sobota, 31 grudnia 2011

Zielona Sałatka Sylwestrowa

Dzisiaj będzie bardzo krótko... Skorzystałam z zaproszenia sałatkowego u Peli i z jednego z jej przepisów . Oto sałatka winogronowa, czyli idealna lekka i imprezowa przekąska:) Tym samym prezentuję Ostatni Post W Tym Roku, numer 146:) Jeżeli zaś chodzi o dressing, którego nie ma na fotce niestety, to polecam użyć musztardy angielskiej albo jakiejś innej o intensywnie żółtym kolorze - wówczas sos sałatkowy ma piękny kanarkowo-żółty kolor:)


SKŁADNIKI:
- kiść zielonych dojrzałych winogron
- 10 dkg żółtego sera
- sok z z połówki pomarańczy do skropienia gruszki, aby nie ściemniała
- 3 duże garście rukoli
- 1 gruszka
- 4 łyżeczki jogurtu
- 3 łyżeczki majonezu
- 1 łyżka soku pomarańczowego
- 1 łyżeczka musztardy o ładnym żółtym kolorze
- sól, biały pieprz

PRZYGOTOWANIE:
1. Do miski wrzucić opłukaną i osuszoną rukolę.
2. Ser pokroić w drobną kosteczkę i dodać do rukoli.
3. Gruszki obrać, pokroić na ćwiartki, wydrążyć gniazda nasienne i pokroić w plasterki - dodać do sałatki i skropić sokiem z pomarańczy.
4. Winogrona przekroić na połówki i wyjąć pestki - dodać do miski.
5. Osobno przygotować dressing: jogurt, majonez, musztardę i sok wymieszać razem, a następnie przyprawić solą i pieprzem.


Szczęśliwego Nowego Roku!

piątek, 30 grudnia 2011

Podsumowanie roku 2011

144 posty. Najbardziej pracowity miesiąc na blogu, to marzec - z wynikiem 22 posty. Najbardziej leniwy natomiast, to grudzień:) Nic dziwnego w sumie, bo właśnie wiosna, to moja ulubiona pora roku! Zimowa pora działa na mnie jak najlepsza pigułka nasenna.

Dziękuję Wam za to, że odwiedzacie to miejsce w sieci, że zostawiacie komentarze, że dzielicie się swoimi doświadczeniami, przemyśleniami i dobrymi nowinami:) A teraz przyszedł czas na podsumowanie tego pracowitego roku...  

Oto TOP 10 na moim blogu w roku 2011:

Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że to mój pierwszy poważny cukierniczy sukces, który wraz z waszymi pełnymi wsparcia komentarzami, zapoczątkował nową przygodę w sferze wypieków!:) 


To jeden z pierwszych przepisów, który zrobiłam na podstawie książki Nigelli "Kuchnia". Towarzyszyła mi w tym roku wielokrotnie i mimo postępującej demitologizacji postaci Nigelli, która ma miejsce na różnych blogach kulinarnych, ja nadal darzę tą kobietkę niesłychaną sympatią i sentymentem:)


Tyle kurek, co w tym roku, to chyba jeszcze nigdy nie jadłam! Mało było za to innych grzybów, ale co tam! Kurki zrekompensowały te braki:)


Miłośnikiem serników nie jestem, ale ten delikatny serowy puszek (przy zawartości sera w serze 0%), podbił moje serce:)


Prosty śniadaniowy patent, też okazał się przebojem i wpisuje się w nurt kurkowego urodzaju. Taką jajecznicę jadłam dawno temu w dzieciństwie i po raz drugi w życiu właśnie w tym roku...


Mój tegoroczny debiut mufinkowy wyglądał właśnie tak:


Te ciastka wybiły się na szczyty rankingu dopiero pod koniec tego roku, przed Świętami (mimo iż przepis pochodzi z kwietnia), i to mnie bardzo cieszy, bo to moje ulubione domowe ciastka:)


Absolutny hit tego roku, puszysty krem mascarpone, a na nim fura drogocennych truskawek! Na samo wspomnienie mam ślinotok:)))


To zupa, którą najczęściej zamawiam w restauracjach, a potem próbuję odtworzyć w domu, te najbardziej trafione proporcje!


Pierwsze miejsce musiało zająć ciasto czekoladowe, bo ono jest po prostu pyszne! Do tego własnoręcznie łuskane orzechy laskowe i to jest przepis na ciasto - pierwsza klasa! W swych cukierniczych przedsięwzięciach najwidoczniej nabrałam wprawy, bo pomimo inwencji własnej - ciasto wyszło doskonale, choć moje wczesne doświadczenia z pieczeniem zwiastowały inaczej...

Pozdrawiam serdecznie!

piątek, 23 grudnia 2011

Piernik przełożony konfiturą

Wigilia jest magiczna. Jako dziecko bardzo chciałam wierzyć w to, że zwierzęta przemówią w tę noc ludzkim głosem, a zabawki na półkach ożyją. Tylko na chwilę. Ten drugi wigilijny mit wkręcił mi się po obejrzeniu jakiejś przedświątecznej bajki w telewizji. Pamiętam, że potem, przed zaśnięciem przymykałam dyskretnie oczy i udawałam, że śpię, aby przyłapać zabawki na ich tajemniczym "drugim życiu". Rano natomiast intensywnie analizowałam, czy zabawki zastygły w bezruchu w dokładnie tej samej pozycji, w jakiej zostawiłam je wieczorem. Byłam przeświadczona, że figurka E.T. ożyła w nocy i zapomniała jak stała przedtem... A może to ja zapomniałam? Tego się już nie dowiemy:)


Magicznych Świąt!

SKŁADNIKI:
- 125 g masła
- 1 szklanka brązowego cukru
- 2 łyżki powideł śliwkowych (ja użyłam konfitury wiśniowej od mamy)
- 4 łyżeczki przyprawy korzennej
- 1 łyżeczka cynamonu
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 2 łyżki kawy zbożowej
- 1 szklanka mleka
- 2 jaja
- 2 szklanki mąki tortowej
- do przełożenia: kilka łyżek konfitury lub powideł (ja użyłam konfitury truskawkowo-czereśniowej
- na polewę: tabliczka mlecznej czekolady + łyżka masła + 2 łyżki mleka + ewentualnie posypka

PRZYGOTOWANIE:
0. Nastaw piekarnik na 175 stopni i wyłóż blaszkę papierem do pieczenia.
1. W garnku roztopić masło, dodać cukier i wymieszać.
2. Następnie dodajemy powidła śliwkowe, przyprawę korzenną i cynamon.
3. Całość podgrzewamy jeszcze chwilkę cały czas mieszając, a następnie zdejmujemy garnek z ognia, czekamy minutę, a następnie dodajemy: sodę, kawę zbożową, mleko i roztrzepane jaja - masa zacznie się pienić:)
4. Potem wmiksowałam 2 szklanki mąki, ale można ją też wmieszać łyżką, do momentu aż nie będzie grudek.
5. Masę wlewamy do foremki (ja użyłam kwadratowej, ale można też do keksówki) i pieczemy 40-50 minut (40 jeśli blaszka kwadratowa, do 50 minut w kesksówce) - robimy test patyczkowy, ja patyczek wetknięty w ciasto jest suchy po wyjęciu - to ciacho jest gotowe.
6. Ciasto studzimy, a następnie przekrawamy i przekładamy powidłami lub konfiturami.
7. Przygotowujemy polewę: pokruszoną czekoladę rozpuszczamy w garnku razem z masłem i mlekiem, a następnie polewamy gotową masą nasze ciasto i ozdabiamy posypką.


Przepis zaczerpnięty z Kwestii Smaku :)

wtorek, 20 grudnia 2011

Pasta kanapkowa z suszonych pomidorów

Klimat świąteczny trwa od listopada. Właśnie dlatego nie dam się sprowokować! O nie! Jeszcze chwila... Jeszcze parę dni... Odroczenie przyjemności, która i tak nastąpi, to jednak trudna sztuka - mimo iż wprawy w tej dziedzinie nabierałam od dzieciństwa! Byłam mistrzem odkładania najlepszego kąska na sam koniec posiłku. Dlatego najpierw zjadałam najgorsze: ziemniaki, które stykały się z buraczkami, potem buraczki, potem ziemniaki i najlepszy kotlet na końcu:)


W sobotę zrobiłam sobie jednak barszcz z uszkami. Falstart. Nie wytrzymałam:) Ale nad blogiem mam większą kontrolę, niż nad swoimi kulinarnymi fanaberiami:) Zatem dziś, w ramach odwlekania świątecznych przyjemności, pasta kanapkowa z pomidorów suszonych w sycylijskim słońcu:) I znowu przewrotnie: powiew lata w środku zimy!:)

SKŁADNIKI:
- 8 połówek suszonych pomidorów (użyłam suszonych, ale jeszcze niemarynowanych w oliwie)
- szklanka wody
- 2-3 łyżki octu (użyłam ryżowego)
- bardzo czubata łyżka majonezu
- 3 łyżki startego żółtego sera
- pieprz
- oregano suszone

PRZYGOTOWANIE:
1. Szklankę wody doprowadzić w garnku do wrzenia i wyłączyć gaz. Dolać do niej ocet i włożyć suszone pomidory, aby trochę zmiękły.
2. W tym czasie zetrzeć ser i wsypać do miseczki, dodać majonez, trochę pieprzu i oregano.
3. Pomidory wyłowić z octowej zalewy, lekko odsączyć i włożyć do miseczki.
4. Pomidory, ser, majonez i przyprawy zmiksować blenderem na w miarę gładką masę (wg uznania).

Zainspirował mnie przepis z forum cincin.

niedziela, 18 grudnia 2011

Wiosenna tarta zimową porą

Ostatnio przeglądając rożne kulinarne blogi zauważyłam, że częstym tematem jest cierpliwość. Jedni czekają z utęsknieniem na Święta, inni nie mogą się doczekać odpakowywania prezentów, a jeszcze inni ćwiczą cierpliwość na PKP, w przedświątecznych kolejkach w supermarkecie lub wyczekując aż Poczta Polska dostarczy na czas kartki świąteczne tam, gdzie je posłaliśmy :)


Niewątpliwie czytelnicy tego bloga też musieli uzbroić się w cierpliwość, czekając na mój kolejny post... Niniejszym ogłaszam, że grudniowy strajk dobiegł końca w dniu dzisiejszym! A co się takiego wydarzyło? Jak na żonę Miśka przystało, zwyczajnie - niedźwiedzim zwyczajem - zapadłam w zimową hibernację:) Nicmisięniechcyzm opanował naszą przytulną norkę i spowolnił wszystkie życiowe aktywności, w tym blogowanie. Cierpliwie jednak czekam na wiosnę i próbuję ją sobie symulować wiosennym przepisem, który znalazłam na blogu Anny-Marii i który cierpliwie sobie czekał aż mi się zachce go wypróbować. Powiem wam: warto było!


SKŁADNIKI:
- 1 arkusz ciasta francuskiego
- 1 opakowanie serka kremowego (naturalnego, typu Philadelphia)
- 1 łyżka jogurtu naturalnego
- 8 jajek przepiórczych
- pęczek szczypiorku
- 4 pomidorki koktajlowe
- sól

PRZYGOTOWANIE:
1. Ciasto francuskie ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, i zawinąć brzegi ciasta ze wszystkich czterech stron, środek ciasta nakłuwamy widelcem.
2. Blaszkę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy na jasno złoty kolor.
3. Następnie wyjmujemy blaszkę z piekarnika i smarujemy ciasto serkiem naturalnym wymieszanym z jogurtem, wbijamy jajka przepiórcze, układamy połówki pomidorków koktajlowych, a całość oprószamy solą i posiekanym drobno szczypiorkiem (troszkę można zostawić do posypania tuż przed podaniem).
4. Wkładamy blaszkę na 5-7 minut do piekarnika (ja czekałam aż zetną się żółtka:) i gotowe!:) Po tym czasie wyjmujemy i posypujemy resztą szczypiorku.


niedziela, 20 listopada 2011

Lazurowa zupa brokułowa

Zielono mi. Na przekór jesiennym barwom. W ramach protestu. Bo znowu zima... Dziś może i było słonecznie i względnie ciepło, ale jesienią odczucie zimna jest spotęgowane przyszłymi mrozami. To dziwne, ale wiosną to jest "aż" 7 stopni, a jesienią "tylko"... Niemniej jednak pospacerowałam sobie dzisiaj - a po takim rześkim spacerku najbardziej mam ochotę na ciepłą zupkę...


Może ta zieleń jest blada, ale i tak rozwesela mnie ten kolor, bo jest promykiem zwiastującym wiosnę! Już się nie mogę doczekać kolejnej:)

SKŁADNIKI:
- 0,5 l bulionu warzywnego
- 1 duży ziemniak
- brokuły
- 2 ząbki czosnku
- ok. 70 g sera lazur (pleśniowego z niebieską lub zieloną pleśnią)
- sól i pieprz

PRZYGOTOWANIE:
1. Zagotować bulion.
2. Dodać do niego pokrojonego w kostkę ziemniaka.
3. Gdy ziemniak zrobi się lekko miękki, dodajemy brokuły podzielone na różyczki i gotujemy bez pokrywki przez około 10 minut. Kilka małych różyczek możemy wyjąć po 5 minutach do przybrania zupy na talerzu.
4. W trakcie możemy dodać lazur pokrojony w kostkę.
5. Po tym czasie zdejmujemy zupę z ognia, i miksujemy blenderem na krem.
6. Doprawiamy do smaku sola i pieprzem.
7. Podajemy w głębokim talerzu i możemy przybrać zupę wyłowionymi wcześniej różyczkami brokułów.


Bazowałam na tym przepisie [KLIK] tylko zamiast śmietany dodałam ser pleśniowy.

środa, 16 listopada 2011

Pasta jajeczna z żółtym serem

Ab ovo. Zaczynam od jajka. Dzień i ten wpis. Jajeczna pasta kanapkowa jest idealna na śniadanie. Proste, a tak cieszy podniebienie. W ogóle jajko jest genialne w swej prostocie. Choćby kulinarnie, Michel Roux napisał o nim całą książkę. Ciasta, kluski, pasty, sałatki, makarony, sosy, majonezy, kogle-mogle, kremy, panierki bez jaj odpadają! :) O czym jeszcze zapomniałam...?


Jajo jest też bogate w symbolikę. Jest zalążkiem życia. Motyw narodzin świata z jaja przewija się w wielu kosmogoniach. Przykładowo mit orficki głosi, że "Noc o czarnych skrzydłach, miotana wiatrem, zniosła jajo, z którego wykluł się Eros, z wnętrza jaja powstała ziemia, a ze skorupy niebo"*. Ciekawe, że z jaja jako pierwszy wyłonił się bóg miłości! Tak, to miłość, miłość do tych wszędobylskich kulinarnie jajek jest sponsorem dzisiejszego posta!!!

SKŁADNIKI:
- 3 plasterki mocno żółtego sera żółtego pokrojonego w drobną kosteczkę
- 2 jajka od szczęśliwych kur ugotowane na twardo (jajka nie kury:)
- pół małej cebuli poszatkowanej drobno
- duża łyżka majonezu
- pieprz i troszkę soli

PRZYGOTOWANIE:
1. Jajko drobno pokroić i wymieszać w miseczce z żółtym serem, majonezem, cebulką.
2. Doprawić solą i pieprzem do smaku.


* "Leksykon symboli", Hans Biedermann, wyd. Muza S.A., Warszawa 2003, s.120, hasło "Jajo"

sobota, 12 listopada 2011

Kaszotto pieczarkowe z gomasio

Jesień to pora roku, kiedy chętniej sięgam po kaszę. Z grzybami. Z pieczarką brunatną, która różni się od zwykłej na pewno kolorem kapelusza. A nie na pewno, smakiem, ta brunatna pieczarka wydawała się mieć bardziej grzybowy aromat, ale to mogło być tylko złudzeniem... W końcu pieczarka to grzyb, a grzyb to czarci twór...


"Grzyb, który może być cudownym przysmakiem albo gwałtownie działającą trucizną, w starożytności cieszył się wielkim szacunkiem. Pojawienie się grzybów po jesiennych deszczach czy burzach kryło w sobie tajemnicę - zrodzone z pioruna! - bo przecież nie widać było ani pąków, ani owoców. Faktycznie grzyb jest owocem, zwanym karpoforem. Średniowiecze, zaprzątnięte diabelskimi sztuczkami, uznało grzyby za dzieło czarownic, a alchemicy szukali w nich tajemnicy stworzenia: życia odrodzonego przez zgniliznę, przez śmierć."*

SKŁADNIKI:
- szklanka kaszy pęczak
- 200 g pieczarek (ja użyłam brunatnych)
- pół cebuli
- pieprz, sól
- gomasio (jak zrobić: KLIK)
- parmezan (opcjonalnie)

PRZYGOTOWANIE:
1. Pęczak opłukać i namoczyć na około 3-4 godziny.
2. Po tym czasie odcedzić, wrzucić do garnka i zalać wodą, tak aby przykrywała kaszę na około 1.5 do 2 centymetrów i gotować na małym ogniu. Delikatnie osolić (gomasio też zawiera trochę soli).
3. W czasie jak kasza się gotuje siekamy powoli pieczarki w drobną kosteczkę i dodajemy partiami do kaszy.
4. Na koniec szatkujemy połówkę cebuli i dodajemy do kaszotto. Gotujemy tak długo, aż kasza wchłonie całą wodę. Pod koniec można wyłączyć gaz i zostawić na trochę, pęczak na pewno wchłonie resztę wody:)
5. Doprawiamy pieprzem i startym parmezanem.
6. Podajemy kaszotto posypane gomasio.


* "Historia naturalna i moralna jedzenia", Maguelonne Toussaint-Samat, Warszawa 2002, wyd. W.A.B., s.58

piątek, 11 listopada 2011

Mufinki czekoladowo-kawowe

Czy mufiniki są nadal modne? Nie wiem, a zresztą... Kogo to obchodzi? Są pyszne! Dotychczas raczyłam się tylko kupnymi i nie robiłam ich sama, ale odkąd okazało się, że wypieki nie są takie straszne, jak myślałam - postanowiłam je upiec sama:))) Kupiłam sobie zatem zestaw dla początkujących mufinowiczów. Osiem foremek silikonowych w normalnym rozmiarze. Pięć foremek do mini muffins. Książeczka z przepisami i metalowy stojaczek na mufinki:))


Wyszły idealne w smaku i konsystencji z eleganckim zaokrągleniem wystającym poza foremkę... Do świątecznej, niepodległościowej kawki - wprost idealne! Mimo iż nie jest to zbyt patriotyczny wypiek cukierniczy,  myślę że to i tak dobry sposób na celebrowanie tego dnia. W końcu Ameryka kojarzy się i z muffinami, i z Dniem Niepodległości... Za waszą i naszą wolność! ;)


Dodatkowo mufinki kojarzą mi się z jednym z moich ulubionych seriali, czyli "Gotowe na wszystko". Jeśli chcesz zrobić dobre wrażenie na nowych sąsiadach, albo kogoś przeprosić, kosz mufinek działa magicznie. Przełamuje pierwsze lody. Łagodzi obyczaje. Niweluje bojowe nastroje... Z przyjemnością dodaję ten przepis do serialowej akcji.


SKŁADNIKI (8 sztuk):
- 1/3 kostki masła (roztopić i przestudzić)
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 1 jajko
- 1 szklanka mąki wymieszana z łyżeczką proszku do pieczenia (przesiać przez sito)
- 1 łyżka kakao (przesiać przez sito)
- 1/3 szklanki mleka
- 1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej (ja dodałam zwykłej)

PRZYGOTOWANIE:
1. Nagrzej piekarnik do 160 stopni.
2. Przygotuj foremki do mufinek, jeśli używasz silikonowych, dodatkowe papilotki do mufinek nie są potrzebne.
3. W misce zmiksuj rozpuszczone masło z cukrem pudrem, aż powstanie jasna, puszysta masa.
4. Dodaj jajko i miksuj dalej.
5. Dodaj mąkę, kakao, mleko i kawę i ubijaj dalej na mniejszych obrotach, aż wszystko połączy się w gładką masę.
6. Nałóż masę do 3/4 wysokości foremki na mufinkę i piecz 10-15 minut aż patyczek wbity w mufinkę po wyciągnięciu będzie suchy.


niedziela, 6 listopada 2011

Francuska zupa cebulowa

Jesień to dla mnie czas na zupę... Nic tak nie rozgrzewa jak miseczka czarodziejskiej mieszanki warzyw, mięs i bulionu. Zupy cebulowe należą do moich ulubionych i chyba najczęściej zamawianych w restauracjach. Są różne szkoły, ale francuska najbardziej mi odpowiada: słodkość cebuli, posmak wina i tymianek. Robiłam ją "na wyczucie", tak jak mi się wydaje, że powinna smakować dobra zupa cebulowa...


Zapraszam na zupę cebulową, a jeśli macie jakieś dobre rady, jak ją udoskonalić, to zapraszam do "doradzania" w komentarzach:)

SKŁADNIKI:
- 4 duże cebule
- bulion drobiowy
- 2-3 łyżeczki suszonego tymianku
- 250 ml białego wytrawnego lub półwytrawnego wina
- oliwa z oliwek
- sól i pieprz
- starty żółty ser

PRZYGOTOWANIE:
1. Cebule obrać, przekroić na pół, a połówki na ćwiartki i poszatkować na cienkie plasterki.
2. Na patelni skropionej oliwą smażymy cebulkę, aż się zeszkli, a gdzieniegdzie zarumieni.
3. Podsmażoną cebulkę przekładamy do garnka i podgrzanym bulionem, a na patelnię na której smażyła się cebula dodajemy trochę wina, aby nie utracić ani grama cebulkowego posmaku. Takie cebulkowe wino przelewamy do bulionu z cebulą, dodajemy też resztę wina i chwilę gotujemy.
4. Na koniec zupę doprawiamy solą, pieprzem i tymiankiem.
5. Na dno miseczki kładziemy łyżkę, dwie startego żółtego sera i zalewamy gorącą zupę.



czwartek, 3 listopada 2011

Zupa ze słodkich ziemniaków i chorizo

Jamie Oliver napisał: "Słodkie ziemniaki mają wspaniały smak", no tak: ziemniaczany, ale słodki. "Jeżeli nie możesz ich kupić, zastąp je dynią piżmową", mi akurat udało się je dostać. "Podawaj zupę posypaną taką ilością chilli, jaką tylko potrafisz znieść, ponieważ znakomicie komponuje się ono ze smakiem dyni", czyli nie dodałam ani skraweczka, bo nam wystarcza ostrość chorizo. "Aby nieco złagodzić ostrość zupy, możesz dodać trochę jogurtu naturalnego"*, skorzystałam z tej rady:) Od siebie dodałam jeszcze szklaneczkę białego wina, bo słodkość ziemniaków musiałam zrównoważyć czymś kwaskowym.


Słoneczna i rozgrzewająca zupa na mgliste, jesienne dni... Gorąco polecam!

SKŁADNIKI:
- 2 marchewki
- 2 łodygi selera naciowego (użyłam zwykłego selera)
- 2 średnie cebule
- 2 ząbki czosnku
- 800g słodkich ziemniaków
- 200g kiełbasy chorizo
- mały pęczek pietruszki
- oliwa
- 1 czubata łyżeczka przyprawy curry
- bulion
- sól morska, świeżo zmielony czarny pieprz
- 1 świeża czerwona papryczka chilli
- 200ml białego wina

PRZYGOTOWANIE:
1. Marchewkę kroimy w plastry, selera w kostkę, grubo siekamy cebulę, czosnek kroimy w plasterki, słodkie ziemniaki kroimy w kostkę i siekamy pietruszkę.
2. W dużym rondlu podsmażamy wszystkie powyższe składniki na dwóch łyżkach oliwy, dodajemy curry, całość mieszamy drewnianą łyżką i gotujemy ok. 10 minut pod uchyloną pokrywką, aż marchewki będą miękkie, a cebula lekko złocista.
3. Całość zalewamy bulionem i winem, wymieszaj i zagotuj, zmniejsz ogień i gotuj kolejne 10 minut, aż słodkie ziemniaki będą miękkie.
4. Dopraw zupę solą i pieprzem, zmiksuj, aby zupa uzyskała gładką konsystencję i posyp drobno posiekaną chilli - gotowe:)



*J. Oliver, "Każdy może gotować", s. 131

wtorek, 1 listopada 2011

Babka babci Heni

Najlepsza babka na świecie! Naładowana wspomnieniami... Kipiąca obrazami z przeszłości... Wybitnie cytrynowa i pulchniutka:) Z każdym kęsem przypominają mi się kolejne historie, bo tyle razy obserwowałam babcię, jak przygotowuję tą babkę - na każdą okazję: święta, imieniny, urodziny czy niedzielny obiad... Ten sam smak, zawsze udany, tradycyjny... Babcia zdradzała jej sekrety... Tylko pamiętaj, żeby użyć prawdziwych cytryn, a nie aromatu... Tylko w moim piekarniku taka wychodzi... Reszty nie pamiętam, a przecież przepis wymaga zgromadzenia jeszcze kilku informacji...


Nie mam starego piekarnika gazowego, więc na pewno jeden z magicznych składników procedury będę musiała pominąć. Nie ma już pomiędzy nami babci, więc nie ma kogo zapytać... Na szczęście przepis zanotowała kiedyś ciocia, babci synowa... W ten wyjątkowo refleksyjny dzień, wspominam moją kochaną babcię właśnie w ten sposób, piekąc jej wyjątkową babkę...


SKŁADNIKI:
- 1 szklanka mąki tortowej
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 3 łyżeczki płaskie proszku do pieczenia
- 1 szklanka cukru

- 0,5 szklanki oleju
- 5 jaj
- cukier waniliowy
- sok z jednej cytryny + skórka otarta z tejże cytryny
- szczypta soli
- na lukier: cukier puder i sok z cytryny

PRZYGOTOWANIE:
0. Piekarnik ustawić na 180 stopni.
1. Wymieszać mąkę tortową, mąkę ziemniaczaną i proszek do pieczenia.
2. Żółtka, startą skórkę cytrynową, cukier i cukier waniliowy ubijać mikserem przez 5 minut.
3. Następnie stopniowo dodać olej i sok z cytryny na przemian, ubijać jeszcze przez 5 minut.
4. Białka ubić na sztywno dodając szczyptę soli.
5. Delikatnie wymieszać z ubitymi żółtkami mąkę na przemian z pianą (łyżka za łyżką).
6. Przelać do formy (użyłam keksówki o dł. 35 cm) wyłożonej papierem do pieczenia.
7. Piec około 45 minut do godziny.
8. Przygotować lukier, robiłam na oko: kilka łyżek cukru pudru, dodawać stopniowo sok z cytryny aż powstanie gładki lukier - polać ostudzoną babkę.


niedziela, 30 października 2011

Pełnoziarste ciasto z gruszkami

- Ale ponieważ możesz wyrazić tylko jedno życzenie, dobrze, dobrze się zastanów. Miła panienko, dobra wróżko. - Gdzieś w ciemności drobny staruszek w krawacie o barwach jesiennych liści unosi w powietrzu palec. - Tylko jedno. Nie będziesz mogła potem zmienić zdania i wycofać się.* 

Co by tu wybrać? Czy tak jak bohaterka opowiadania: chcę być piękna, mądra i bogata? Staruszek w krawacie o barwach jesiennych liści klasnąłby w dłonie i życzenie spełniłoby się. Może lepiej zażyczyć sobie szczęścia? Chcę osiągnąć trwałe i nieprzemijające szczęście? Wtedy nawet o tej porze roku, gdy pada deszcz, byłabym zadowolona? Albo jak w tym dowcipie? - Okulary od Gucciego. A po uzmysłowieniu sobie, że to bardzo egoistyczne życzenie, bo na świecie jest tyle cierpienia i trosk, poprawiłabym życzenie: - Okulary od Gucciego dla wszystkich!


A może to wszystko nie zależy od samego życzenia, tylko jak mówi bohaterka: "(...) człowiek już taki jest; choćby nie wiem, czego sobie życzył, dokąd by pojechał, zostanie tylko sobą. To wszystko"**. Kto wie?

SKŁADNIKI:
- 4 jajka
- 3/4 szklanki cukru
- 2-3 łyżki cukru brązowego
- 0,5 szklanki oleju
- 1,25 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- owoce (np truskawki, jagody, wiśnie, jabłka - ja użyłam gruszek)
- aromat do ciast (ja użyłam cytrynowego)


PRZYGOTOWANIE:
1. Nastawić piekarnik na 180 stopni.
2. W misce zmiksować cale jajka z dwoma rodzajami cukru, następnie cały czas miksując dolewać olej.
3. Na koniec dodać przesianą mąkę z proszkiem, aromat do ciast i wszystko razem jeszcze raz zmiksować. 4. Foremkę wylożyć papierem do pieczenia, przełożyć do niej ciasto i na wierzchu ułożyć owoce. 
5. Piec około godzinę (u mnie patyczek włożony w ciacho był suchy już po 45 minutach).



* Haruki Murakami "Ślepa wierzba i śpiąca kobieta", cytat z opowiadania "Jej urodziny", Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza S.A., Warszawa 2008, s.45 
** tamże, s.44 
*** a przepis na to ciasto zaczerpnęłam stąd [KLIK]

sobota, 29 października 2011

Papaya Fool

Znamy się tylko z widzenia - choć jedynie w przekroju...
Jeszcze z soków typu multiwitamina... 
Ach tak, i była jeszcze ta piosenka... 

Papaja. Dźwięczna nazwa, piękny kolor, a smak? Lekko się zawiodłam. Spodziewałam się mocy tropików łechtających moje kubki smakowe w ten jesienny poranek, a w zamian dostałam subtelną egzotykę majaczącą gdzieś na czubku mego języka w obszarze receptorów słodyczy. Dlatego do przyrządzenia tego deseru konieczna jest cytrynka albo limonka. Coś kwaśnego podkreśla delikatną papajowatość deseru.


A może pełnia smaku papai nie objawiła mi się ze względu na to, że nie była do końca dojrzała? Była miękka, żółta (nie tak zielona jak ta druga na zdjęciu:), ale podobno najlepsze papaje są te wyraźnie pomarańczowe i przechodzące aż w czerwień. Przeczytałam też że jeśli zdarzy nam się kupić niedojrzały owoc, to można go umieścić w papierowej torebce do czasu aż osiągnie głębię swojej smakowitości:) Poczekamy, zobaczymy i zrobimy drugie podejście:)


SKŁADNIKI (na małe 2 pucharki):
- 1 dojrzała papja
- 125 ml śmietanki 30%
- łyżka cukru pudru
- sok z cytryny lub limonki do smaku

PRZYGOTOWANIE:
1. Papaję obieramy, kroimy na ćwiartki, wydrążamy gniazda nasienne i miksujemy blenderem na gładki mus.
2. W osobnym naczyniu ubijamy śmietankę z cukrem pudrem na sztywno.
3. Do ubitej śmietany dodajemy mus papajowy i mieszamy aż powstanie gładki mus.
4. Na koniec próbujemy i dodajemy według uznania odpowiednią ilość soku z cytryny lub limonki.

sobota, 22 października 2011

Serowe bliny z surimi i kawiorem

Miłość od pierwszego wejrzenia. Obiektem westchnień stały się placki. Puszyste jak kobiety Rubensa. Serowe love. Po raz pierwszy ujrzałam je na blogu Magdy K. i od razu postanowiłam je zrobić, jeszcze tego samego dnia. Zrobiłam to i nie żałuję. Fotka może nie za bardzo oddaje to, jak bardzo są genialne - fotografowałam przy sztucznym świetle i dlatego wyszło to średnio, ale zapewniam że są dobre, sycące (z podanych proporcji wyjdzie 12 placków, czyli 3 porcje na pewno, a 4 porcje na mniejszy apetyt - więc nie trzeba długo stać nad patelnią). Polecam i zmykam, bo jestem w gościach i tylko na moment się wyrwałam do komputera:)


SKŁADNIKI:
bliny:
- 175 g mąki pszennej pełnoziarnistej
- 300 ml mleka
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 łyżeczki mielonej gorczycy (ja dodałam grubo mielonej własnoręcznie w moździerzu)
- 150g tartego cheddara (ja dodałam zwykły żółty ser, ale pewnie ser o intensywnym smaku byłby lepszy)
- spora garść posiekanego szczypiorku + do posypania na talerzu
- białka z 4 jajek
- tłuszcz do smażenia
dodatki:
- 8 paluszków surimi (paluszki krabowe)
- łyżeczka szczypiorku
- łyżeczka majonezu
- łyżeczka soku z cytryny + opcjonalnie: odrobinka skórki z cytryny
- pieprz
- czarny kawior

PRZYGOTOWANIE:
1. W misce wymieszać mleko, mąkę i proszek do pieczenia. 
2. Następnie dodać gorczycę, starty żółty ser i szczypiorek.
3. Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli i dodać do ciasta - wszystko starannie wymieszać.
4. Usmażyć małe placki (po 3-4 na patelni).
5. Propozycja podania: przygotowujemy sałatkę z surimi - paluszki krabowe drobno siekamy, dodajemy majonez, szczypiorek i sok z cytryny (+ opcjonalnie skórka). Podajemy z łyżeczką sałatki i kleksem z czarnego kawioru.

Naleśnikowa sobota

poniedziałek, 17 października 2011

Tarta czekoladowa z gruszkami

Jako że często wspominałam, że nie potrafię piec - przyszła pora na coming out. Nie chcę być gołosłowna. Przedstawiam niezbite dowody. Czarno na białym. Dokładnie: biały spód, czekoladowy środek:) Ciasto po upieczeniu wyglądało świetnie i wszystko byłoby w porządku, gdybym tylko... Może zacznę od początku. Stwierdziłam, że skoro kupiłam czekoladę mleczną zamiast gorzkiej, to poprzestanę tylko na syropie klonowym. Jednakże ilość kakao w cieście sprawiła, że cukier stał się jednym z kluczowych składników, który... pominęłam.


Ciasto kruche przygotowałam według przepisu babci [klik]. Nigdy go za dużo nie słodzę, bo środek tarty zazwyczaj nadrabia słodkością... No ale tym razem, dodałam o co najmniej 100 gram za mało cukru:) Haha!  Oryginalny przepis wyglądał tak [klik], a mój tak jak poniżej...


SKŁADNIKI:
- 3 gruszki + sok z cytryny
- 100 g masła
- 100 g czekolady mlecznej
- 5 czubatych łyżek kakao
- 2 żółtka
- 2 duże jajka
- 3 łyżki syropu klonowego
- 3 łyżki mleka
+ 100g cukru (którego nie dodałam)
+ porcja kruchego ciasta upieczonego w formie do tarty

PRZYGOTOWANIE:
0. Ustawiamy piekarnik na 150 stopni.
1. Do miski wkładamy masło, czekoladę, mleko, kakao i sól; umieszczamy ją nad garnkiem z gotującą się wodą, raz po raz mieszamy, aby składniki się rozpuściły i połączyły w gładką masę. 
2. W drugiej misce ubijamy jajka z cukrem, dodajemy syrop klonowy. 
3. Następnie mieszamy masę czekoladową z kremem z jajek, całość wlewamy do formy upieczonym kruchym ciastem. Na wierzchu układamy przekrojone na pół gruszki (bez gniazd nasiennych) i nacięte z wierzchu.
4. Pieczemy ok. 45 min. aż patyczek włożony w środek będzie suchy. 
5. Upieczoną tartę odstawiamy na minimum 45 minut, aby wystygła (skorupka na wierzchu może popękać -moja tak nie zrobiła, a nadzienie może się lekko skurczyć, to akurat się wydarzyło:)

PS. a teraz rada, co zrobić jeśli  upieczecie czekoladową tartę bez cukru... Można ją polać mega słodkim sosem toffi, który uzupełnia cukrowe braki:)


Przepis na sos toffi z Kucharni Anny-Marii: 

SKŁADNIKI:
- 100 g cukru
- 40 ml zimnej wody
- 80 ml śmietany kremówki

PRZYGOTOWANIE:
1. Do garnka wsypujemy cukier i wlewamy wodę. Podgrzewamy na małym ogniu aż syrop cukrowy zacznie się rumienić. 
2. Gdy kolorem zacznie przypominać toffi, garnek zdejmujemy z ognia i dolewamy śmietankę. U mnie w tym momencie zrobiła się karmelowa klucha i oddzielona śmietanka, ale wtedy wystarczy wstawić garnek z powrotem na gaz i intensywnie mieszać (ja mieszałam drewniana łyżką) tak aby śmietanka sie nie zagotowała, ale lekko podgrzała, aby karmel mógł się w niej rozpuścić.
3. Tak przygotowanym sosem toffi polewamy złośliwe niesłodkie ciacha.


sobota, 15 października 2011

Pełnoziarniste leniwe pierogi

Pochwała prostoty i swego nie znacie. A może znacie, ale nie pamiętacie. A może jemy tak tylko u mamy, u babci... Przy tylu finezyjnych przepisach wokół warto czasem wrócić do podstaw. Okazuje się bowiem, że pierogi leniwe zrobiłam dziś po raz pierwszy w życiu :) Nawet Miśku mało narzekał, że obiad jest bezmięsny;)


Moje leniwe są z białego półtłustego twarogu, z mąką pełnoziarnistą, polane przyrumienionym masełkiem i posypane brązowym cukrem:))) Kto czytał "Sekretny język kwiatów", ten wie, że ten cyklamen na zdjęciu wyżej oznacza nieśmiałą nadzieję. Mam nieśmiałą nadzieję, że taka wersja leniwych pierogów przypadnie i wam do gustu:)


SKŁADNIKI:
- 0,5 kg białego sera półtłustego
- 2 jajka
- opakowanie cukru waniliowego
- 200g mąki pszennej pełnoziarnistej + trochę do posypania stolnicy
- 3-4 łyżki masła roztopionego do polania na talerzu
- szczypta soli
- brązowy cukier

PRZYGOTOWANIE:
0. Wstawiamy na gaz wodę w dużym  garnku, należy ją lekko osolić.
1. Ser przełożyć do miski, wbić 2 jajka i rozetrzeć na w miarę gładką masę przy pomocy tłuczka do ziemniaków lub drewnianą kulą do ucierania ciasta.
2. Dodać cukier waniliowy, szczyptę soli i mąkę - ponownie ucierać. 
3. W efekcie otrzymujemy dość lepkie ciasto, które przekładamy na posypaną mąka stolnicę i formujemy wałek (mi wyszły dwa), lekko go spłaszczamy i odcinamy po skosie równe kawałki ciasta.
4. Gdy woda się zagotuje, wrzucamy do niej leniwe pierogi, czekamy aż wypłyną z dna na powierzchnię i gotujemy jeszcze minutkę albo dwie.
5. Leniwe podajemy polane masełkiem i posypane cukrem.


wtorek, 11 października 2011

Korzenny czekosernik dyniowy

Zaczynam dochodzić do wniosku, że pieczenie nie jest takie złe! Znowu coś upiekłam i znowu wyszło. Tradycyjnie nie obyło się bez improwizacji, ale mam już coraz większą wyobraźnię cukierniczą i zaczynam rozpoznawać takie niuanse jak za gęste ciasto, za rzadkie ciasto, zbyt mączne, złowieszcze grudki i warzenie się masy. Mało tego! Opanowałam zasadę mówiącą o przeczytaniu przepisu do końca zanim się zacznie przygotowywać ciasto. Można dzięki temu uniknąć wpadek typu "mąka się skończyła", "zabrakło jednego jajka" i "myślałam, że mam kakao". Może się wydawać, że to oczywista rada, ale ja z uporem maniaka ją ignorowałam:)


Tym razem nawet ośmieliłam się wyjść z tym ciastem do ludzi i osłodzić nim sobotnie spotkanie ze znajomymi. Są oni tak miłymi ludźmi, że powiedzieli, że im smakowało:))) Ha! Mi też smakowało:) Można tu już zatem mówić o małym zwycięstwie publicznym! Nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaopatrzyć się w foremki o różnych rozmiarach, bo np. ta tortownica 24cm jest trochę za duża na to ciacho... Widzę ogromne możliwości i planuję systematycznie podnosić poprzeczkę:)


SKŁADNIKI (foremka ok. 21x28 cm):
masa kakaowa:
- 170g masła (roztopić i lekko przestudzić)
- 100g cukru
- 3 jaja (rozmiar M)
- 80g mąki pszennej
- 60g ciemnego kakao dobrej jakości
- 2 łyżeczki cynamonu
- opakowanie cukru waniliowego
- szczypta soli
masa serowo-dyniowa:
- 220 g kremowego serka (np. President Naturalny)
 - 2 jajka (rozmiar M)
- 100g cukru
- 2.5 łyżki mąki pszennej
- 2/3 szklanki zmiksowanej dyni
- 0.5 łyżeczki cynamonu
- 0.5 łyżeczki mielonego imbiru
- szczypta gałki muszkatołowej
dodatkowo: cukrowa posypka pt. srebrne kuleczki:)

PRZYGOTOWANIE:
1. Nastawić piekarnik na 170 stopni.
2. Przygotowujemy masę kakaową: masło, cukier i cukier waniliowy ubić na puszysta, białą masę - następnie dodajemy po jednym jajku, cały czas miksując. W osobnej misce wymieszać suche składniki: mąkę, kakao i cynamon i dodajemy suche składniki do mokrych - delikatnie mieszamy łyżką (ja mieszałam mikserem na niskich obrotach)
3. Oddzielnie zmiksować zmiksować wszystkie składniki masy serowej.
4. Niewielką foremkę wykładamy pergaminem. Na jej dno przekładamy prawie całą masę kakaową (zostawiając 3-4 łyżki), na nią przekładamy całą masę serową, wierzch zdobimy resztą kakaowego ciasta (ja zrobiłam wir, ale można się pobawić).
5. Pieczemy ciasto ok. 40 minut, aż patyczek wetknięty w ciasto będzie suchy. Gotowe ciasto posypać posypką (srebrnymi kuleczkami)

Przepis zaczerpnęłam z Kuchni Agaty

niedziela, 9 października 2011

Kawior. Gunkan maki.

Gdy po raz pierwszy ujrzałam gunkan maki od razu chciałam je zrobić. Łódeczki z ładunkiem pomarańczowych perełek, a do tego ogórkowy żagielek... Cudo! Wszystko fajnie, tylko że ja nie jestem miłośnikiem sushi:) To mnie jednak nie powstrzymało... Miłośnikiem tego dania jest u nas Miśku, a i Gosia ze Smaków Alzacji lubi eksperymenty, więc postanowiłam wykorzystać sytuację i zorganizować w domowym zaciszu sushi party:P


To ciekawe doświadczenie, poznać wirtualną koleżankę. Znamy się tylko z... bloggera, można sparafrazować piosenkę. Takie spotkania są niezwykle inspirujące: wymiana doświadczeń, kulinarne opowieści i rozmowy o wszystkim:) Dwa tygodnie temu widziałyśmy się po raz pierwszy. Dziś po raz drugi. Moja imienniczka przyniosła pyszną jabłkowo-cytrynową tartę (został kawałeczek do jutrzejszej kawki, jupi!) i przyrządzonego po azjatycku śliwkowo-pikatnego kurczaka dla sushi-niejadków takich jak ja i mężczyzna Gosi:)

Ja zaś przygotowałam sushi, a tym po raz pierwszy: gunkan:) Nad kształtnością łódeczek muszę jeszcze popracować, to wyszło dopiero na fotkach. Wyglądają jak worki na śmieci z ikrą w środku, hehe;) No i do listy życzeń dopisuję profesjonalny, mega ostry nóż! Ogórkowe pióropusze powinny być cienkie jak mgiełka, a wyszły tak, jak widać na załączonym obrazku:)



SKŁADNIKI:
(gunkan robi się "przy okazji" robienia innych rodzajów sushi, więc proporcje ryżu i glonów podaję na "całość" z czego należy poświecić np. 2 listki nori i 10 małych, podłużnych wałeczków ryżu na gunkan)

- specjalny ryż do sushi (500g)
- glony nori (8-10 listków)
- marynowany imbir
- ocet ryżowy
- sos sojowy
- wasabi
- ogórek zielony
- ikra łososia
- pół filiżanki wina ryżowego, można zastąpić białym wytrawnym/ półwytrawnym
- cukier, szczypta soli

PRZYGOTOWANIE:
1. Przygotowujemy zaprawę do ryżu: mieszamy 6 łyżek octu ryżowego, 5 łyżek cukru, szczyptę soli.
2. Przygotowujemy ryż: 
- ryż dokładnie opłukać pod zimną wodą, pocieramy ręką ziarenka ryżu, aby pozbyć się jak największej ilości 'pyłu ryżowego'
- zalać wodą i namoczyć przez 30 minut
- odlać wodę, przełożyć na patelnię, zalać 2,5 szklanki wody, zagotować i przez 3 minuty gotować pod przykryciem na dużym ogniu, następnie skręcić ognień, gotować jeszcze przez 10 min, potem wyłączyć całkiem, i pozostawić na 15 minut aby ryż "doszedł"
- na koniec ryż powinien jest sklejony, ale ziarenka są w całości i nie rozpadają się:)
- następnie przyprawiamy ryż przygotowaną wcześniej zaprawą do ryżu
3. Z części ryżu lepimy małe wałeczki o długości około 2 cm (około 10 sztuk).
4. Listek nori tniemy nożyczkami na około 5 pasków.
5. Ikrę łososia przekładamy do miseczki i zalewamy na 2-3 minuty białym winem. Potem odsączamy.
6. Przygotowujemy pióropusze z ogórka wg tego filmu, 1 minuta 44 sekunda filmu:) ps. nie wiem w jakim języku gość mówi, ale wszystko zrozumiałam, w razie jakby co, to pytajcie w komentarzach:) Filmik genralnie prezentuje jak lepić gunkan maki:)
7. Przygotowujemy miseczkę z wodą. Owijamy wałeczek ryżu paskiem z nori, końcówkę nori przyklejamy przy pomocy wody. Dociskamy ryż w "łódeczce" do dna, nakładamy łyżeczką ikrę łososia, na końcu łódeczki wciskamy ogórkowy żagielek. Z wasabi lepimy mała kuleczkę, którą zdobimy gunkan maki. Gotowe!


Gosiu, dziękujemy Wam za odwiedziny:))) 

Miłego wieczorka! Kawiorowy przepis dodaję do akcji na Durszlaku: