Jarmuż pamiętam z wczesnego dzieciństwa. Mogłam mieć gdzieś z cztery lata. Rósł na działce w dużej ilości. Miał ostry posmak. Coś jak rzodkiewka albo rukola, ale wizualnie przypomniał liście kapusty. Tak go zapamiętałam. Nie jadłam go przez 25 lat. To ćwierć wieku! I w końcu jest! U mnie na ryneczku! Świeży, zielony, czekający właśnie na mnie:) Kilka liści schrupałam od razu, a reszta trafiła do zupy o smaku lata.
Jarmuż wraca na nasze talerze, a ja tak jak zapowiedziałam szumnie w poprzednim poście - wracam do blogowania. Jak wiadomo złośliwe przedmioty martwe od razu w takich sytuacjach zacierają swoje rączki i odmawiają posłuszeństwa. Padł nam internet i dopiero wczoraj go odzyskaliśmy :) Więcej wymówek nie pamiętam:)
A zupa? Jarzynowa, po prostu. Jak u aluchy. Bez rosołków, bulionków, kostek i innych mięch.
SKŁADNIKI:
- 1/4 główki małej, młodej kapusty
- kilka dużych liści jarmużu
- 5 młodych ziemniaków
- garść fasolki szparagowej
- 2 łyżki posiekanego koperku
- sól, pieprz, oliwa z oliwek
PRZYGOTOWANIE:
1. Kapustę poszatkować
2. Liście jarmużu pociąć na kawałki, jeśli łodyżka jest łykowata i twarda to lepiej ją wyciąć i nie wrzucać do zupy.
3. Ziemniaki kroimy na ćwiartki
4. Fasolkę kroimy na kawałki (dł. ok. 2 cm)
5. Powyższe składniki wrzucamy do dużego garnka, zalewamy wodą i gotujemy ok. 30-40 minut lub do czasu aż najtwardsze warzywa zmiękną (np. kapusta).
6. Pod koniec gotowania doprawiamy zupę solą i pieprzem, i dolewamy odrobinę oliwy z oliwek aby zupa miała "oczka".
Mniam, bez wymówek :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNoooo! Chyba wracamy razem :D. U mnie dziś post, a w głowie kilka planów postowych - zważywszy na ostatnią posuchę to mega postęp ;))
OdpowiedzUsuńJarmużu nie jadłam chyba nigdy!
A pod moją jarzynową ktoś napisał, że to Królowa Zup! Ładnie :)
Co do tego braku kostek i mięch - dla wielu osób jestem dziwolągiem w tym temacie ;)
Muszę gdzieś dorwać ten jarmuż ;)
OdpowiedzUsuńbez ulepszaczy, z samymi warzywami najlepsza :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak smakuje jarmuż... niech no tylko wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńa ja absolutnie nie znam jarmużu, ani z dzieciństwa ani z dorosłości. Czas się zaznajomić :) cudna zupa, mam ochotę na taką lekką letnią siorbankę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Lubię jarmuż, lubię Twoją zupę.
OdpowiedzUsuńNa straganach już jest,więc pewnie będzie niedługo ta zupa.
Oj, dawno nie jadłam jarmużu a kiedyś miałam nawet w ogródku.
OdpowiedzUsuńZupka pyszna, lubię takie :)
No i co? Gdzie Ty? :P
OdpowiedzUsuńwiem, wiem - strasznie się opuszczam... ale jest światełko a końcu tunelu, wena powoli wraca... chce mi się gotować pomału, nawet cyknęłam jakieś foty ostatnio, ale nie mam czasu ich wrzucić na bloga... nadrobię to jakoś.. kiedyś.. chyba:P
Usuńno strasznie właśnie! niech to kiedyś w nieskończoność nie trwa :P
Usuńcieszy mnie Twa wena więc :))
u mnie też jest, ale znów sprzętu brak - sierota jestem, ot co!
W sumie to nie jadłam jarmużu jeszce...chyba;-) Zupa kusi z jego dodatkiem bardzo:-)
OdpowiedzUsuńJak będzie ten jarmuż u mnie na ryneczku przed winobraniem, to kupię i wam zawiozę:)))
Usuń