Dzisiejszy post będzie nieco inny. Będzie to fotorelacja z niedzielnego spotkania z moimi przyjaciółmi:) Otóż tak, w dobie social mediów, telefonów komórkowych i ekspresowego tempa życia można się jeszcze spotkać w zupełnie analogowy sposób: twarzą w twarz, wypić kawę i herbatę, wspólnie upiec ciasto, wymienić się doświadczeniami, porozmawiać o życiu i uszyć sobie torebeczkę:) Polecam wszystkim, którzy jeszcze tego nie próbowali, albo tym, którzy twierdzą, że nie mają czasu! :) Oto szarlotka jako pomysł na weekend:)
Najpierw przepis, który koleżanka Aga otrzymała od swojej teściowej:
Potem składnik podstawowy szarlotki, czyli jabłka. Najlepsze są szare renety, z sopockiego ogrodu dziadka...
Przygotowujemy kruche ciasto (praca zbiorowa vel. gniecenie kolektywne)..
I bardzo zimne masło - to ważne przy kruchym cieście. Niektórzy nawet radzą, aby schodzić sobie ręce zimną wodą przed rozpoczęciem zagniatania...
Po dwóch godzinach chłodzenia się w lodówce, ciasto jest gotowe do wałkowania. Tu przydaje się męska siła!
Jak wytłumaczyć mężczyźnie, że ciasto ma mieć brzeg, aby jabłka nie wypadły? Sprawdzają się analogie motoryzacyjne: wyobraź sobie felgę... Aha! I już wszystko jasne:) No a na wierzchu ma być kratownica:)
Potem trzeba tylko poczekać aż ciasto się upiecze...
Aromat wypełniający kuchnię kusił niemiłosiernie... ale udało się - wyszło piękne ciasto:
Teraz tylko czas na przygotowanie kolejnej kawki i można oddać się rozkoszy próbowania tej wspólnej, przyjacielskiej szarlotki! Wyszło pysznie:)
Śliczna!
OdpowiedzUsuńI ten przepis,taki kultowy.
Masz mężczyznę do wałkowania,może można Go wypożyczyć...?
dzięki:) o tak przepis, jest naprawdę klasyczny!
UsuńNawet kilku mężczyzn do wałkowania by się znalazło!:) mój miśku zawsze pomaga z ciastem na pierogi:)))
Super, jestem zachwycona ciachem i tym, że się udało spotkać :D
OdpowiedzUsuńto było zdecydowanie pyszne i udane spotkanie!:)
UsuńSzarlotka...moje ulubione ciasto :):) Też mam słoiczek domowych jabłek...chyba zrobię...bo skusiłaś :)
OdpowiedzUsuńskuś się koniecznie, chyba nie ma lepszego pomysłu na zużytkowanie takiego słoiczka!:)
UsuńPiękna szarlotka, musiała smakowac podwójnie pysznie ze względu na okoliczności:)
OdpowiedzUsuńo tak, w takim towarzystwie smakowała podwójnie dobrze:)
UsuńWygląda jak z kreskówek amerykańskich. Piękna!
OdpowiedzUsuńhehe, taki był zamysł!:) dzięki:)
Usuńmam jęzor po pas!!!!!
OdpowiedzUsuńznakomite przestawienie tego przepisu,a szarlotka wygląda bosko
a za ten mus w słoikach dałabym się pokroić,czuję ich smak normalnie :)
hihi:) dzięki! no nie ma to jak dobre zapasy na zimę:) z radością się je odpieczętowuje!:)
Usuńnie mam nic buuu:(
Usuńu mnie też prawie pusto, tylko 2 dżemiki zostały; a te jabłka to koleżanka dostała specjalnie na szarlotkę wg tego przepisu:)
UsuńMiło tak spędzać czas, zajadając szarlotkę, przygotowaną przez takiego szkolonego faceta :)
OdpowiedzUsuńna maksa miło, mam nadzieję, że uda się to powtórzyć w najbliższym czasie:)))
UsuńTakie spędzanie czasu jest rewelacyjne :). Fotorelacja bardzo udana ;). Ciasto jednakowoż ;). Lubię kruche, nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńI dopiero teraz trafiłam na Twojego drugiego bloga! Urocze torebunie :D
dzięki za miłe słowa! torebunię aż sobie wstawiłam na tapetę w kompie, bo tak mnie chwycił za serce ten duszek pac-manowy:)))
UsuńWspaniale się prezentuje :D
OdpowiedzUsuńdzięki i pozdrawiam!
UsuńSzarlotka boska, a wskazówki dla mężczyzny życiowe :)
OdpowiedzUsuńdzięki! trzeba wiedzieć jak trafić do męskiej wyobraźni!!!:)))
Usuńoj, to chyba szybko zniknęło takie ciasto z męskiej ręki :-) pozdrawiamy i gratulujemy męskiego pichcenia:-))
OdpowiedzUsuńtak, trzeba przyznać że ciacho było dobrze rozwałkowane;) i zniknęło szybciutko, jeszcze ciepłe!:)
UsuńNie ma jak dobra pomoc w kuchni ;-D
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
tak, taka zawsze się przyda!:)
Usuńhehe:D Rozbawiłaś mnie tym tłumaczeniem mężczyźnie :D rzeczywiście do nich tak trzeba :) Widzę, że wspólnymi siłami stworzyliście bardzo kuszącą szarlotkę;)
OdpowiedzUsuńnajważniejsze to posługiwać się trafnymi analogiami!:) pozdrawiam!
UsuńOj działo się, działo :) Owocne było to Wasze spotkanie i w ciasto i w torebeczki
OdpowiedzUsuńOwocne to dobre określenie - bo te jabłka na szarlotkę były genialne!:)
Usuńdzięki! miłego wieczoru!:)
OdpowiedzUsuńPrzepisy od teściowej są zawsze na wagę złota, bo jak już się dzielą to tymi najlepszymi :)
OdpowiedzUsuńhehe, fakt, ale głównie dlatego żeby synusiowi u żony smakowało jak u mamy:)
UsuńA tam, my tam też w dobie mediów spotykamy się co tydzień a tradycja jest jedna - ja piekę, jedna z moich przyjaciółek gotuje obiad - na jutro planuje spaghetti carbonarę a ja ... sernik z wiśniami ; )
OdpowiedzUsuńa szarlotka to najlepsze ciasto ever! w takim wykonaniu po prostu ją uwielbiam ; )
super tradycja, tak trzymać! my sobie właśnie narzekałyśmy, że trochę te spotkania z jedzeniem wyszły z mody:))) dzięki! pozdrawiam:)
Usuńkolektywnie w kuchni - bardzo lubię :) i u mnie ostatnio, echh zdjęcia się wywołują ;) szarlotka klasa :)
OdpowiedzUsuńkolektywnie w kuchni - to taka cukiernicza grupa wsparcia:))) dzięki:)))
Usuń