Ten przepis po prostu muszę uwiecznić na blogu, bo był dla mnie totalnym zaskoczeniem! Wcześniej wydawało mi się, że ciasto naleśnikowe po prostu musi zawierać mleko, jajka i mąkę pszenną, bo bez tego ani rusz! Patyska vel. łasuchus niepospolitus jednak otworzyła mi oczy i zainspirowała do dalszych eksperymentów na tym naleśnikowym polu:) Okazało się, że można przyrządzić pancake'i bez glutenu, jaj i mleka, bo w zasadzie nie ma nic prostszego! Moja koleżanka Agala śmiała się mówiąc, że pewnie gotuję wodę, a potem modlę się, aby wyszły z tego naleśniki:P Jednak sprawa jest dużo, dużo prostsza:)))
Agala stwierdziła, że co prawda czuć, że nie ma w nich jajka, ale to całkiem udany substytut naleśników:) Oczywiście nie rumienią się tak jak Naleśniki Właściwe, ale co tam:) Zapisuję ten przepis ku pamięci, bo ja powoli już wracam do glutenu (jupiiiiiii!!!) - okazało się, że tajemniczy Alergen, który spędzał mi sen z powiek to... płyn do kąpieli. Wiecie, taki specjalny dla alergików - bezzapachowy, bez parabenów, emolient, praktycznie sama parafina - a jednak dodali tam coś, czego Synusiowa skóra nie tolerowała, esz... szkoda gadać:)
SKŁADNKI:
- 2 łyżki błyskawicznego kleiku ryżowego (takiego bez gotowania) (dodaje sprężystości)
- 3 łyżki mąki kukurydzianej (nadaje ładniutki żółty kolorek)
- 4 łyżki mąki bezglutenowej do wypieków (użyłam mąki z marksa i spencera)
- łyżka maki ziemniaczanej (opcjonalnie)
- szczypta soli
- ok. 1,5 szklanki wody lub mleka roślinnego
PRZYGOTOWANIE:
1. Wszystkie rodzaje mąki, sól i kleik wymieszać łyżką w miseczce, dolać wodę i wymieszać.
2. Ciasto powinno mieć dość rzadką konsystencję (konsystencję rozrzedzonej kaszki, albo jogurtu, jeżeli można by to do czegoś porównać:)
3. Co ciekawe, takie naleśniki można zrobić też z samej mąki bezglutenowej i wody - wtedy konsystencja ciasta powinna być rzadsza niż tradycyjnego ciasta naleśnikowego.
5. Placki smażymy na minimalnej ilości tłuszczu (patelnia tylko muśnięta olejem), bo przy większej ilości trudniej się je przewraca na drugą stronę. Zatem na rozgrzaną patelnię nakładamy dwie łyżki ciasta, formując mały okrągły placuszek (trzeba sobie pomoc łyżką, bo ciasto szybko zastyga w formie w której wylądowało na patelni:) i gdy wierzchnia strona placka nieco przeschnie, przewracamy naleśniczek na drugą stronę. Takie placki, jak pisałam wyżej, nie rumienią się na patelni, więc trzeba bardziej uważać:)
Cudne te "wodne" naleśniki! Pięknie Ci wyszły! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńdziękuję! pozdrawiam gorąco:)
UsuńJaki człowiek potrafi być kreatywny,
OdpowiedzUsuńjeżeli sytuacja do tego zmusza.
Z różnych mąk smażyłam już naleśniki,
ale jajko i mleko, to zawsze był mus.
Cieszę się, że zostało odkryte źródło alergii
i że to nie jest nic związanego z jedzeniem:)
Teraz to dopiero poszalejesz, co?!;)
o tak! im więcej masz ograniczeń, tym główka bardziej pracuje:)))
Usuńbo jak tak człowieka najdzie na jakiś smak, a ten produkt jest zabroniony, to trzeba znaleźć jakieś obejście:) a co do odwołania niektórych zakazów żywieniowych, to jeszcze bez fajerwerków, nadal nie mogę spożywać nabiału:) ale powoli się rozkręcam:)
Goh! Ale żeś cuda usmażyła! Szapoba&szacun, Moja Droga ;) Pozwolisz, że zalinkuję do Ciebie przy najbliższej okazji? Bo te placuchy są genialne, trzeba je rozpropagować (zaraz to zrobię na FB).
OdpowiedzUsuńI bardzo dziękuję za ciepłe słowa, jesteś kochana :-*
jesteś niewyczerpanym źródłem inspiracji i nadziei dla wszystkich łakomczuchów z ograniczeniami dietetycznymi:) jeszcze raz dzięki za twoje pomysły!:)
UsuńI wyglądają pięknie :D
OdpowiedzUsuńdzięki, twoje również!:)))
UsuńNo jesteś :P
OdpowiedzUsuńWiesz jaki post się u mnie dziś pojawi? O plackach śniadaniowych :P, ale takich dla Ciebie na przyszłość ;)
Ja tu pacze, że ta przyszłość może być szybciej niz później! :D
jestem, jestem:)
Usuńno popatrz jak się zgrałyśmy:) a przyszłość zapewne nadejdzie w swoim czasie:) i będziemy świętować wirtualnie, tak jak zasugerowałaś!:)))
Dawniej bym nei uwierzyła, że można naleśniki bez jajka zrobić ;)
OdpowiedzUsuńja też, hehe, a jednak da się:)))
Usuńwyglądają apetycznie :)
OdpowiedzUsuńdzięki!:) pozdrawiam:))))
Usuńfajne, białe jak opłatki :) w ogóle jakie równiutkie. Cała górka równiutkich placuszków nie może być zła. W ogóle cieszę się że tajemnica Marabuta się wyjaśniła i niedługo będziesz jadła takie tam różne niedobre i niezdrowe rzeczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
no tak są jaśniutkie:) ciasto ma taką konsystencję, że łatwo jest na patelni uformować łyżką równiutkie kółeczka:) a na niezdrowe przekąski jeszcze muszę trochę poczekać - zacznę od chipsów, postanowione:) pozdrawiam!
UsuńWyglądają pysznie!
OdpowiedzUsuńTakie słoneczne są...
dziękuję! mam nadzieję, że zainspirują też to słońce na niebie i może w koncu wyjdzie zza chmur:)
UsuńŁadniutkie Ci wyszły :)
OdpowiedzUsuńa dziękować, dziękować:)
Usuńpięknie wyglądają - tak optymistycznie ;)
OdpowiedzUsuńhehe, pałaszowanie ich też dodaje optymizmu:)
UsuńFajne te placuszki ! Dobrze, że rozpracowałaś ten alergen :)
OdpowiedzUsuńdzięki:) niestety to tylko jeden z wielu alergenów, jak się okazuje...
UsuńFajne, bo takie coś inne :)
OdpowiedzUsuńinne to ostatnio moja domena:)
Usuńno widzisz jakaś sprytna dziewczynka:) i dziurki u Ciebie również powstały...pewnie gdybyś użyła gazowanej wody powstałoby ich więcej...ale nie jestem w 100% pewna
OdpowiedzUsuńsprytna, sprytna:) kombinuję jak koń pod górę:)
UsuńSpróbuję kiedyś z ciekawości. Bezglutenowe też mogą być pyszne :)
OdpowiedzUsuńhehe, ja bym pewnie nie była taka odważna gdybym mogła jeść wszystko, to bezglutenowe specyfiki jednak omijałam szerokim łukiem:) ale można się i do takiej diety przyzwyczaić:)
Usuń