Są takie smaczki jak ta surówka marchewkowo-orzechowa, że nie wiadomo, czy jest to nowy sposób na podanie marchewki czy ciekawy dodatek do orzeszków. Oba te składniki są konkretne i specyficzne, mają wspólna cechę - są twarde i chrupiące, smaczku dodaje kontrast: słodkie i słone, nic więc dziwnego, że ich połączenie daje naprawdę ciekawy efekt. Kto by pomyślał, że solone orzeszki ziemne potrafią tak zaczarować marchewkę. No kto? Nigella*:)
Jak powiedział Izydor z Sewilli: "Nic nie jest równie potrzebne jak sól i słońce"! No to sól macie wraz z orzeszkami, teraz tylko czekamy na słońce za oknem, bowiem słoneczne sałatki już nie wystarczają! Wiosno, posłuchaj: żadnych przymrozków, żadnych deszczyków, gleba niech się nasączy topniejącym śniegiem - po prostu słońca nam trzeba, z nieograniczoną liczbą promieni. Obiecujemy nie marudzić, gdy będzie za ciepło i zaczniemy się pocić w środkach transportu miejskiego (przynajmniej przez pierwszy tydzień upałów:). Zrozumiano? No, to zobaczymy czy jesteś kumata:)
SKŁADNIKI (1-2 porcje):
- 3 średnie marchewki
- łyżka octu winnego
- garść solonych orzeszków ziemnych
- 2 łyżki oleju lnianego (w oryginalnym przepisie był to olej z orzeszków ziemnych i kilka kropli sezamowego, ale ja ostatnio zachwycam się olejem lnianym i jego delikatnie orzechowym posmaku:)
- 3 średnie marchewki
- łyżka octu winnego
- garść solonych orzeszków ziemnych
- 2 łyżki oleju lnianego (w oryginalnym przepisie był to olej z orzeszków ziemnych i kilka kropli sezamowego, ale ja ostatnio zachwycam się olejem lnianym i jego delikatnie orzechowym posmaku:)
PRZYGOTOWANIE:
1. Marchewki obrać, pokroić w kostkę i przełożyć do miseczki.
2. Dodać garść orzeszków ziemnych, doprawić octem i olejem.
3. Można spożywać od razu:)
*Nigella Lawson "Nigella Fresh", s.58 [foto-recenzja tej książki znajduje się na moim fan-pagu na Facebook'u - KLIK!]
Bez soli żyć nie umiem, bez słonka ciężko też. Popieram apel i pozachwycam się tym zestawieniem. Słonecznego dnia!
OdpowiedzUsuńJa muszę się przyznać, że trochę nadużywam soli:) wszystko dodatkowo dosalam, nawet na wszelki wypadek - próbuje walczyć z tym nawykiem, ale ciężko jest:)
UsuńMarchewki surowe? To ja nie mogę - źle się czuje po takich. Jednakowoż pomysł pierwsza klasa ;)
OdpowiedzUsuńJa tam się dziś zgrzałam w drodze do pracy i właśnie odtajam :P
Ja z kolei nie przepadam za marchewką gotowaną i do tej surówki też by nie pasowała, ze względu na kontrast twarde-miękkie:) u nas od rana padało:/ niekumata ta wiosna:/
UsuńNo gotowana nie pasowałaby... A ja gotowaną lubię bardzo! Często gotuję sobie do pracy na przekąskę ;). Z rosołu lubię bardzo. I taką na ciepło zagęszczaną. I z groszkiem.
UsuńPo surowej boli mnie brzuch :(. Podobnie po większej ilości rukoli itp. :(
U mnie lało nawet! Potem słońce i znów deszcz... W niedzielę ma być 20 stopni!!!!
u nas w niedzielę ostatecznie było tylko niecałe 15 stopni, ale i tak było fajnie i słonecznie! jupi!
UsuńFajny pomysł, bardzo lubię słodko-słony. Nigellę też bardzo lubię, bo jest wyluzowana i niechlujna, a w dodatku apetyczna ;) Jest jeszcze taki koleś, Ramsey Gordon, czy jakoś tak, on też ma fajne przepisy, ale taki skubany jest "śliczny", że tracę apetyt ;)
OdpowiedzUsuńhehe, ja też właśnie za to ją lubię, ale wiem, że są tacy perfekcyjni blogerzy, którym przeszkadza ta niechlujność i to że na obrazku w jej książce jest ciasto które opadło:P A Ramsay ma ciekawe przepisy, ale też mnie jakoś tak nie przekonuje...
Usuńnono! Ciekawe - nie powiem!
OdpowiedzUsuńdzięki:) pozdrawiam!:)
Usuńfajne są słodko słone smaki
OdpowiedzUsuńja też lubię takie nieoczywiste połączenia:)
UsuńNie jadłam marchewki w takim towarzystwie,ale warto spróbować.
OdpowiedzUsuńSłodko słone jest pyszne!
Jak dla mnie to ciekawe i chrupiące doświadczenie:)
UsuńSerio, Izydor tak powiedział?! :P
OdpowiedzUsuńponoć tak:) w poważanych książkach tak piszą:P
UsuńWygląda niezwykle apetycznie :)
OdpowiedzUsuńdziękuje!:)
Usuń