niedziela, 29 kwietnia 2012

Czekoladowe ciasto z jabłkami, cynamonem i orzechami

Ten kwiecień to chyba najsłodszy miesiąc w moim życiu pod względem liczby upieczonych słodkości. Słodko się zaczęło i tak też musi się zakończyć:) Poza tym jest niedziela i jesteśmy w Poznaniu, a tu niedzielne "słodkie" jest obowiązkowe. Zatem czekając na pełnię sezonu rabarbarowego i czas kiedy ceny tych pysznych, kwaśnych łodyżek osiągną w naszych warzywniakach przyzwoicie niską cenę, proponuję jeszcze wykorzystać jabłka.


Tym razem, inaczej niż w przypadku tych mufinek, wybrałam jabłka mniej soczyste... A w zasadzie, to nie ja wybrałam tylko Miśku, którego poprosiłam o zakup jabłek "tych zielonych, brzydkich jabłek, o których - mówiłeś - że ci nie smakują", no i przyniósł mi golden delicious, czyli nie te, o które mi chodziło... W sumie dobrze się stało, bo te zielone "brzydkie" są bardzo soczyste i przez to ciasto stałoby się aż zanadto wilgotne, a tak było wilgotne w sam raz, bo jabłek jest dość sporo:) 


Cała ta sytuacja przypomina trochę reklamę dużego marketu, gdy żona prosi o goździki, a mąż przynosi kwiaty zamiast przyprawy... To tak jak z moim Miśkiem, ale to nie jedyna jego zakupowa "wpadka":))) Kiedyś, dawno temu poprosiłam, aby po drodze z pracy kupił śmietanę. Założyłam, błędnie jak się okazało, że mój facet zna różnicę między śmietaną a śmietanką... Oczywiście kupił słodką zamiast kwaśnej - dlatego od tamtej pory zaznaczam "procent" tego produktu, który potrzebuję:) No ale i tak moja ulubiona pomyłka Misia to koperek, pietruszka, szczypiorek... Jeśli Michu pójdzie do marketu, to już jest koniec... Nigdy nie wiadomo co przyniesie, ale najpewniej coś innego niż potrzebowałam:))) Dlatego zazwyczaj proszę, aby poszedł do warzywniaka, gdzie jak powie "pietruszka", to dostanie pietruszkę, a gdy "koperek" to zawsze otrzyma koperek:)))


SKŁADNIKI:
- 4 jabłka
- 1/8l rumu (można zastąpić innym alkoholem)
- 200g miękkiego masła
- 150g cukru
- 4 jajka
- 200g mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżka cynamonu
- 2 łyżki kakao
- 2 garście rozdrobnionych orzechów (ja użyłam mieszanki włoskich i laskowych)
- opcjonalnie: polewa czekoladowa

PRZYGOTOWANIE:
1. Wymieszać wszystkie sypkie produkty: przesianą mąkę, kakao, proszek do pieczenia, cynamon.
2. Orzechy rozłupać i pokruszyć.
3. Jabłka obrać i pokroić w kostkę, skropić alkoholem i odstawić.
4. Nastawić piekarnik na 180 stopni, przygotować foremkę - wyłożyć ją papierem do pieczenia.
5. Masło ubić z cukrem na gładką, puszystą masę - "do białości".
6. Cały czas ubijając dodajemy kolejno jajka.
7. Gdy masa będzie jednolita dodajemy stopniowo wymieszane sypkie produkty. Masa będzie dość gęsta, ale to dobrze, bo jabłka jeszcze oddadzą trochę soku, i wtedy konsystencja ciasta będzie idealna.
8. Zatem: odsączamy jabłka z alkoholowej polewy i dodajemy je do ciasta, dosypujemy orzechy i całość delikatnie mieszkamy:)
9. Ciasto wykładamy do formy i pieczemy 45 minut.
10. Po ostudzeniu można polać ciasto polewą czekoladową, ale ja, ponieważ użyłam słodkich jabłek, nie chciałam dodatkowo dosładzać tego ciacha. Jeśli z kolei użyjemy kwaśnych jabłek, to wtedy polewa czekoladowa będzie świetnym dodatkiem:)

*Przepis zaczerpnięty z dodatku do Gazety Wyborczej "Nowa Kuchnia Polska"


Słodkiego Długiego Weekendu:)))

piątek, 27 kwietnia 2012

Zupa szczawiowa z jajkiem przepiórczym

Żywicie wasze rodziny sezonowo? Sezonowo, sezonowo... ale co to tak naprawdę znaczy? Odnoszę wrażenie, że dla każdego, co innego... Młode ziemniaki w marcu, kwietniu? Przecież jest sezon na nowalijki - wiosna! No tak, ale sezon na młode ziemniaki, to na razie jest, hmmm..., w Egipcie... Truskawki? Sezon jest, ale chyba w Hiszpanii, a wnioskując po ich smaku, to chyba w hiszpańskich szklarniach... Od paru lat mieszkam w mieście, ale póki co, jeszcze pamiętam, co i kiedy działo się na działce rodziców... Zatem ten cały nowalijkowy boom to jednak pewien falstart ...


Jak się ustrzec przed tą przedwczesną wiosną na talerzu? Warto mieć zaprzyjaźnionego pana lub panią w warzywniaku, którzy powiedzą nam szczerze, czy to warzywko jest nasze, własne, lokalne i polskie:) Dlatego kupiłam wczoraj szczaw. Pan na ryneczku powiedział, że kupuje go od takiej staruszki, która potrzebuje trochę grosza na ćmiki... Mówi, że bierze od niej ten szczaw, bo lepiej żeby paliła niż ma pić... :))) Ta logika jest rozbrajająca, ale przypadkiem dowiedziałam się, że szczaw jest młody, świeży i z Wielkopolski:))) Zapomniałam tylko zapytać, gdzie ta pani zbiera ten szczaw, czy nie przypadkiem przy autostradzie? Ale pomyślałam od razu, że skoro pan jest ogrodnikiem (bo tak się przedstawił), a szczawiowa babcia jest jego sąsiadką, to jeżeli już zbierała to przy drodze, to przy jakiejś wiejskiej, mało ruchliwej...



SKŁADNIKI:
- 0,7l bulionu mięsnego lub warzywnego
- 3 ziemniaki
- 2 pęczki szczawiu
- sól i pieprz
- kilka jajek przepiórczych

PRZYGOTOWANIE:
1. Zagotować bulion i dodać do niego ziemniaki pokrojone w kostkę.
2. Szczaw dokładnie obmyć, jeśli mamy pewność, że jest młody i bez lyka, można go ugotować w całości z łodyżkami. 
3. Jajka przepiórcze włożyć do zimnej wody, gdy ta się zagotuje, wyłączyć ogień, a jajka pozostawić we wrzątku.
4. Gdy ziemniaki są miękkie, skręcamy ogień pod zupą i dodajemy szczaw. Szczaw szybko zmienia kolor i młody praktycznie od razu jest miękki.
5. Zupę zdejmujemy z ognia i miksujemy blenderem na gładki krem, doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
6. Opcjonalnie zupę można dodatkowo zabielić śmietanką (ja pominęłam ten krok), podajemy z przekrojonymi na połówki jajkami przepiórczymi.



poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Mufinki jabłkowe z cynamonem

 "Spojrzałem na kawę.
 Dziwne słowo: kawa. Dziwne słowo: spojrzałem.
 Była czarna. Parowała. Trudno mi było pogodzić się z tym faktem. Dlaczego tak, a nie inaczej. Dlaczego akurat w tych kolorach i kształtach? Czemu coś, a nie cokolwiek? Ja i kubek. Teatr absurdu w najgorszym wydaniu. Bez widzów. Bez oklasków. Bez kurtyny na koniec. Bez końca nawet."*

Niedzielne dylematy... Moje są dużo łatwiejsze do rozwiązania... Po prostu, co by tu zjeść słodkiego do kawy: skoczyć do cukierni, kupić gotowe suche ciastka, a może zrobić coś samemu? Kiedyś wygrywały pierwsze dwie opcje, ale ostatnio coraz częściej ośmielam się zabierać za własne wypieki:) Może i te mufiniki nie wyglądają najbardziej efektownie po wyjęciu z piekarnika, bo przedobrzyłam z tym jabłkiem - przepis opiewał na połowę owocu, a ja szczodrze dodałam całe i w dodatku bardzo soczyste. Mufinki wyszły bardzo wilgotne, ale i bardzo smaczne:) Po prostu brak im prezencji:)


Cytat rozpoczynający ten post, to fragment książki którą obecnie czytam, to horror metafizyczny, "Punkt wyjścia" Dawida Kaina. Jako iż dzisiaj jest Światowy Dzień Książki (o czym przypomniała mi dziś Monika z Bento Po Polsku), to pozwolę sobie na małą książkową dygresję... To nie jest książka o kawie... Ale o czymś, co bywa równie czarne jak kawa: o depresyjnym, abnegackim umyśle pisarza... I jeszcze o kimś, o podwórkowym ciemniaku, dresiarzu-imprezowiczu (wniosek wysnuty na podstawie języka, którym się posługuje:)... Jeszcze nie wiem jak losy tych dwóch panów się połączą, ale około 81 strony książka zaczęła mnie (choć nieśmiało jeszcze) wciągać... Ogólnie ciężko czyta się tą powieść, ale w końcu to horror metafizyczny, więc może takie przerażenie metafizyczne u mnie przejawia się po prostu zmęczeniem...



SKŁADNIKI (na ok. 20 mufinek):
- pół jabłka obranego i pokrojonego w kostkę (najlepiej nadają się mało soczyste jabłka)
- 1 łyżka cynamonu
- 3 jajka
- kostka roztopionego, ostudzonego masła (200g)
- niepełna szklanka cukru
- pół szklanki mleka
- 1.5 szklanki mąki
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

PRZYGOTOWANIE:
1. Nagrzej piekarnik do 160 stopni i przygotuj foremki do mufinek.
2. W małej miseczce wymieszaj pokrojoną w kostkę połówkę jabłka z sokiem z cytryny i cynamonem.
3. W inne misce ubij jajka, z masłem i cukrem na gładką, puszystą masę.
4. Dodaj mleko i przesianą mąkę oraz proszek do pieczenia. Ubijaj całość około 2 minuty, aż masa stanie się kremowa. Dodaj jabłka i dobrze wymieszaj łyżką.
5. Nałóż masę do foremek mufinkowych i piecz przez 18-20 minut, aż lekko wyrosną, a patyczek wetknięty w babeczkę, po wyjęciu będzie lekko wilgotny, ale nie lepiący od surowego ciasta:)


* Dawid Kain, "Punkt wyjścia", wyd.Oficynka, Gdańsk 2012, s.37

czwartek, 19 kwietnia 2012

Drożdżowe sakiewki

Dziś pomysł na nieco inne pierogi. Drożdżowe. W kształcie piramidek. To remake piecuchów. Takie mini calzone, ale z nadzieniem pierogowym. Smakują na ciepło ze śmietaną, jak i na zimno, jako miła przekąska:) Pierwszy raz robiłam taki typowy polski farsz mięsny i wyszedł, nie chwaląc się, super! Dodam, że jestem bezwzględnym zwolennikiem pierogów ruskich i w pierogarniach nigdy nie zamawiam innych pierogów, bo mięsny farsz zazwyczaj jest... bezsmakową papką. Dlatego postawiłam sobie za punkt honoru odpowiednie doprawienie mojego farszu. Z pomocą przyszła mi gotowa mieszanka przypraw do wieprzowiny, trochę maggi i przysmażona na złoto cebulka (czyli sekret mojego ulubionego farszu ruskiego).


A skąd ten kształt? Chciałam spróbować czegoś innego, a ostatnio widziałam filmik jak się lepi samosy i jakoś tak mi się skojarzyło. Jest to o tyle wygodne, że nie trzeba wycinać kółek i wielokrotnie wałkować ciasta. Wystarczy podzielić ciasto na 5 części, uformować z niego kulkę i rozwałkować ją tak, aby powstało koło, troszkę większe od dłoni.  To kółko kroimy na cztery części, chwytamy w dłonie jedną ćwiartkę i zlepiamy półokrągły brzeg - powstaje mała sakiewka, do której nakładamy farsz, następnie zamykamy sakiewkę, zlepiając pozostałe dwa brzegi - tak by powstała mała piramidka. Można ją jeszcze postawić na stolnicy i uformować bardziej kształtną piramidę.


SKŁADNIKI (na 20 pierogów):
ciasto:
- 500g mąki pszennej
- 30g świeżych drożdży
- 200ml wody
- 2 łyżki oleju
farsz:
- 25dkg karkówki
- 1 marchewka
- 1 pietruszka
- listek laurowy, ziele angielskie, pieprz w ziarnach
- 2 łyżki ugotowanej kaszy jaglanej
- łyżka masła
- magii
- przyprawa do mięsa wieprzowego
- sól
- 1 cebula, poszatkowana i usmażona na maśle na złoto
- olej do posmarowania formy i pierogów z wierzchu
do podania:
- kwaśna śmietana homogenizowana

PRZYGOTOWANIE: 
1. Drożdże rozpuścić w ciepłej wodzie. Z mąki usypać kopczyk, po środku zrobić dziurkę, dodać 2 łyzki oliwy i 0,5 łyżeczki soli, a następnie wlać w nią drożdże.
2. Ciasto energicznie zagniatać i wyrabiać przez około 10-15 minut.
3. Gdy ciasto zrobi się gładkie, uformować z niego kulę i ułożyć ją w misce nasmarowanej oliwą, przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia na około 40-60 minut.
4. W międzyczasie przygotować farsz: karkówkę gotować przez około 1,5 godziny razem z marchewką, pietruszką, liściem laurowym, 2 ziarnami ziela angielskiego i 3-4 ziarnami pieprzu.
5. Ugotowane mięso zmielić lub zmiksować blenderem wraz z masłem, połową marchewki, połową pietruszki i kaszą jaglaną. Gdy składniki dobrze się połączą, można doprawić farsz przyprawą do mięsa wieprzowego (chyba że mamy jakiś inny sprawdzony zestaw przypraw), magii i w razie potrzeby dosolić. Na koniec dodajemy usmażoną na złoto cebulkę wraz z pozostałym tłuszczem i całość mieszamy.
6. Włączamy piekarnik na 200 stopni. Przygotowujemy formę: wykładamy ją papierem do pieczenia i smarujemy olejem.
7. Gdy ciasto drożdżowe wyrośnie należy je podzielić na 5 części i rozwałkować, aby uformować sakiewki -> patrz instrukcja powyżej (pomiędzy dwoma pierwszymi zdjęciami), można też wycinać kółka i lepić jak tradycyjne pierogi. Ulepione sakiewki smarujemy olejem przy pomocy pędzelka.
8. Pierogi pieczemy około 15 minut, aż zaczną się złocić na wierzchu:) Podajemy z kwaśną śmietaną.



niedziela, 15 kwietnia 2012

Zupa ogórkowa z koperkiem i żółtą pastą curry

Co to się porobiło? Z mleka sklepowego już nie zrobisz zsiadłego, twaróg sklepowy sam z siebie nie zgliwieje i nie da się z niego zrobić pysznego sera smażonego, a ze sklepowych ogórków kiszonych trudno zrobić dobrą ogórkową. Wychodzi za mało kwaśna, za mało ogórkowa - a przynajmniej mnie dotknęło takie fatum, że ciągle trafiałam na złe ogórki: niby ukwaszone, ale na słono, zamiast na kwaśno... Na szczęście dostałam od rodziców trochę kiszonych domowej roboty z ogóreczków własnoręcznie hodowanych na ogródku działkowym. 


I to się nazywa ogórkowa!!! Pierwsza liga:))) Tym razem w wydaniu "wege", bo w te święta wyczerpałam limit zjedzonego mięsa i muszę teraz warzywnie odreagować. Zupę doprawiłam jednym nietradycyjnym składnikiem, a mianowicie żółtą pastą curry, bardzo pikantną - co nadało jej niepowtarzalnego smaczku:))) Poza tym moja zupka aż tonie w wiosennym, bujnym koperku - nie cierpię tych zimowych skąpych porcji zwanych "pęczkiem koperku", a w folijce tylko jedna, dwie gałązki czegoś zielonego bez smaku i fasonu:)


SKŁADNIKI:
- 3 marchewki
- 2 korzenie pietruszki
- ćwiartka selera
- kawałek pora
- 1 listek laurowy
- 3 ziarna ziela angielskiego
- 5 ziarenek pieprzu
- 3 bardzo duże ogórki kiszone
- 3/4 szklanki soku po ogórkach
- pół szklanki śmietanki 30%
- duży wiosenny pęczek koperku (lub trzy "cienkie" zimowe pęczki)
- zielona albo żółta pasta curry (dodajemy tyle, ile ostrości jesteśmy w stanie wytrzymać:)
- sól i maggi do smaku
- łyżka suszonego lubczyku
- opcjonalnie: łyżka klarowanego masła lub oliwy z oliwek

PRZYGOTOWANIE:
1. Marchewki, pietruszki, seler obrać i pokroić w kostkę.
2. Por przekroić wzdłuż na połowę i te połówki ponownie na pół, a następnie drobno posiekać.
3. Wszystkie te warzywa wrzucić do garnka i zalać 3 szklankami wody, dodać listek laurowy, ziele angielskie i pieprz w ziarnach - i całość zagotować.
4. Po sprawdzeniu że najtwardsze warzywa (seler, marchewka) są ugotowane, dodajemy do bulionu warzywnego ogórki kiszone starte na tarce o grubych oczkach.
5. Pęczek koperku drobno siekamy i większą część dodajemy do zupy, dolewamy też sok po ogórkach.
6. Na koniec zmniejszamy ogień do minimum i gdy zupa przestanie bulgotać dodajemy do zabielenia śmietankę, doprawiamy solą, maggi i lubczykiem. Na koniec dodajemy pastę curry, według uznania, bo to zależy jak bardzo pikantne potrawy lubimy:) Do zupy można dodać łyżkę masła lub skropić delikatnie oliwą.
7. Przed podaniem posypujemy zupę resztą koperku (można bezpośrednio na talerzu).

piątek, 13 kwietnia 2012

Ciasto marchewkowe Nigelli

Obiecuję, że to już ostatnie ciacho na moim blogu... w tym miesiącu:) Bo ileż można?!? ;) Z tego ciacha udało mi się skubnąć tylko ten drobny kawałeczek widoczny na jednym ze zdjęć poniżej, a to dlatego, że jest to ciasto (niemalże) w całości dla Misia z okazji Misiowych urodzinek, które owy Miś zaniósł do pracy dla swoich kolegów i koleżanek...


Jest to ciasto o dziwnej naturze i strukturze. Nie zawiera ani grama mąki. Ani grama proszku do pieczenia. Bezmleczne i bezglutenowe. Piękny kolorek zawdzięcza marchewce. Jego chrupiący wierzch to przypieczone migdały. Jak dla mnie trochę za słodkie - zazwyczaj odejmuję trochę cukru z przepisów brytyjskich i amerykańskich, bo doświadczenie nauczyło mnie, że oni jednak trochę z tym cukrem przesadzają... Ale tym razem jakoś zapomniałam...


A te wszystkie cuda znalazły się ostatecznie pod pierzynką z mascarpone. Przepis Nigelli zalecał zmiksowanie mascarpone z cukrem pudrem i dwoma łyżkami rumu, ale ja zrobiłam to nieco inaczej... Do serka dolałam "na oko" trochę mleka, serek zrobił się rzadki, ale ubijałam dalej - pamiętając o tym, co przeczytałam u Bertineta, że ten serek wcale prawdziwym serkiem nie jest, tylko śmietanką odpowiednio podgrzaną i dokwaszoną, co powoduje, że robi się ona gęsta i oddziela się od niej serwatka, a następnie taką śmietankę umieszcza się w płótnie i zostawia do odsączenia - to co zostaje, to właśnie nasz "serek", który na szczęście zachowuje właściwości kremówki i pozwala się ubić ponownie na sztywno zyskując jednak nową puszystość i lekkość:)


Polecam wszystkim łasuchom:))) 

SKŁADNIKI: 
(ciasto wg Nigelli* - na foremkę o średnicy ok. 23cm, moje zmiany w nawiasach)
- 3 łyżki uprażonych orzeszków piniowych (pominęłam ten składnik, bo masę mascarpone położyłam na ciasto od razu, a nie tak jak radzi przepis "w osobnej miseczce", więc efekt zgrabnie ułożonych na wierzchu orzeszków i tak by zginął pod tą pierzynką)
- 2 średnie marchewki (200-250g) starte na tarce o grubych oczkach
- 75 g rodzynek (ten składnik też pominęłam, bo wiem że są ludzie, którzy nie znoszą rozmiękłych rodzynek, a ciasto przecież szło do ludzi :)))
- 60 ml rumu (do namoczenia rodzynek, potem dodawany do ciasta razem z rodzynkami, ja zastąpiłam go moim 70% likierem ziołowo-anyżkowym)
- 150 g miałkiego cukru (można dodać trochę mniej)
- 125 ml zwykłej oliwy + odrobina do natłuszczenia formy (użyłam oleju słonecznikowego)
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (użyłam jedno opakowanie cukru wanilinowego)
- 3 jajka
- 250 g mielonych migdałów
- 1/2 łyżeczki tartej gałki muszkatołowej
- drobno otarta skórka i sok z 1/2 cytryny
(krem):
- 250 g mascarpone
- 2 łyżeczki cukru pudru
- 2 łyżki rumu (zastąpiłam ok. połową szklanki mleka; dodałam też odrobinę "ziarenek" prawdziwej wanilii)

PRZYGOTOWANIE:
0. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni i przygotuj foremkę: wyłóż ją papierem do pieczenia i posmaruj oliwą). Upraż orzeszki, zetrzyj marchewkę na tarce o grubych oczkach i namocz w rumie rodzynki.
1. Ubij cukier z oliwą aż mieszanka uzyska lekko kremową konsystencję i będzie dobrze napowietrzona.
2. Dodaj wanilię i jajka cały czas miksując, a gdy masa będzie jednolita, dodaj mielone migdały, gałkę muszkatołową, marchewkę, rodzynki z rumową zalewą, skórkę i sok z cytryny i ponownie zmiksuj.
3. Przełóż ciasto do formy, warstwa będzie dość cienka. Posyp ciasto prażonymi orzeszkami i wstaw do piekarnika na 30-40 minut. Po tym czasie ciasto powinno urosnąć i się zezłocić, a patyczek wbity w ciasto będzie lepki, ale dość czysty po wyjęciu. Wyciągnij ciasto z piekarnika do ostygnięcia.
4. Krem wg Nigelli - tylko zmiksować, a wg mnie (z mlekiem) ubijać jak bitą śmietanę, najpierw serek będzie trochę rzadki, ale potem powinien uzyskać konsystencję bardziej sztywną i kremową.


* N. Lawson "Kuchnia. Przepisy z serca domu", Weneckie ciasto marchewkowe, s. 280-281

środa, 11 kwietnia 2012

Czekoladowe ciasto z orzechami włoskimi

Słodkie kwietnia początki... W tym miesiącu pobiłam życiowy rekord cukierniczy, tyle ciast i wszystko wyszło! Oto remake ciasta inspirowanego przepisem Nigelli - ciasto czekoladowe, w mojej wersji z orzechami, ale tym razem z włoskimi:))) Ciasto to było świątecznym czekoladowym życzeniem Miśka i w pełni zaspokoiło jego czeko-potrzeby:)


Jak to jednak u mnie bywa, znowu wkradła się w pieczenie Wielka Improwizacja... Największą zmianą jest ponownie brak pomarańczowego posmaku ciasta, bo nie dodałam ani skórki pomarańczowej, ani soku z tegoż owocu, dodałam za to mocno spirytusową nalewkę o smaku ziół i anyżu, która to - o dziwo - pozostawiła swój alkoholowo-ziołowy posmak. Tak się zastanawiam, bo tego nie wiem, co właściwie daje dodanie alkoholu do ciasta? Jaki to ma wpływ na nasz wypiek? Czy ono lepiej rośnie? Jest bardziej puszyste? Ja nie mam pojęcia, ale może Wy wiecie?


SKŁADNIKI
(ciasto wg Nigelli* i moje modyfikacje w nawiasach):
- 150 g miękkiego masła
- 2 łyżki jasnego syropu melasowego "golden syrup" (ja użyłam 2 łyżek syropu o smaku amaretto)
- 175 g cukru trzcinowego muscovado (ja użyłam 100 g zwykłego białego cukru)
- 150 g mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej (ja użyłam łyżeczkę proszku do pieczenia)
- 25 g dobrej jakości kakao w proszku, przesianego
- 2 jajka
- skórka otarta z 2 pomarańczy (pominęłam ten składnik)
- sok z 1 pomarańczy (ja użyłam 50 ml likieru ziołowo-anżykowego o zawartości alkoholu 70%:)
(polewa):
- tabliczka czekolady mlecznej
- 2 łyżki śmietanki
- 2 garście orzechów włoskich

PRZYGOTOWANIE:
1. Nagrzej piekarnik do 170 stopniu, a foremkę wyłóż papierem do pieczenia.
2. Zmiksuj miękkie masło z syropem klonowym i cukrem na dość gładką masę (kryształki cukru mogą być nadal wyczuwalne).
3. Mąkę, proszek do pieczenia i kakao przesiej przez sito i wymieszaj w osobnej misce.
4. Dodaj łyżkę sypkich produktów do masła, cały czas miksując, a następnie dodaj jajko. Potem kolejne 2 łyżki sypkich i jeszcze jedno jajko. Na koniec wsyp pozostałe sypkie składniki i dolej stopniowo sok pomarańczowy lub likier.
5. Przełóż masę do foremki i piecz 45 minut (+ ewentualnie dodatkowe 5 minut, jeśli ciasto tego wymaga). Po tym czasie uchyliłam drzwiczki piekarnika aby ciasto powoli wystygło.
6. Czekoladę połamać na kawałki, włożyć do garnka, dodać śmietankę i roztopić na jednolitą masę.
7. Polewę wyłożyć na ostudzone ciasto i przybrać orzechami włoskimi

sobota, 7 kwietnia 2012

Cytrynowiec

Cytrynowiec zniknął szybciej niż powstawał i nie doczekał się świąt:))) Okazało się, że cała rodzinka (poza moim czekoladofilem Miśkiem) lubi takie warstwowe, delikatnie śmietankowe i idealnie cytrynowe ciacho:) Z podanych proporcji wyszło 12 kawałków w kwadratowej foremce, każdy wielkości herbatnika:) Gorąco polecam, jeśli jeszcze nie zdecydowaliście jakie ciasto zrobić na święta, to zapewniam, że cytrynowiec to dobry wybór:)


Wesołych, smacznych i rodzinnych świąt - życzy goh. i jej Miśku :)))

SKŁADNIKI:
biszkopt (proporcje na kwadratową blaszkę, rośnie idealnie niewysokie:):
- 3 jaja
- 4 łyżki cukru
- paczka cukru waniliowego
- 1,5 łyżki mąki ziemniaczanej
- 2 łyżki roztopionego masła
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 4 łyżki mąki pszennej

masa cytrynowa:
- 2 budynie śmietankowe
- 1 galaretka cytrynowa
- 1 duża cytryna i skórka otarta z tej cytryny
- kostka masła

masa śmietankowa:
- 0,5 l śmietanki 30%
- 2-3 łyżki cukru pudru
- cukier waniliowy
- 3 opakowania "fixu" do śmietany

wykończenie:
- sok z cytryny
- 12 herbatników "petitki" lub maślane (prostokątne)
- cukier puder

PRZYGOTOWANIE:
1. Przygotować biszkopt: ubić 3 jajka z cukrem i cukrem waniliowym. Dodać 1,5 łyżki mąki ziemniaczanej, 2 łyżki rozpuszczonego, letniego masła, 4 łyżki mąki i 1 łyżeczkę proszku do pieczenia - całość zmiksować, wylać do kwadratowej formy wyłożonej papierem do pieczenia i piec 10-15 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Po tym czasie biszkopt ostudzić.
2. Przygotować masę cytrynową: budynie śmietankowe ugotować w 0,5l wody. Do gorącego budyniu dodać 1 suchą galaretkę cytrynową i zmiksować mikserem, aby się dobrze rozpuściła. Dodać sok z 1 cytryny i skórkę cytrynową i dalej miksować. Masę przestudzić, a następnie dodać do niej kostkę miękkiego masła i ubić wszystko na gładką masę, którą przekładamy na ostudzony biszkopt.
3. Przygotować masę śmietankową: ubić 0,5l śmietany z cukrem pudrem, cukrem waniliowym i zagęstnikiem (fixem) do śmietany, następnie ułożyć warstwę na masie cytrynowej.
4. Na masie śmietankowej ułożyć herbatniki, posmarować wodą z sokiem cytrynowym przy pomocy pędzelka, a następnie całość polać lukrem przygotowanym z cukru pudru i pozostałego soku cytrynowego.
5. Ciasto schłodzić w lodówce:))) (ja jeszcze wielkanocnie ozdobiłam kawałek ciasta piankowym kurczakiem i zieloną posypką)


Przepis pochodzi z tej stronki.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Mazurek - pisanka

Lubię wyzwania. Dlatego ja, mimo iż często już na tym blogu wspominałam, że z wypiekami to u mnie bywa różnie - to jest: wychodzą mi na twarzy, jak ciasto nie wyjdzie - podjęłam się przygotowania niemal wszystkich słodkości na święta! Moja przewrotność nie zna granic, prawda? 


Wczoraj zapomniałam napisać, że pomagały mi w kuchni rączki jednego Krasnoludka, który doświadczenie w wypiekach ma jeszcze mniejsze niż ja, ale za to chęć do pomocy przeogromną!!! Moja Krasnoludka miksowała składniki na babę, a ja tylko podrzucałam: to jajeczko, to trochę mąki; przygotowywała też produkty na kruchy spód mazurka i cierpliwie wysłuchiwała moich porad:))) Poza tym Krasnoludka lubi zmywać, za co ją po prostu kocham, bo moja kuchnia po pieczeniu wygląda jak po przejściu tajfunu:))))


Dziś zatem mazurek* i dalszy ciąg zabawy z białą czekoladą, której jestem skrytożerczym fanem:) Mazurki ozdobiłam mniej tradycyjnie, niż ustawa przewiduje, bo zamiast użyć bakalii, czekolady i lukru - malując bazie i kurczaki, wybrałam różne posypki, w tym moje ulubione serduszka, i suszone płatki róży:) Udało mi się też upiec kwiatek i listek z kruchego ciasta:)


SKŁADNIKI:
- 220 g maki pszennej
- 110 g masła
- 50 g cukru
- 1 żółtko
- szczypta soli
- konfitura np. limonkowa
- 100 g białej czekolady
- 50 ml śmietany 30 proc.
- posypka, suszone płatki róży lub bakalie do ozdobienia mazurka

PRZYGOTOWANIE:
1. Kruche ciasto: mąkę przesiać na stolnicę, dodać zimne masło pokrojone nożem, cukier, żółtko jajka prosto z lodówki i sól.
2. Szybko zagnieść ciasto, zawinąć w folię spożywczą i wstawić do lodówki na co najmniej godzinę.
3. Po tym czasie wyjąć ciasto z lodówki i nastawić piekarnik na 180 stopni.
4. Na stolnicy rozwałkować ciasto, z którego następnie należy wyciąć spód mazurka np. w kształcie jajka. Z resztek odciętego ciasta zrobić brzeg mazurka (u mnie wałeczek ciasta + krótkie 1,5 cm kawałki symulujące plecionkę). Z resztek ciasta zrobiłam jeszcze kwiatek z listkiem:)
5. Ułożyć papier do pieczenia na blaszce i przełożyć na nią ciasto, wstawić do piekarnika.
6. Piec przez ok. 10-15 minut, aż ciasto nabierze złotego koloru. Potem odstawić do wystygnięcia na blaszce (jeśli zaczniemy zdejmować z blaszki gorące ciasto, to może nam się pokruszyć)
7. Przygotować polewę: posiekać drobno czekoladę i rozpuść ze śmietaną. Wymieszać do uzyskania jednolitej konsystencji i odstawić na 2-3 minuty.
8. W tym czasie spód do mazurka posmarować konfiturą limonkową.
9. Masę czekoladową wylać na mazurka i udekorować według uznania.


* Przepis zaczerpnęłam stąd.

środa, 4 kwietnia 2012

Babka gotowana z białą czekoladą

Święta zbliżają się wielkimi krokami, można więc zacząć od wypieków, które długo zachowują świeżość. Takimi ciachem, jak utrzymuje moja teściowa, jest babka gotowana. Już jakiś czas temu dostałam od niej przepis na tą babkę oraz specjalną formę, w której się ją gotuje. Miśku wielokrotnie wspominał to ciacho z nostalgią, mówiąc o smakach dzieciństwa, więc tym bardziej był powód, aby tą babkę w końcu upiec. Poza tym, stół wielkanocny to przecież Królestwo Babek wszelkiej maści... Kolejnym powodem dla którego zdecydowałam się na taka, a nie inną babę jest przepis na blogu Kamili - Ogrody Babilonu. Jak zobaczyłam tą babkę, tonąca w białej czekoladzie, tym bardziej zapragnęłam ją wypróbować:)))


Babka wyszła bardzo delikatna, wysoka. Polecam tym, którzy nie mają piekarnika... Tylko nie pytajcie, gdzie dostać taką formę, bo osobiście jeszcze się na nią nie natknęłam w żadnym sklepie, a ta moja, jest już naprawdę wiekowa...

:)


SKŁADNIKI:
- 250 g masła
- 1 szklanka cukru
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1 szklanka mąki ziemniaczanej
- 6 jajek
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżka spirytusu
- aromat migdałowy
- tłuszcz i bułka tarta do wysmarowania formy
- 2 tabliczki białej czekolady (200g)
- 100 ml śmietanki
- posypka


PRZYGOTOWANIE:
0. Przygotować specjalną formę do gotowania babki - wysmarować tłuszczem i posypać bułką tartą. Do dużego garnka wlać wodę, tak aby jej poziom sięgał do połowy formy. Wodę wstawić na kuchenkę i zacząć gotować.
1. Masło o temperaturze pokojowej zmiksować z cukrem do białości.
2. W osobnej misce zmieszać przesiane dwa rodzaje mąki i proszek do pieczenia.
3. Cały czas miksując, wbijać po jednym jajku na przemian z suchymi składnikami.
4. Na koniec dodać aromat migdałowy i spirytus.
5. Ciasto przełożyć do przygotowanej formy do gotowania babki, skręcić ognień na minimalny i wstawić formę z ciastem do gotującej się wody
6. Babkę gotować pod przykryciem godzinę i 20 minut.
7. Po tym czasie babkę wyjąć z wody i zostawić w otwartej formie na około 10 min.
8. Pokruszoną czekoladę rozpuścić w śmietance.
9. Potem wyjąć delikatnie babkę z formy, lekko przestudzić i polać roztopioną czekoladą.