Małymi kroczkami wracam do żywych. Właściwie to powinnam tę historię zacząć inaczej... Drogi pamiętniczku! Wczoraj wieczorem zjadłam kokosankę, wypiłam pokal cydru i kilka szklaneczek whisky z colą. Dziś dzień rozpoczęłam od grzanki ze smażonym serem, dwóch kostek czekolady, krwistej pomarańczy i szklaneczki kawy latte. Potem była jajeczniczka na masełku. Jeszcze później zjadłam dwie chrupiące grahamki z surową kiełbasą polską i cambozolą. Na deser do herbaty wciągnęłam eklerka z kremem budyniowym.
Nie, to nie są moje fantazje. Tak było naprawdę. Mój wydelikacony kilkumiesięczną lekkostrawną dietą żołądek zareagował na to wszystko w jedyny dostępny sposób: bólem. Trudno mu się dziwić, jak inaczej mógł mi przekazać komunikat: "Opamiętaj się szalona, żarłoczna kobieto!!!" :P Tak oto przestałam karmić piersią Młodziana. Ów nadal zdaje się mieć alergię na wszystko, co go otacza... Nic to, jakoś to będzie, myślę sobie. Miejmy nadzieję, że szybko z tego wyrośnie. Tymczasem Już-Nie-Karmiąca Matka nieco ostrożniej testuje kolejne produkty z listy tych Zakazanych:)
SKŁADNIKI* (porcja mini, na 2-3 duże pajdy chleba):
- 2 jajka
- 2 łodygi selera naciowego
- pół czerwonej cebuli
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
- 1/4 szklanki octu winnego
- 1/4 szklanki wody
- łyżeczka soli
- 1 i 1/2 łyżeczki cukru
- czubata łyżka majonezu
- sól i świeżo zmielony pieprz
PRZYGOTOWANIE:
1. Ocet, wodę, łyżeczkę soli i cukier dokładnie wymieszać (można w zakręconym słoiczku, albo w shakerze).
2. Seler umyć i posiekać w drobną kosteczkę. Przełożyć do octowej marynaty i odstawić na co najmniej pół godziny. Po tym czasie odsączyć z marynaty.
3. Cebulę i pietruszkę drobno posiekać.
4. Jajka ugotować na twardo i posiekać w kosteczkę.
5. Połączyć składniki: cebulkę, pietruszkę, jajko i marynowany seler przełożyć do miseczki, dodać majonez, świeżo zmielony pieprz. Ewentualnie doprawić solą (według uznania).
6. Można podawać na kanapce lub jak zwyczajną sałatkę.
6. Można podawać na kanapce lub jak zwyczajną sałatkę.
*Pomysł na tę sałatkę zaczerpnęłam stąd [klik]
uwielbiam taką pastę ;)
OdpowiedzUsuńja także:)
Usuńzaintrygował mnie cukier. myślisz, ze można go pominąć?
OdpowiedzUsuńmyślę, że tak - po prostu seler będzie wtedy kwaskowy, zamiast słodko-kwaśnego:)
UsuńWyobraź sobie, że do tego stopnia mnie zaintrygowałaś, że niedzielny poranek pełen był sałatki według Twojego przepisu. Nieco go zmodyfikowałam, ale wyszło bajecznie. Udało mi się doprowadzić konsystencję do takiego stanu, że mogłam dodać spokojnie pół łyżeczki majonezu, sprawiając, że sałatka stała się bardziej dietetyczna.
UsuńPowiem Ci, że marynata pierwsza klasa. Cukru w zasadzie w ogóle nie czułam. Wspaniale pachniała.
Szybkie, dość nietypowe, niedzielne śniadanie. Dziękuję!
Ps. w biegu zrobiłam kilka zdjęć, jak dobrze pójdzie za czas jakiś pojawi się u mnie dokumentacja.
super! cieszę się, że ci smakowała - w przepisie oryginalnym była propozycja zastąpienia majonezu gęstym jogurtem:) czekam na twoją wersję:)
Usuńmasz może pomysł, gdzie możemy jeszcze wykorzystać marynowany seler?
Usuńbardzo mi smakował! :)
co do jogurtu - jestem chyba tradycjonalistką, w sałatkach wolę majonez od jogurtu :) daje konkretny smak i nadaje wyrazu, zaś jogurt niekoniecznie. Ostatnio wolę pokombinować, by zmienić konsystencję tak, by symbolicznie dodać majonez (chociaż uwielbiam go!) :)
hmmm, nie zastanawiałam się jeszcze do czego innego można wykorzystać ten seler:) na pewno do sałatek, gdzie tradycyjnie dodałybyśmy ogóreczka konserwowego, może do jakiejś salsy?:) można pokombinować:)
Usuńja też wolę majonez od jogurtu:)
pozdrawiam!
Smaczna sałatka, lubię takie bardzo.
OdpowiedzUsuńWitaj wśród wszystkojedzących :)
Pomyślności dla Maluszka i dla Was!
Dziękuję miłe słowa i ciepłe powitanie:))) Wszystkiego dobrego również dla Was!:)))
UsuńGoh, ja nie karmię od miesiąca i od razu ci słoneczko mówię: uważaj! Wiesz, ile kg sobie przez ten miesiąc nazbierałam tu i tam? ;)
OdpowiedzUsuńPS. Cudownie jest tak sobie bezkarnie wp....alać, co?
och cudownie!!! ale jednak myślałam, że będę jeszcze bardziej żarłoczna;P a tu pojawił się efekt zakazanego owocu: jak nie można, to się pragnie - a jak już wolno, to nuda...:) a co do dodatkowych kilogramów - to nastawiam się na odzyskanie kilku:))
Usuńa to ciekawe z tym selerem, nie słyszałam absolutnie o możliwości jego marynowania, a w końcu dlaczego nie? no i sałatka jajeczna - tak już w klimatach wielkanocnych :)
OdpowiedzUsuńCo do zajadania - myślę że przebiłabym Cię w rzuceniu się na jadło wszelakie po takim poście. I pewnie też mój organizm zareagowałby skrętem kiszek, a ja bym to pewnie zlekceważyła, nadal jadła, aż do wypęku. Niestety, jestem łakomczuchem (powinnam należeć do jakiegoś klubu AŁ, anonimowych łasuchów).
Pozdrawiam i życzę zdrowia
Monika
ten seler właśnie mnie skusił do wypróbowania tego przepisu! jest taki fajny sprężysty i chrupiący, coś jak konserwowe ogóreczki, ale ma swój charakterystyczny smak:)
UsuńJak ten klub otworzy swe podwoje to też chętnie do niego wstąpię:) pozdrawiamy!
Prawdziwą ucztę sobie sprawiłaś! Ale ja dokładnie wiem, jak to jest wracać do produktów, które się lubi, po długim czasie ich niejedzenia. Nie sposób się opanować. Smacznego!
OdpowiedzUsuńA seler naciowy mam akurat w kuchni, ciekawa jestem, jak się komponuje z jajkami :).
Czyli wiesz, co teraz przeżywam:) Co dziwne, nie mam tak, że się objadam, po prostu opętańczo degustuję wszystkie zakazane smaki:)
Usuńa połączenie selera i jajka to według mnie bardzo zgrany duet:)
Normalnie zaszalałaś żarłoczna babo! co się dziwić...ja nie mam kilkumiesięcznej diety i w Weekendy nadrabiam cały tydzień żrąc wszystko co popadnie i jeszcze mojej dupie ciągle mało! to obłęd jakiś ale cieszę się, że wróciłaś do żywych i wierzę, że młodziak z alergii wyrośnie:)
OdpowiedzUsuńhehe, trudno nas zaspokoić kulinarnie, co??:))) dzięki, też mam nadzieję, że Synuś szybko z tego wyrośnie, bo on się wdał w rodziców i też mu wszystko smakuje:)
UsuńŻołądek mówi i to mądre rzeczy :)
OdpowiedzUsuńjak mądre, to nie słucham:P
Usuń:D:D:D
OdpowiedzUsuńZaszalałaś Gośko, zaszalałaś ;))
Przyznaję, pyszne rzeczy jadłaś!
Trzymam kciuki za Młodziana, coby (co by?) mógł w przyszłości szaleć jak Matka Już-Nie-Karmiąca!
Sałatka z moimi smakami :)
och też Młodemu życzę takich fanaberii kulinarnych jak się matce zdarzają:)))
Usuńa sałatka to wiem, że pasuje w twój jajeczny gust:)
czyli zabiłaś tym wszystkim kaca :) Po ciężkiej nocy musi być łakomy poranek, inaczej jest źle.
OdpowiedzUsuńhehe, o dziwo kaca nie miałam, ale za to nieziemski apetyt:)
UsuńHa!Ha!
OdpowiedzUsuńPoboli , poboli i przestanie;)
Pasta bardzo ciekawa, spróbuję na pewno:)
też tak myślę, nie ma się co zniechęcać jakimś małym bólem brzuszka:P a pastę polecam!
Usuńoj, dawno mnie u Ciebie nie było. Ja też po małej przerwie wracam do żywych.
OdpowiedzUsuńPastę jajeczną uwielbiam! :)