Coś pysznego do podjadania w te pochmurne jesienne dni:) Gdy tylko ujrzałam te złocisto-żółciutkie bułeczki u Kamili z Ogrodów Babilonu, wiedziałam że muszę je wypróbować. Hipnotyzowały kolorem, a lista składników z łatwością dała się przerobić na wersję wege:) Zamiast mleka: woda, zamiast masła: bezmleczna margaryna - i gotowe!
Nigdy bym nie pomyślała, że będę reinterpretować przepisy drożdżowe. Mając w pamięci moje spektakularne porażki, powinnam raczej z aptekarską dokładnością odmierzać składniki (korzystając z wagi, a nie mojej miary "na oko"), i to identyczne jak stoi w przepisie, a nie podmieniać na swoje widzimisie:) Ale udało się! To lubię w dobrych przepisach - podać informację na temat tego do jakiej konsystencji ciasta dążymy: czy ma być lepkie, czy zwarte, czy elastyczne! To ważne informacje dla takich błądzących w świecie wypieków owieczek jak ja:)))
SKŁADNIKI:
- 325 g mąki orkiszowej typ 700 (użyłam mąki do pizzy i trochę luksusowej, dlatego potrzebowałam jej nieco więcej)
- szklanka puree z dyni (przepis na puree jest np. tutaj)
- 5 g drożdży instant
- 30 g masła (użyłam bezmlecznej margaryny)
- 75 ml mleka (zastąpiłam wodą)
- 50 g cukru
- sól
- 1 łyżeczka pasty waniliowej (użyłam cukru z wanilią)
- 1/3 szklanki rodzynek
- 1 łyżka rumu (użyłam likieru ziołowego)
PRZYGOTOWANIE:
- szklanka puree z dyni (przepis na puree jest np. tutaj)
- 5 g drożdży instant
- 30 g masła (użyłam bezmlecznej margaryny)
- 75 ml mleka (zastąpiłam wodą)
- 50 g cukru
- sól
- 1 łyżeczka pasty waniliowej (użyłam cukru z wanilią)
- 1/3 szklanki rodzynek
- 1 łyżka rumu (użyłam likieru ziołowego)
PRZYGOTOWANIE:
1. Rodzynki namoczyć w rumie/likierze.
2. W misce wymieszać puree z dyni, roztopioną margarynę/masło i ciepłe wodę/mleko, dodać sól, cukier i cukier z wanilią, dodać mąkę oraz drożdże i ugniatać ciasto, jeżeli jest lepkie dodać trochę mąki, aż osiągnie konsystencję ciasta na pizzę.
3. Zagniatać ciasto około 10 minut, następnie dodać rodzynki i ugniatać, aż ciasto będzie odchodziło od boków miski, utworzyć kulę, przykryć ściereczką i pozostawić w ciepłym miejscu, aż podwoi swoją objętość (moje wyrastało godzinę z hakiem).
4. Ciasto podzielić na części i delikatnie uformować kulki, które należy umieścić w formie wyłożonej papierem do pieczenia (np. w tortownicy), pozostawiając około pół centymetra przestrzeni pomiędzy kulkami. Tak przygotowane bułeczki przykryć i pozostawić do wyrośnięcia aż podwoją swoją objętość.
5. Wierzch bułeczek posmarować żółtkiem rozmieszanym z łyżką mleka (ja posmarowałam oliwą) i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180° C na około 20 minut.
6. Idealnie smakują z dżemem, z bananem (kanapka a'la Małysz, jeśli ktoś jeszcze pamięta te reklamę;) albo z masełkiem (to wersja Miśka) :)
PORADA DNIA:
Moja kuchnia jest dosyć chłodna (okno, w dodatku nieszczelne, na północ, a kaloryfer nie działa), więc aby stworzyć warunki przyjazne wyrastającemu ciastu drożdżowemu, opatentowałam trzy sposoby:
1. Dla posiadaczy ekspresu do kawy z płytką na zagrzanie kubka: idealne miejsce na miskę z ciastem. W naszym ekspresie ta płytka nie nagrzewa się zbyt mocno, można przyłożyć dłoń i jest po prostu przyjemnie ciepła, ale i tak na wszelki wypadek płytkę nagrzewam i wyłączam w momencie umieszczenia na niej miski z ciastem.
2. Dla posiadaczy garnka i wody: wodę zagotować i zostawić ciepłą parującą w pobliżu miski z ciastem drożdżowym. Nie kładziemy miski na garnku, bo temperatura mogła by być za wysoka, ale tuż obok tworzy miły, cieplutki klimat.
3. Dla gotujących obiady: ugotować obiad. Temperatura pomieszczenia na pewno się ociepli, a to nasze ciasto lubi najbardziej:)
Też się zahipnotyzowałam :)
OdpowiedzUsuńpolecam ulec temu hipnotycznemu stanowi i zrobić sobie takie:)))
UsuńCudowne!
OdpowiedzUsuńI ten kolor,który hipnotyzuje.
:) też mnie oczarował:)))
UsuńNo wlasnie ten kolor:))na sniadanko taka buleczka by mi pasowala dzisiaj:)
OdpowiedzUsuńna śniadanko są idealne z masełkiem i dżemem morelowym - pycha!:)
UsuńGosiu, wiedziałam, że jak się weźmiesz za te bułeczki to wyjdą idealne. Pysznie wyglądają i bardzo się cieszę, że Wam smakują i synkowi nie zaszkodzą.
OdpowiedzUsuńA ja mam jeszcze jeden patent, piekarnik na 30 stopni też się sprawdza :)
Kamila! dzięki za ten przepis - te bułeczki są super:) a ten patent z piekarnikiem to mi zawsze mama podpowiada, ale jakoś jeszcze go nie sprawdzałam:)
UsuńMi do takiego podmieniania składników jeszcze bardzo daleko. Chyba ;) Tym bardziej podziwiam ;)
OdpowiedzUsuńI masz rację - fajnie jak w przepisie są dodatkowe uwagi :)
Mam ten sam problem, ale nie tylko z kuchnią - ogólnie w mieszkaniu jest chłodno póki co (dowiedziałam się niedawno, że puste stało 7 lat :/) i już dwa razy mi nie wyrosło to durne ciasto :/. Dzięki za patenty!! :))
moja dobra passa z ciastem drożdżowym trwa od niedawna:) wcześniej porażka goniła porażkę!
Usuńa co do drożdżowego ciasta, to chyba jedno z najbardziej kapryśnych:) doświadczone kuchareczki mi podpowiadały, że to jak ciasto wyrośnie zależy nawet od pogody za oknem, przeciągów i pewnie jeszcze mnóstwa innych czynników, o których nie mamy bladego pojęcia:)
ja zauważyłam też że świeże drożdże mniej się mnie słuchają niż takie instant...:))))
O tak, to prawda - suche są grzeczniejsze. Zwykłych to ja się trochę chyba boję ;)
UsuńMuszę w takim razie zrobić trzecie podejście do bułek z drożdżami... ale najpierw muszę na to ochoty nabrać. O! ;)
Miłego Goh :)
no to życzę ci, by cię szybko ta chętka naszła:) bo warto spróbować:) a co do świeżych drożdży jeszcze, to uwielbiam ich zapach i konsystencję!:) niestety słodkie ciacha mi z nich nie wychodzą ;P
UsuńO tak, konsystencja jest super! Lubię je rozwalać w paluchach :))
Usuńnormalnie Gośka jestem pełna podziwu dla Ciebie :) super!
OdpowiedzUsuńhehe, dzięki! i to wszystko ręcznie wyrabiane! jeszcze się nie dorobiłam robota kuchennego:)
UsuńPysznościowe! Ten kolor, mmm.
OdpowiedzUsuńo tak, były pyszne:) a kolor, idealny na pochmurne dni:)
Usuńpiekne!!!!!
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńGosiu są wspaniałe! Wyobraź sobie, że wczoraj też piekłam dyniowe bułeczki:)
OdpowiedzUsuńUściski:*
dzięki! no popatrz, jaki ten świat mały:))) ściskam gorąco:)))
Usuńumre jak nie zjem aaaaaa ale cudownie wyglądaja!!!!
OdpowiedzUsuńnie umieraj, bo będzie nam ciebie brakowało:)))
UsuńBardzo lubię takie odrywane bułeczki :)
OdpowiedzUsuńJa też je uwielbiam!:)
UsuńOżesz! Kolor to one mają zarąbisty, a w smaku muszą być jeszcze lepsze...! :)
OdpowiedzUsuńw smaku są równie cudne:)))
UsuńLubię odrywać tego typu chlebki i bułeczki. A w jesiennej odsłonie bardzo mi się dyniowe bułeczki podobają :)
OdpowiedzUsuńTo jesienne wydanie odrywanych bułeczek też nam bardzo przypadło do gustu, bułeczki zniknęły jak... świeże bułeczki:)
Usuńsuper pomysł i jakie śliczne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!:)
UsuńOne naprawdę wyglądają bardzo słonecznie. Podsunęłaś mi świetny pomysł na wypiek w tym tygodniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
cieszy mnie, że mogłam cię zainspirować:)
UsuńTakie optymistyczne pieczywko przydałoby się jutro do pracy;)
OdpowiedzUsuńoptymizm takiego pieczywa ma to do siebie, że szybko i z zadowoleniem znika w naszych brzuszkach:))) i ani jedna bułeczka "na jutro" nie zostaje...
UsuńWyglądają smakowicie :) Szkoda, że ja nie lubię dyni...
OdpowiedzUsuńja też nie jestem fanką dyni, ale w dżemikach i w wypiekach, jakoś to warzywko mi pasuje:)
Usuńdo zrobienia! nie lubię rodzynek, ale migdały i cynamon powinny załatwić sprawę;)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
J
cieszę się, że mogłam ci podsunąć pomysł na pyszną przekąskę:)
UsuńAle piękne Ci wyszły ! A u mnie chlebek dyniowy :)
OdpowiedzUsuńdzięki! zaraz zaglądam do ciebie!:)
UsuńPysznie, bo dyniowo :)
OdpowiedzUsuńdokładnie tak!
Usuńzawsze podziwiałam Twoje zdjęcia, są bardzo sugestywne. A te bułeczki wręcz wychodzą do mnie z ekranu komputera.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że Twoje macierzyństwo wpłynęło bardzo kreatywnie na tego bloga, zawsze tu było ciekawie i inspirująco, ale teraz uczę się co i czym można zastępować bez szkody dla smaku, a czasem nawet z korzyścią dla niego.
Pozdrawiam
Monika
dziękuję za miłe słowa:) bardzo ubolewam, ale na fotki mam teraz znacznie mniej czasu:) mogę się "pobawić" w blogowanie tylko gdy Synuś smacznie śpi:) a ta kreatywność o której piszesz, to u mnie zawsze wzrasta gdy mam jakieś ograniczenia (czasowe, składnikowe, finansowe - obojętnie:)
Usuńpozdrawiam!
o nie, ja tu na diecie a widzę takie pyszności ;p
OdpowiedzUsuńdieta dyniowa też jest dobra, może pora przejść na taką ?;)
Usuń