nasz głód przesłania nam czyste widzenie tego, co potrzebujemy, tylko jemy oczami i wrzucamy wszystko jak leci. Tak więc, kupujmy rozsądnie i nie marnujmy jedzenia! :)
PS. Inne zasady znajdziecie tutaj:)
SKŁADNIKI (4 porcje):
- 3-4 ziemniaki
- inne warzywa: korzeń pietruszki, kawałek selera, biała część pora, mała marchewka
- listek laurowy, ziele angielskie, sól i pieprz
- opcjonalnie: śmietana albo mleko (nr 9 na liście marnowanych produktów) do zabielenia
- pęczek cienkiego szczypiorku
- oliwa z oliwek
PRZYGOTOWANIE:
1. Obrane i pokrojone warzywa wrzucamy do garnka, zalewamy wodą, dodajemy przyprawy i gotujemy całość do momentu aż najtwardsze warzywa zmiękną.
2. Z zupy wyciągamy listek laurowy i ziele angielskie, a następnie miksujemy blenderem na krem (można tradycyjnie przetrzeć przez sito) i ewentualnie doprawiamy jeszcze do smaku.
3. Opcjonalnie: zupę można zabielić odrobiną kwaśnej śmietany lub mlekiem.
4. Szczypiorek drobno siekamy i przekładamy do małej miseczki i zalewamy oliwą.
5. Zupę podajemy gorącą z "okami" szczypiorkowego pesto lub skropioną inną smakową oliwą.
Piękna i pyszna zupa.
OdpowiedzUsuńJestem zdumiona,bo ja nie wyrzucam ziemniaków.
dzięki:) też mnie to zaszokowało! :O
UsuńZiemniaki zawsze wykorzystam, choćby do smażonych, koniecznie z ogórkiem. Nasza zupa i oryginalna nazwa - to pycha. A wiesz u mnie jeszcze na śmietanę z ogórkiem, cebulą i jabłkiem bez dodatku śledzi się tak mówiło. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtakie smażone pyrki też są super! no proszę, o tym drugim znaczeniu "ślepych ryb" nie słyszałam:) dzięki za ciekawostkę!:) pozdrawiam!
UsuńJa również nie wyrzucam jedzenia...Opanowałam dozowanie ilości do perfekcji ;) A jak się mi przydarzy i jeśli coś zostanie np. ziemniaki, ryż lub makaron wykorzystuję to na drugi dzień do sałatki. Popieram Twoją ekonomiczną zupę!
OdpowiedzUsuńkiedyś już była taka akcja i jedna blogerka założyła wątek na forum gazety.pl - i o dziwo, wywołała niemałą kontrowersję, bo ludzie postrzegają taki recykling jedzenia jako jedzenie "zespustych produktów", nie myślą o prewencji i jak to trafnie nazwałaś "opanowywaniu dozowania ilości":) sałatki to też świetny pomysł!
Usuńu mnie też wykorzystywane jest wszystko do końca. Czasem się w domu śmieją z mojej ekonomii, ale tak już mam. Ludzie płaczą, że bieda, że nie ma pracy, że nie mają kasy , a jedzenia bardzo dużo wyrzucają. Z ziemniaków zwłaszcza można przecież cuda robić na miliony sposobów. Fajna zupka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtu się nie ma co śmiać:/ wiem, że czasem to jest postrzegane jako przesadna oszczędność! ale trzeba to zmienić i uczynić modę z ekonomii gastronomii, a wyrzucanie jedzenia uznać za passé. ziemniaki to wdzięczny materiał przetwórstwa ale jednak 2 miejsce! dzięki i pozdrawiam!
UsuńZiemniaka - a konkretniej: trzy pyry - wyrzucilam raz. Tak sie jakos zlozylo, ze wyjechalismy na dluzej i ziemniakom sie w tym czasie lekko nadgnilo. Nie bylo rady, musialam wyrzucic i zle mi z tym bylo, bo nie znosze marnowania jedzenia. A zupa na pewno pyszna, taka przednowkowa :)
OdpowiedzUsuńczasem się zdarzy, wiadomo:) grunt, żeby to nie było regułą:) piękne słowo "przednówek":)))
Usuńa to nie wiedziałam, że ona tak ładnie wygląda..ta zupa! koniecznie muszę jej spróbować...ale najpierw w tej restauracji :-)
OdpowiedzUsuńa dziękuję:))) to restauracja "A nóż widelec", myślę, że mogę ją zareklamować, bo naprawdę warto ją odwiedzić - pysznie, regionalnie, sezonowo i z pasją!:) pozdrawiam!
UsuńBardzo jestem zdziwiona, że ziemniak znalazł się tak wysoko na tej liście.
OdpowiedzUsuńGotowane ziemniaki można przecież wykorzystać na tyle sposobów!
Zupa pyszna! Często taką robię, ale nie wiedziałam,że ma taką fajną nazwę;)
też uważam, że to nieprawdopodobne, ale jednak... Ta zupa tak się nazywa, tylko tu, w Wielkopolsce, z tego co wiem:)
Usuńprawdopodobnie ze względu na swą relatywnie niską cenę zajął to niechlubne miejsce...
UsuńPewnie tak, skoro tanie to można wywalić i kupić mniej pomarszczone:) ale i tak wolę przetwarzać:)
Usuńtytul mnie zaintrygował:)ugotuję
OdpowiedzUsuńja tez nie wyrzucam jedzenia a przynajmniej się staram bardzo nic nie marnować,co zreszta przy dwóch głodomorach-rzadko się zdarza :)
pozdrawiam i dzięki za ciepłe mysli:***
cieszę się, że cię zaintrygowałam regionalnym daniem:) no chłopaki na pewno ci pomagają w zjadani wszystkiego:) pozdrawiam:))))
UsuńTo skandal! Jak można nie szanować pyr, skoro można z nich wyczarować takie pyszności :)
OdpowiedzUsuńteż tak uważam!:)))
UsuńOj, ja też nie lubię marnować jedzenia :) Z pyr, które zostają najczęściej robię kopytka lub... wrzucam je do zupy ;)
OdpowiedzUsuńkopytka, zupa, sałatka, placki! jest tyle pomysłów:))) pozdrawiam!
Usuńziemniaki lubi każdy zawsze i wszędzie;)ale kupić naprawdę dobre to już większa sztuka,a przynajmniej u mnie,pierwszy problem;)
OdpowiedzUsuńa,zupka wygląda bardzo bardzo!
pozdrawiam!
no moja mama też mówi, że to problem, ale w Poznaniu na ryneczku jednym czy drugim, można nawet przebierać w gatunkach pyr:) pozdrawiam!
UsuńOd niedawna staram się planować rozsądne zakupy i wszystko, co w lodówce wykorzystywać do cna. I mój portfel i moje sumienie są z tego powodu szczęśliwsze. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńczyli podwójny zysk!:))) pozdrawiam!
UsuńA mnie właśnie ta nazwa przyciągnęła by natychmiast zajrzeć na Twojego bloga :D
OdpowiedzUsuńno nazwa jest intrygująca, i myląca:)))
UsuńOczywiście, że pomyślałam, że to zupa rybna! A brzmi tak smakowicie i dziwię się, ze o niej nie słyszałam skoro moje geny są w połowie wielkopolskie! :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :)
moje geny są bardzo wielkopolskie, a jednak też nie słyszałam tej nazwy wcześniej. jak zapytałam mamę, to jednak wiedziała o co kaman:)))
Usuńa ja muszę coś dodać: mam korzenie w Wielkopolsce, tym bardziej moi rodzice, i zawsze, od dziecka, wiedziałam, że "ślepe ryby" to zupa, która "udaje" zupę rybną! na moich wigiliach w dzieciństwie gościła zupa rybna gotowana na karpiu, a "ślepe ryby" były jej odwzorowaniem na każdy postny posiłek w ciągu całego roku, proszę zapytać mojej mamy :)
OdpowiedzUsuńno ja nigdy nie jadłam tej tradycyjnej zupy rybnej, więc nie wiem pod jakim względem ta zupa udaje rybną...:) na szczęście w smaku nie przypomina ryby, bo ostatnio mam uraz po pewnym dorszu, który mi zarybił zapachem całą kuchnię na 2 dni:)))
Usuńtwoja zupa, Gosiu, wygląda trochę inaczej: tamta, pradawna, była nie biała, lecz szara, a jej jedynym urozmaiceniem, dodającym wyrazistości, były ciemne elementy świeżo mielonego pieprzu :) pozdrawiam wszystkie kulinarne blogerki, dzięki wam gotowanie po 30 latach małżeńskiego stażu staje się "pestką" :))
OdpowiedzUsuńcieszę się, że możemy tak cię inspirować:)))
UsuńHehe, mój mąż , rodem z Wielkopolski, jak był mały, to się wystraszył w przedszkolu tej zupy ze względu na nazwę ! Pyszną wersję zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńhehe, niezła historia:) ja, widzisz, trochę starsza, ale równie łatwowierna i dosłowna - dałam się nabrać w restauracji:) dzięki!
UsuńHe he he.. nazwa rzeczywiście intryguje ;-) Wypróbuję.. tylko kto mi ugotuje? :>
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Nazwa to taki haczyk.. (na łakomą rybkę;) :)
Usuń