Mama wraca do pracy. W walentynki. To znaczy: dziś. Tak radzą poradniki: wróć w środku tygodnia, łatwiej dotrwać do weekendu, a potem jakoś to będzie... To chyba najstraszniejsze walentynki w moim życiu, bo tego dnia muszę się rozstać z moim ukochanym... Z moim bimbaskiem malutkim... Co prawda tylko na osiem godzin, ale to jednak rozstanie. Co prawda, będzie w dobrych rękach, bo zaopiekuje się nim tata, ale mnie z nimi nie będzie. Co prawda, nie chcę aby wyrósł na maminsynka, ale pępowina to chyba mi się nieźle ponaciąga i nadwyręży dzisiejszego dnia...
W cieniu naszych obaw coś jednak kwitnie. To samodzielność tej małej istoty, którą powołaliśmy do życia. To nauka o nietrwałości i przemijalności wszystkiego co istnieje. To zabawa w "pojawiam się i znikam", odchodzę, ale zaraz wrócę, jestem - nie ma mnie - i znowu jestem... Będę. Jedno jest pewne - zawsze będę cię kochać Syneczku:)
A na osłodę ciacho, hej!
SKŁADNIKI:
- 1 i 1/4 szklanki maki pszennej
- 1/3 szklanki mielonego siemienia lnianego
- 1/4 szklanki startego surowego buraka
- 3/4 szklanki cukru
- łyżeczka sody
- 1/3 szklanki oleju
- łyżeczka kremu balsamico
- 1/3 szklanki mielonego siemienia lnianego
- 1/4 szklanki startego surowego buraka
- 3/4 szklanki cukru
- łyżeczka sody
- 1/3 szklanki oleju
- łyżeczka kremu balsamico
- 3/4 szklanki mleka roślinnego lub wody
PRZYGOTOWANIE:
1. Piekarnik nagrzać do temperatury 170 stopni.
2. Do miski przesiać mąkę, dodać cukier, mielone siemię lniane i sodę i wszystko wymieszać łyżką.
3. Do suchych składników dodajemy buraczki, olej, krem balsamiczny i mleko roślinne lub wodę - wszystko szybko mieszamy na w miarę jednolitą masę.
4. Ciasto przekładamy do foremki wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy 30-40 minut, lub do momentu aż patyczek wetknięty w ciasto po wyjęciu będzie suchy.
5. Ciasto kroić i spożywać dopiero gdy ostygnie:) Smacznego!
Trzymaj się cieplutko! Szybko minie czas, zajadaj ciacho z miłością! Najlepszego dla was! Buziaki!
OdpowiedzUsuńdziękujemy i równie ciepło ściskamy!
UsuńWszystkiego walentynkowego dla Was :*
OdpowiedzUsuńdla ciebie również zakochana Auroro!:)
UsuńBędzie dobrze, nic się nie martw! Całus walentynkowy posyłam :)
OdpowiedzUsuńdzięki za słowa otuchy:) całusy:*
Usuńciasto marzenie na słodką chwilę zapomnienia:)
OdpowiedzUsuńbuziaki Kochani:****
OdpowiedzUsuńbuziaki i dla Was:))
UsuńRozumiem Cię. To takie trudne!
OdpowiedzUsuńdałam radę, ale lekko nie było:)
UsuńZ pewnością to nie łatwe, ale dacie radę! :)
OdpowiedzUsuńdzięki za wsparcie! pozdrawiam!
UsuńAle za to jaka radość po powrocie! No i za chwilę weekend :).
OdpowiedzUsuńSmakowite ciasto!
o tak radość była niesłychana:))) dzięki i pozdrawiam!
UsuńGosiu! Piękne ciasto, ale jeszcze piękniejsza Istotka na zdjęciu!
OdpowiedzUsuńCałusy:*
No Tymuś to moja największa słodycz ostatnich miesięcy:))) całusy!
UsuńRozstania są trudne...
OdpowiedzUsuńAle może dobrze to zrobi Tobie i Twojemu Bimbaskowi.
Na osłodę masz to super ciasto!
Powodzenia!
Tak sobie próbuję to zracjonalizować:) dzięki!:)
UsuńTrzymaj się Gosiaczku...maluszek urósł, jest śliczny a tata...to najlepszy opiekun :) powodzenia!
OdpowiedzUsuńdzięki! no też się cieszę, że Michu się zdecydował na opiekę nad Tymkiem, bo tak pewnie czekałby go żłobek...:)
UsuńGosiu, jaki Tymuś cudny :) Nie dziwię się Twoim rozterkom...
OdpowiedzUsuńA ciasto bardzo kuszące !
Pozdrawiam ciepło :)
dziękuje Grażynko! ciasto wegańskie, możesz córce zaserwować:) pozdrawiamy!
UsuńTymek to już jest bobas :D
OdpowiedzUsuńI jak Gosiu przeżyłaś wczoraj i dziś? Na pewno byłaś dzielna! :))
Możesz już jeść mąki, cukry i inne? ;>
o tak, żyję, ale co to za życie? jak mawiał poeta...:P
Usuńale byłam dzielna, nie popłakałam się w pracy (pełen profesjonalizm)
dziś próbowałam sobie przypomnieć trudne korpo-słowa:
priorytetyzacja, standaryzacja, funkcjonalność, proces itepe itede...
spoko, cały czas pamiętam, jak już będę miała zielone światło na wszystko, to ty pierwsza się dowiesz i coś zakombinujemy:)
Heh, czyli jak żyć jak żyć? ;)
UsuńBrawo za dzielność! Na pewno z dnia na dzień będzie lepiej... :)))
Priorytetyzacja - dżizas :/
nadal nie umiem wymówić płynnie tego słowa na P, jak już się nauczę, to znaczy że zatrybiłam:P
UsuńNie łatwe jest być gdzieś z myślą, że maluch jest bez mamy, ale cóż...nadchodzi taki dzień i kropka. Ciacho przecudne, a Tymcio to sama rozkosz :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcudnie napisałaś tego posta, uwielbiam Cię czytać, nawet jak to robię z dużym opóźnieniem, to wiedz o tym :) mam nadzieję,że nie było strasznie, ani ten pierwszy dzień ani kolejne. Ciacho cudne, takoż i zdjęcie progenitury ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i życzę słońca (życzę bo mi brakuje, i wydaje mi się że wszystkim brakuje)
Monika
Gosiu, niezły dzień wybrałaś na powrót do pracy :) czytam, że byłaś dzielna i tak trzymaj! Synuś ma kochającego opiekuna, dziadek na pewno otacza go miłością!
OdpowiedzUsuńJaki twój synek już duży!!!! ciasto wygląda smakowicie i na pewno jest napakowane miłością :))
OdpowiedzUsuń