"Od trzech dni po jednej gwałtownej burzy nadciąga następna. Dziś rano zrobiło się zdecydowanie zimniej. Ale światło dnia jest tak intensywne, że aż niepokojące, a niebo absolutnie jasne. Deszcze wszystko umyły. Aż do serca światła. Na horyzoncie ani odrobiny kurzu. Jedynie ostrość, czystość, żadnego atomu mgły. Rzadko się to widzi. Tak rzadko, że momenty, w których takie światło się pojawia, uświadamiają nam, w jak matowym świecie zazwyczaj się poruszamy"* I taki ostry, intesywny i jasny poranek nastał właśnie dziś...
Dla kontrastu deser do kawy mamy dziś delikatny, śmietankowy, o nieostrym smaku orzeszków koli, z odrobiną złocistego miodu. Myślałam, że kola będzie bardziej wyczuwalna, ale niestety miód ze swą natarczywą słodkością przesłania wszystko. Ciekawa sprawa z tym napojem. Kola to przeciwieństwo wody. Jest przesłodka. Nie gasi pragnienia. Jest czarna i nieprzejrzysta. A jednak jest w jej smaku coś, co decyduje o jej popularności. Orzeszki koli? Może to jest kluczem do sukcesu.
SKŁADNIKI:
- 330ml napoju typu cola
- 200ml śmietanki 30%
- 2 łyżki cukru
- 2,5 łyżki żelatyny
- 6 łyżeczek miodu płynnego
- garść świeżo rozłupanych orzechów włoskich
PRZYGOTOWANIE:
1. Kolę przelać do garnuszka i zagotować, zestawić z ognia, dosypać żelatynę i szybko zamieszać, aby dobrze się rozpuściła, odstawić do przestygnięcia.
2. Po przestygnięciu dodajemy śmietankę i ponownie mieszamy.
3. Rozlewamy całość do foremek (u mnie wyszło sześć różyczek z silikonowej formy, ale można użyć np. małe filiżanki)
4. Odstawiamy do stężenia.
5. Gdy panna cotta stężeje, wyciągamy ją z foremki, posypujemy orzechami i polewamy łyżeczką miodu.
* "51 zabaw (z) rzeczami", Roger -Pol Droit, s.31
Ja tę pannę chętnie amku amku.
OdpowiedzUsuńhehe, ta panna też ma na to chętkę:)
UsuńWspaniale się prezentuje. :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńZaciekawiłaś mnie tym dodatkiem coli, świetny pomysł :) Znakomity deser na miłą niedzielę! Przyjemności!
OdpowiedzUsuńPanna cotta dzięki temu zyskuje ładnego koloru ecruu:) dzięki i Wam również wszystkiego miłego w to niedzielne popołudnie:)
UsuńKrólewski deser :)
OdpowiedzUsuńidealna definicja:)
UsuńOj, wyobrażam sobie ten smak. Pyszności :)
OdpowiedzUsuńprawda, pyszności:))
UsuńAleż pięknie wygląda ta Twoja panna! Jak dla mnie kolor idealnie współgra z kształtem, bo uwielbiam kremowe róże. Czy można spytać skąd masz taką ładną foremkę?
OdpowiedzUsuńdziękuję:) ja też lubię taki kolor róż:) foremkę dostałam w okolicy walentynek w lidlu..
UsuńDzięki wielkie, będę polowac zatem w Lidlu.
Usuńnie ma sprawy!:)
UsuńPiękna jest! Przeurocza panna. Skojarzyło mi się ze zwykłym bananem, a bananem chiquita ;). I tak z Twoją panną ;)
OdpowiedzUsuńTakie różyczkowe foremki chyba w empiku też są.
a dziękuję, przekażę tej Pannicy:) a Ty znowu z tymi reklamami, hehe:P
UsuńOryginalna jest. Wygląda wspaniale :)
OdpowiedzUsuńdziękuję i pozdrawiam!:)
Usuńkiedyś na coś takiego się do Ciebie wbiję!!!!zobaczysz :D
OdpowiedzUsuńprzyjeżdżaj kiedy chcesz z tej obczyzny:)
UsuńAleż kusisz tym deserem!
OdpowiedzUsuńulegnij zatem:P
UsuńTaki deser zjadłabym rano, do kawy.
OdpowiedzUsuńNie pijam coli,ale może raz bym się skusiła...
Wprawdzie cieplejsze poranki przeplatają się z chłodnymi,ale mi to nie przeszkadza w delektowaniu się nimi na tarasie.
Pozdrawiam Cię!
ta kola jest wyjątkowa, polska, z wyciągiem z czarnej herbaty, z yerba mate i z orzeszkami koli:P pozdrawiam!
UsuńNie lubię coli, ale deser wygląda pięknie:)
OdpowiedzUsuń