sobota, 30 czerwca 2012

Lody na patyku

W pewnym sieciowym sklepie kosmetyczno-drogeryjnym, którego nazwa (rozpoczynająca się na literę "r") wskazuje na istnienie ukrytej opcji niemieckiej nawet w tej branży, można obecnie nabyć drogą kupna w cenie wielce atrakcyjnej (8,99PLN) pojemnik do przygotowywania lodów na patyku (na 12 sztuk), zwanych w pewnych kręgach lodami wodnistymi. Ja za zamrożoną wodą z sokiem akurat nie przepadam, ale od czego ma sie wyobraźnię! I trochę sobie poszalałam:)

O tym jak zrobić loda pisała już Aurora... ale to był lód z jajkami, a mój jest całkowicie bez jaj:) Jest to świetna opcja dla tych, którzy nie mogą jeść surowych jajek, bądź panicznie boją się salmonelli, ptasich gryp, katarów, przeziębień i innych takich... Smacznego!:)


lody malinowo-kokosowe


SKŁADNIKI (5 lodów, wliczone podjadanie masy przed zamrożeniem:):
- 250g malin
- 3-4 łyżki brązowego cukru
- 2 łyżki gęstego mleka kokosowego



PRZYGOTOWANIE:
1. Maliny umyć i wrzucić do rondelka, zasypać cukrem i podgrzewać aż puszczą sok; można im trochę pomóc rozgniatając je łyżką.
2. Tak przygotowane maliny zdjąć z rondelka i przetrzeć przez drobne sito do miseczki (wycisnąć z nich tyle miąższu, ile się da:)
3. Do malinowego musu/syropu dodajemy dwie duże łyżki gęstej części mleka kokosowego (to, co z reguły zastajemy na wierzchu w puszce).
4. Gotową masę przelać do formy do lodów na patyku.


lody śliwkowo-czekoladowe z nutką cynamonu

SKŁADNIKI (3-4 lody, tu podjadanie wzięło górę i mi wyszły tylko 2 mimo, iz proporcje są dwa razy większe):
- 4 łyżki powideł
- 8 łyżek wody mineralnej
- 2 łyżki dobrego kakao
- szczypta cynamonu
- 1-2 brązowego cukru


PRZYGOTOWANIE:
1. Do miseczki wrzucić powidła, kakao i cynamon (opcjonalnie) i dolać wodę.
2. Całość dokładnie wymieszać i spróbować - w razie konieczności dosłodzić brązowym cukrem (dokładnie wymieszać aż cukier się rozpuści).
3. Gotową masę przelać do formy do lodów na patyku.


lody morelowo-migdałowe z kwiatem lawendy

SKŁADNIKI (5 lodów):
- 8 dojrzałych moreli
- 2 łyżki brązowego cukru
- łyżka syropu barmańskiego (do kawy, drinków) o smaku amaretto
- szczypta lawendy


PRZYGOTOWANIE:
1. Do miseczki włożyć przepołowione morele bez pestek i cukier - całość zmiksować blenderem na dość jednolitą masę.
2. Dodać syrop migdałowy i lawendę - dokładnie wymieszać łyżką.
3. Gotową masę przelać do formy do lodów na patyku.

Tak przygotowane lody mrozimy około 3-4 godziny, a najlepiej o nich zapomnieć i przypomnieć sobie o ich istnieniu dopiero następnego dnia. Aby skutecznie wyjąć loda na patyku z pojemnika, najlepiej nalać ciepłej wody do kubka, włożyć część pojemnika z porcją loda do tegoż kubeczka i delikatnie poruszając patyczkiem spróbować wyjąć loda z opakowania.

niedziela, 24 czerwca 2012

Dip paprykowy

Do kuminu podchodziłam dosyć ostrożnie. Spodziewałam się smaku choćby delikatnie zbliżonego do kminku zwyczajnego, a ten pasuje tylko do niektórych dań w naszym jadłospisie: do sera smażonego, do sucharków albo czeskiego, piwnego gulaszu. Gdy po raz pierwszy otworzyłam opakowanie kuminu, nie mogłam uwierzyć! Co za piękny i intensywny zapach! Niesamowity i nieporównywany z żadną inną przyprawą jaką do tej pory stosowałam. Trudno opisuje się smaki i aromaty, bo niektóre z nich są zbyt specyficzne. Na przykład, jak smakuje pieprz? Pieprzowo, prawda? No dobra - jest ostry, ale co dalej?


Kumin nie jest ostry. Nie jest słodki. Nie jest kwaśny. Ma jakby cytrusowy zapach, ale tak ziołowo-cytrusowy, albo kojarzący się z czymś kwaśnym. Dziwne, że nigdy nie wyczułam tego smaku w żadnej kebabowni, albo w restauracjach niby arabskich, shoarmowych, bo ta przyprawa idealnie komponuje się z daniami kuchni Bliskiego Wschodu. Szczypta kuminu zamienia zwykłą paprykę w orientalną podróż, na którą serdecznie zapraszam...



SKŁADNIKI*:
- 2 żółte papryki upieczone, obrane ze skóry i oczyszczone z pestek
- 4-6 łyżek bułki tartej (zależy ile soku puszczą papryki, więc lepiej zacząć od mniejszej ilości bułki tartej i w razie konieczności dodawać jej więcej, aż dip będzie miał bardziej zwartą konsystencję)
- 1-2 łyżki płatków migdałowych
- 2 ząbki czosnku
- sok z połowy cytryny
- duża szczypta zmielonego kuminu
- 3-4 łyżek oliwy z oliwek (+ do skropienia dipu przed podaniem)
- szczypta soli

PRZYGOTOWANIE:
1. Wszystkie składniki przekładamy do wysokiego naczynia i miksujemy blenderem na jednolitą. W razie konieczności doprawić dodatkowo solą. Przed podaniem obficie skropić oliwą z oliwek)
2. Dip dobrze pasuje do kotlecików mielonych (u mnie z mięsa indyczego), albo do koft czy falafeli. Ja podałam do tego jeszcze tabbouleh w wersji podstawowej: kuskus, pietruszka, cytryna, oliwa i cebulka, ale polecam też wersje bardziej "rozbudowane" [klik i klik].

*Przepis inspirowany przepisem Hani-Kasi:)

czwartek, 21 czerwca 2012

Jagodzianki

Na ryneczku pojawiły się jagody, nie mogłam się oprzeć i od razu kupiłam:) Najpierw zrobiłam duuużo jagodowego koktajlu, aby przywołać kilka wspomnień z dzieciństwa, a potem zastanawiałam się co począć z resztą... Ośmielona ostatnim drożdżowym sukcesem postanowiłam zrobić jagodzianki:))) Po raz już nie wiem nawet który okazało się, że wybór ten był aż nader trafny, bo mój Miśku właśnie rozprawiał i biadolił nad tym w pracy, że w żadnej cukierni nie może dostać tych jagodowych bułeczek.


Najpierw przeanalizowałam dokładnie przepis źródłowy z Moich Wypieków. Stwierdziłam, że chyba dam radę podążać za... białym króliczkiem?... wróć: za instruktażem z przepisu. Jednak w swym roztargnieniu zapomniałam o ponownym odstawieniu bułeczek do wyrośnięcia i zamiast tego włożyłam je prosto do piekarnika... Trochę mnie to zmartwiło, ale na szczęście bułeczki wyszły przepyszne: mięciutkie, puszyste i mega-napakowane jagodami! Kolejny goho-odporny przepis, nawet mi nie udało się go zepsuć, genialne!:))) Takie lubię najbardziej:))) A jagodzianki serdecznie polecam!


P.S. Swoją drogą, skoro jagodzianki były takie pyszne mimo opuszczenia jednego kroku w przepisie, to ciekawe jak bardzo pyszne byłby gdybym, go nie pominęła...??? Co daje powtórne wyrastanie takich już nadzianych bułeczek? Macie jakieś pomysły? :)

SKŁADNIKI:
- 500 g mąki pszennej
- 1,5 łyżeczki suchych drożdży (7 g)
- szczypta soli
- 1 szklanka mleka (250 ml)
- 1 jajko
- 1/4 szklanki oleju słonecznikowego
- pół szklanki cukru
- 8 g cukru waniliowego
jagody:
- 300g jagód
- 3 łyżki cukru
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
lukier:
- 1 szklanka cukru pudru
- 2-3 łyżki wody

PRZYGOTOWANIE:
0. Jagody wymieszać z cukrem i z mąką ziemniaczaną i odstawić.
1. Mąkę, drożdże i sól wsypać do miski.
2. Dodać mleko (lekko podgrzane) i jajko (w temperaturze pokojowej) i dokładnie wymieszać.
3. Dolać olej, dosypać cukier i cukier waniliowy - zagnieść miękkie i plastyczne ciasto, a następnie przykryc miskę ręcznikiem i odstawić na 1h-1.5h do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
4. Po tym czasie ciasto krótko wyrobić i podzielić na małe kulki (mi wyszło 9, w przepisie źródłowym 16) i pozostawić na 15 minut do napuszenia.
5. Z każdej kulki uformować ręką mały okrągły placek na środek którego nakładamy sporą łyżkę wcześniej przygotowanych jagód.
6. Zlepić brzegi placka, formując małą sakiewkę i przełożyć jagodziankę na wyłożoną papierem do pieczenia blachę złączeniem "sakiewki" do dołu.
7. Przepis źródłowy w tym miejscu zaleca odłożenie bułeczek na 45 minut do ponownego wyrośnięcia, ale ja ten krok przeoczyłam w przepisie (przez przypadek, i nie miało to dramatycznego wpływu na efekt końcowy) i od razu włożyłam bułeczki do piekarnika nagrzanego do 220 stopni.
8. Piec 15 minut (trzeba uważać, bo mi się np. trochę mocno zarumieniły od spodu).
9. Upieczone jagodzianki umieścić na kratce i odstawić, aby lekko przestygły.
10. Przygotować lukier: cukier puder rozrobić 2-3 łyżkami wody, lukier powinien być dość gęsty i nakładamy go na przestudzone, ale jeszcze nie zimne bułeczki i rozsmarowujemy go pędzelkiem, jeżeli lukier jest bardzo gęsty, to można pędzelek namoczyć w odrobinie wody, aby łatwiej było go rozsmarować:)



poniedziałek, 18 czerwca 2012

Kalafior zapiekany w sosie serowym

O tym, że kalafior świetnie się komponuje z żółtym serem dowiedziałam się od Jamiego Olivera przy okazji serowo-kalafiorowej zupy [klik]. Dlatego przepis na kalafior zapiekany pod serową pierzynką od razu sobie oznaczyłam hasłem "do zrobienia" podczas pierwszego przeglądania "Kuchni Neli". Niby zwykłe "warzywko" do obiadu, a jednak można wymyślić coś innego niż standardowy kalafior z wody z masełkiem i zrumienioną bułką tartą (choć to klasyka gatunku, którą często serwuję:).


To jest właśnie największy urok blogowania! To ciągłe poszukiwanie nowych inspiracji, nowych pomysłów na przygotowanie zwykłych produktów, to wykraczanie poza standardowe i rutynowe metody gotowania, które wcale nie muszą być skomplikowane, wymyślne czy pracochłonne. Tak jest z tym kalafiorem: gdy gotował się na parze, ja przyrządzałam sos, a gdy kalafior był zapiekany, ja przygotowywałam mięsko. Poświęciłam na to nie więcej niż pół godziny. Polecam wszystkim zapracowanym!:)


SKŁADNIKI*:
- 1 duży kalafior (ok. 1 kg)
- 2 łyżki mąki
- 2 łyżki masła
- 1 szklanka mleka + jeszcze trochę (na oko, w razie gdyby sos zrobił się zbyt gęsty od sera - zależy to od tego jakiego żółtego sera użyjemy, wtedy można dodatkową ilością mleka lekko go rozcieńczyć)
- 60 g dobrego żółtego sera (około dwie duże garście startego ser, który dobrze się rozpuszcza) + odrobina do posypania na wierzchu
- sól, pieprz, szczypta gałki muszkatołowej
- 20 g parmezanu

PRZYGOTOWANIE:
1. Kalafior podzielić na różyczki i ugotować na parze (jak kto lubi: do miękkości albo al dente)
2. Podstawą jest średnio gęsty sos beszamelowy, zaczynamy od zasmażki: na patelnię wrzucamy mąkę i masło, mieszamy cały czas do momentu aż masło z mąką zacznie się pienić, ale jeszcze nie rumieni się; dodajemy mleko i intensywnie mieszamy aż sos zacznie gęstnieć.
3. Gotując wszystko na małym ogniu, dodajemy starty ser żółty i mieszamy aż powstanie jednolity sos.
--- To jest dobry moment, aby włączyć piekarnik na 180 stopni:) ---
Teraz wszystko zależy od rodzaju sera, jeżeli wyjdzie nam serowa klucha, a nie sos to należy dolać trochę mleka i dalej mieszać, aż osiągniemy taką konsystencję, która bardziej przypomina sos:)
4. Dodajemy starty parmezan (część można zostawić do posypania na wierzchu przed zapieczeniem) i sprawdzamy dopiero teraz po dodaniu serów, ile soli dodać do smaku. Doprawiamy zatem solą, pieprzem i gałką muszkatołową.
5. Różyczki kalafiora umieszczamy w naczyniu żaroodpornym i zalewamy gorącym sosem. Wierzch posypujemy resztą startego żółtego sera i parmezanu.
6. Naczynie żaroodporne umieszczamy w piekarniku, raczej bliżej górnego rusztu, bo chodzi tylko o to, aby ser się lekko zarumienił. Zapiekamy około 15 minut.

*Przepis zaczerpnięty z "Kuchni Neli"


sobota, 16 czerwca 2012

Pavlova z truskawkami

Kulinarna blogosfera żyje konkursami, zauważyliście? Jest ich tyle, że chyba każdemu kiedyś trafi się wygrana, albo przynajmniej wyróżnienie:) Ja jakoś nie specjalnie chwaliłam się tymi małymi zwycięstwami, ale dzisiaj postanowiłam to nadrobić. Zacznę od najnowszego:) Otóż mój tort Pawłowej otrzymał wyróżnienie w Dusiowym konkursie na truskawkowe ciasto:) Wygrałam bon rabatowy do sklepu internetowego, z którego wykorzystaniem nie miałam dużego problemu, bo już od dawna nosiłam się z zakupem dobrego młynka do kawy, bo w konkursie u Małgosi ze Smaków Alzacji wygrałam kilka opakowań kawy i wszystkie są w ziarenkach...


Jak zrobić taki torcik? Można wygrać w Ziołowym Zakątku kolejny kupon promocyjny, tym razem do księgarni i zamówić książki kulinarne: "Jajka" i "Ciasta" Michela Roux'a (książkę, na którą się napaliłam w ramach konkursowego wpisu zdążyłam już dostać na urodziny i musiałam wybrać coś innego:) A do takiego ciacha, to obowiązkowo kawka albo herbatka, którą w czymś trzeba wypić:) Filiżanki do kawy wygrałam u Kaś z Bake&Taste, a piękne kubeczki do herbaty dostałam w ramach niespodziankowego prezentu mikołajkowego od Anny-Marii z Kucharni:) Dostałam jeszcze jedną książkę kucharską od Kamili z Ogrodów Babilonu, ale o tym akurat już pisałam:) Więcej konkursów nie pamiętam, a za wszystkie wygrane serdecznie dziękuję:)


SKŁADNIKI*:
- 6 białek
- 300 g miałkiego cukru
- 1 łyżeczka skrobi ziemniaczanej
- szczypta soli
- 1 łyżeczka białego octu winnego (zapomniałam dodać tego składnika i beza i tak wyszła:)
- 500 ml śmietany kremówki 
- 1-2 łyżki cukru pudru
- 500 g truskawek

PRZYGOTOWANIE:
1. Nastawić piekarnik na 180 stopni.
2. Przygotować dużą blaszkę, którą wykładamy papierem do pieczenia,  na środku rysujemy okrąg wielkości talerza obiadowego.
3. Białka ubijać na sztywno ze szczyptą soli, mniej więcej w połowie ubijania zaczynamy stopniowo dosypywać drobny cukier. Na koniec dodajemy jeszcze łyżeczkę mąki ziemniaczanej i łyżeczkę octu winnego.
4. Sztywne białka wykładamy na uprzednio narysowany na blaszce okrąg i wkładamy to do piekarnika.
5. Po 5 minutach zmieniamy temperaturę piekarnika na 150 stopni i suszymy bezę przez 1,5 godziny.  
6. Po tym czasie uchylamy drzwiczki piekarnika i studzimy bezę - najlepiej do całkowitego wychłodzenia się piekarnika, ale ja oczywiście nie wytrzymałam tak długo i  wyjęłam ją wcześniej.
7. Wystudzoną bezę przełożyć na talerz/ paterę.
8. Kremówkę ubić z jedną lub dwoma łyżkami cukru pudru - i przełożyć ją na bezę.
9. Na bitej śmietanie układamy truskawki i gotowe!:)

* Przepis zaczerpnięty z Moich Wypieków:)

czwartek, 14 czerwca 2012

Azjatycka sałatka z ogórka

W zasadzie nie planowałam dzisiaj żadnej publikacji na blogu, ale czasami bywa tak, że inspiracja spada nam z nieba! Albo z Poczty Polskiej:) Nieoczekiwana przesyłka, która zmienia plany zwyczajnego czwartkowego obiadu w coś niezwykłego. Mały dodatek, który zmienia wszystko. Azjatycka sałatka z ogórka, taką jaką znamy z chińskich knajpek. Zawsze chętnie ją zamawiam. Słodka. Pikantna. Kwaśna.


Ogórek jak ogórek. Większej filozofii tu nie ma. Spróbowałam odtworzyć sos, w którym ten ogóreczek jest skąpany w restauracjach i muszę powiedzieć, że wyszło mi całkiem, całkiem:))) Z inspiracją i pomocą przyszła mi wspomniana wyżej, niespodziewana przesyłka od Kamili z Ogrodów Babilonu. W paczce były tak często podziwiane przeze mnie Kamilowe przetwory kwiatowe:) A dokładnie rzecz biorąc: różane:) Dwa śliczne słoiczki z konfiturą i buteleczka octu różanego, o kwiatowym, świeżym aromacie - coś wspaniałego! I to właśnie ten ocet zaczarował nasz dzisiejszy obiad!:)

Kamilo! Jeszcze raz pięknie dziękuję:)))



SKŁADNIKI:
- 1-2 ogórki wężowe pokrojone w kostkę + sól
sos:
- 1 łyżka brązowego cukru
- pół łyżeczki sosu sojowego
- 1 część octu różanego (lub innego aromatycznego octu)
- 2 części oliwy o łagodnym lub neutralnym smaku
- pół łyżeczki płatków papryki chili
- łyżeczka czarnego sezamu

PRZYGOTOWANIE:
1. Ogórka pokroić, lekko osolić i odstawić na chwilę, aby ogórek puścił sok i lekko zmiękł.
2. Pozostałe składniki umieścić w shake'rze lub małym słoiczku, zakręcić pokrywkę i wstrząsać shaker przez chwilę, aż cukier zacznie się rozpuszczać.
3. Tak przygotowanym sosem zalać ogórki i odstawić na dłuższą chwilę.
4. Przed podanie posypać sezamem.


niedziela, 10 czerwca 2012

Cynamonowe bułeczki z jabłkiem, karmelem i migdałami

Czy pornografia jest zła? Ta kulinarna na pewno! Porno food fotę zobaczyłam w piątek. Oblizałam się lubieżnie na widok tych bułeczek, ale nie zapisałam linka do przepisu. Pomyślałam, że jutro mi przejdzie. Jednak w sobotę wcale nie było lepiej... Myślałam pół dnia o ociekających karmelem cynamonowych zawijańcach. Próbowałam się oszukać, zjeść jakiś kupny karmelowy deser, ale jak na złość, w moim osiedlowym sklepie nie było nic puszystego o smaku toffi, tylko cukierki, ale nie o to mi przecież chodziło... 


W niedzielę obudziłam się i moja pierwsza myśl pobiegła w stronę tej słodkiej przyjemności... Klamka zapadła. Zrobię to. Już nie dlatego, że chcę, tylko po prostu MUSZĘ zaspokoić tę żądzę! Inaczej moja cukiernicza frustracja osiągnie szczyt i popadnę w depresję lub - co gorsza - jakąś słodyczową oziębłość i już żadna czekoladka, serniczek czy trufla nie sprawi mi radości... Trzy dni chodziły za mną te bułeczki, a wystarczyły dwie godziny i gotowe! I ta błoga rozkosz tuż po... konsumpcji...


Lista epitetów dla tych bułeczek nie ma końca... Słodkie. Drożdżowe. Puszyste. Karmelowe. Waniliowe. Jabłkowe. Migdałowe. Cynamonowe. Klejące. Odwracane. Maślane. Bez-jajeczne. Pyszne. Mięciutkie. Cieplutkie. Smakowite. Do odrywania. Imieninowe. Ode mnie dla mnie. Na szczęście wyszło ich tak dużo, że starczy dla wszystkich:) Wyszło. No właśnie! To pierwsze, słodkie, drożdżowe ciasto, które mi wyszło!:)


Polecam!

SKŁADNIKI:
bułeczki:
- 100g cukru
- 430 ml mleka
- 130 ml oleju
- pół laski wanilii + duże opakowanie cukru wanilinowego (ok. 43g)
- 700g mąki
- 7g drożdży instant
- 2łyżeczki soli
- 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
- 0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 100ml rozpuszczonego masła
- 2-4 łyżki cynamonu
- 2 łyżki cukru z wanilią
polewa:
- kostka masła
- 300g brązowego cukru
- 2 łyżki kremówki
- 2 łyżki cukru z wanilią
- 1 zielone jabłko
- płatki migdałowe lub orzechy


PRZYGOTOWANIE;
1. Przygotować ciasto na bułeczki: zagrzać mleko, cukier, olej z połową laski wanilii i cukrem wanilinowym
2. Przelać do dużej miski i dodać suszone drożdże i mąkę.
3. Wymieszać wszystko ostrożnie aż składniki sie połączą.
4. Przykryć ręczniczkiem i pozostawić do wyrośnięcia na godzinę w ciemnym, ciepłym miejscu.
5. Potem czasie wyrobić ciasto dodając sól, sodę i proszek do pieczenia. Odstawić na bok.
6. Przygotować karmelowa polewę: rozpuścić w garnuszku na małym ogniu kostkę masła z brązowym cukrem, cukrem z wanilią i kremówką, podgrzewać tak długo aż składniki się połączą, następnie doprowadzić do wrzenia, pozostawić tak na 30 sekund i zdjąć z ognia.
7. Przygotować dwie tortownice lub okrągłe naczynia żaroodporne. Dno tortownicy zabezpieczyć papierem do pieczenia, przelać polewę do tortownicy.
8. Na polewę wyłożyć obrane i pokrojone i starte na tarce o grubych oczkach jabłko i posypać płatkami migdałowymi.
9. Ciasto podzielić na dwie części i rozwałkować je na dwa duże prostokąty (ja piekłam to na raty, najpierw połowa ciasta, potem pozostała część; u mnie wyszło dużo luźniejsze niż w źródłowym przepisie, dlatego musiałam je obficie podsypać mąką i trochę mąki jeszcze zagnieść w ciasto przed wałkowaniem)
10. Pokryj prostokąt rozpuszczonym masłem wymieszanym z wanilią i cynamonem.
11. Zwiń prostokąt wzdłuż dłuższego boku i tak powstały wałeczek kroimy na równej wielkości bułeczki.
12. Bułeczki przełóż do formy z polewą i odstaw do ponownego wyrośnięcia na kolejne 20 minut.
13. Rozgrzej piekarnik do 190 stopni.
14. Bułeczki przykryj folią aluminiową i piecz przez 30 minut.
15. Na 5 minut przed końcem pieczenia zdejmij folię, aby bułeczki mogły się zarumienić z wierzchu.
16. Gdy bułeczki są upieczone, przykryj tortownicę talerzem i odwróć formę do góry nogami. Podawać gdy lekko przestygną, ale nadal są ciepłe.


piątek, 8 czerwca 2012

Ciasto z kremem mascarpone i czereśniami o smaku amaretto

Ile to godzin spędziłam w koronach drzew czereśniowych? Nie zliczę. Owoc zerwany. Owoc zjedzony. Bez zrywania na później. Bez planowania przyszłości. Te na zimę, te na kompot, a te na konfiturę. Nie. Po prostu czysta przyjemność tu i teraz. Rozkoszowanie się chwilą. Wizja nieuchronnie zbliżających się wakacji. Wolność. Przyjemność. Radość.


A jak przywołać te czereśniowe wspomnienia dzisiaj, gdy tak pędzimy? Proponuję ciasto z czereśniami podrasowanymi amaretto i dużą ilością mascarpone! Gdy pierwszy raz ujrzałam, to ciasto na Food Porn Daily po prostu wiedziałam, że muszę je zrobić! Oczywiście można przygotować je na spodzie kruchym lub z herbatników, ale - o dziwo - mi było łatwiej zrobić taki cienki (to było zaplanowane, aby nie było przerostu ciasta nad kremem:) spód biszkoptowy jak do cytrynowca.


Słodkiego weekendu!:)

SKŁADNIKI:
biszkopt (proporcje na tortownicę o śr. ok. 24cm, rośnie idealnie niewysokie:):
- 3 jaja
- 4 łyżki cukru
- kropelka olejku migdałowego
- 1,5 łyżki mąki ziemniaczanej
- 2 łyżki oleju
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 4 łyżki mąki pszennej

krem:
- 250g mascarpone
- 1-2 łyżki cukru pudru
- 100-150 ml mleka

na wierzch:
- 0,5 kg wydrylowanych czereśni
- syrop o smaku amaretto (użyłam gotowego, barmańskiego, ale można zagrzać pół filiżanki likieru amaretto z 1/4 filiżanki cukru i odrobiną wody do uzyskania konsystencji syropu)

PRZYGOTOWANIE:
1. Przygotować biszkopt: ubić 3 jajka z cukrem i olejkiem migdałowym. Dodać 1,5 łyżki mąki ziemniaczanej, 2 łyżki oleju, 4 łyżki mąki i 1 łyżeczkę proszku do pieczenia - całość zmiksować, wylać do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia (tylko spód, boków tortownicy nie smarować tłuszczem) i piec 10-15 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Po tym czasie biszkopt ostudzić.
2. Mascarpone ubić z mlekiem i cukrem pudrem - na początku może się wydawać że serek mascarpone za mocno się rozrzedził, ale dalsze intensywne ubijanie (na najwyższych obrotach) powoduje że mascarpone ponownie uzyskuje konsystencję gęstej bitej śmietany:)
3. Wydrylowane czereśnie wymieszać z kilkoma łyżkami syropu amaretto.
4. Na wystudzony spód biszkoptowy nałożyć krem mascarpone, a na wierchu ułożyć lekko odsączone z syropu czereśnie i gotowe!:)


środa, 6 czerwca 2012

Shake bananowy z chałwą kakaową

Za oknem jeszcze chłodno, ale ponoć czerwcowy długi weekend ma nas uraczyć słońcem:) Dlatego dzisiaj proponuję lodowego shake'a bananowego "na jutro" :). Użyłam gotowych lodów ze sklepu - bananowo-śmietankowe z polewą czekoladową, ale jeśli macie sprawdzony przepis na lody bananowe, to oczywiście możecie nieco wydłużyć proces przygotowywania tego deseru... z siedmiu minut do powiedzmy... pięciu godzin?:)


Niedawno miałam okazję uczestniczyć w integracyjnym spotkaniu Wielkopolskich Blogerów, które odbyło się w Domu Kultury "Wierzbak" - perełka na mapie dobrze zakonserwowanych reliktów PRL:) Niegdyś funkcjonował tam Bar Nad Wierzbakiem, gdzie można było zjeść prawdopodobnie największą pyzę z sosem myśliwskim w mieście! Na spotkaniu poznałam:

Grażynę z bloga "Grażyna gotuje" - która zainicjowała i zorganizowała to spotkanie, za co jej serdecznie dziękuję:)
Kasię z bloga "W Krainie Smaku"
Ewelinę z bloga "Przy kubku kawy"
Magdę z bloga "Obados na obiados"
Monikę z bloga "Pin up cooking looking"
Gosię z bloga "Smaki Alzacji", którą akurat znałam już wcześniej:)

Każda z nas przyniosła jakieś smakołyki i opowiedziała kilka słów o sobie i swoim blogu. Okazuje się, że część z nas, w tym ja, rozpoczęła blogowanie, bez świadomości istnienia jakiejś szerszej kulinarnej blogosfery. Pisałyśmy tak dla siebie, dla znajomych, którzy wciąż pytają "a jak to przyrządziłaś?", na początku bez zdjęć, same przepisy, a potem odkryłyśmy tę wielką kulinarną, wirtualną społeczność, w której się zakochałyśmy:) Lubię poznawać nowych ludzi i z całej tej eekscytacji nie zrobiłam ani jednej fotki - taki to ze mnie towarzyski typ, dlatego zachęcam do odwiedzenia blogów dziewczyn, których relacja obejmuje także obrazki:)



A teraz czas na deser...

SKŁADNIKI:
- 3 łyżki lodów bananowych
- 3 łyżki gęstego jogurtu
- 3 łyżki chałwy kakaowej

PRZYGOTOWANIE:
Wszystkie składniki (najlepiej wszystkie mocno schłodzone) miksujemy blenderem na gładki krem, można nieco zmienić proporcje lodów i jogurtu, aby uzyskać ulubioną konsystencję shake'a.

piątek, 1 czerwca 2012

Makaron z cukrem i z serem

Z Cukrem i z Serem. Tak, wiem. Powinno się zacząć od tego bardziej konkretnego składnika, czyli Sera, ale nie w przypadku tego dania. To mój smak z dzieciństwa i wtedy zdecydowanie ważniejszym elementem potrawy był jednak Cukier, a skoro dziś Dzień Dziecka, to przecież wolno nam wszystko! Oczywiście ten makaron można przyrządzić bez moich współczesnych udziwnień (pomarańczowy makaron??? woda z kwiatów pomarańczy???) Wersja podstawowa - cukrowo-serowo-maślana jest równie pyszna:)


Dzień Dziecka w mojej małej miejscowości, w której mieszkałam jako dziecko, organizował Gminny Dom Kultury i to, co mi najbardziej utkwiło w pamięci, to możliwość malowania kolorową kredą po jezdni albo po chodniku. Taki konkurs plastyczny w plenerze! Uwielbiałam to! :) Były też tradycyjne konkursy plastyczne, na kartkach i w jednym z nich osobliwie "zabłysnął" mój brat. Wszystkie dzieci oddawały piękne, kolorowe obrazki: z domkami, słoneczkami, pieskami... A mój trzy czy czteroletni brat oddał kartkę pomalowaną całą na czarno... Pani Świetliczanka organizująca konkurs mocno się zaniepokoiła i pokazała tę pracę naszej mamie (w podtekście: rekomendacja wizyty u psychologa:). Jednak owa Pani nie zrozumiała zamysłu artysty: bratu nie wyszedł szkic i zamiast poprosić o nową kartkę, zaczął zamalowywać to, co się nie udało, a to z kolei zrodziło koncepcję namalowania nocnego nieba:) Proste? W dziecięcej główce tak, ale dorośli wszystko komplikują:)


SKŁADNIKI:
- 200g makaronu pomarańczowego (o smaku pomarańczy)
- 200g sera białego, półtłustego
- cukier
- 2 łyżki masła
- łyżeczka wody z kwiatu pomarańczy

PRZYGOTOWANIE:
1. Ugotować makaron wg przepisu na opakowaniu.
2. Biały ser pokruszyć.
3. Na ugotowany makaron wykładamy okruszki białego sera, całość posypujemy cukrem i polewamy przyrumienionym masłem (u mnie "poperfumowane" odrobinką wody z kwiatu pomarańczy:)

Miłego Dnia Dziecka!