środa, 8 lutego 2012

Owocowa pianka

"Tamtej zimy w gazecie pojawiły się doniesienia o górze lodowej w kształcie galeonu, która z majestatycznym poskrzypywaniem przepłynęła wzdłuż klifów St. Hauda's Land; o pokwikującym wieprzu, który wyprowadził wędrowców zagubionych na stromiznach wzgórz pod Londenol Tor; o osłupiałym ornitologu, który naliczył pięć wron albinosów w stadzie składającym się z dwunastu sztuk. Ale Midas Crook gazety nie czytał, oglądał tylko zdjęcia"*. 

Tak zaczyna się powieść, którą właśnie zaczęłam czytać. Zawsze zanim kupię jakąś książkę, czytam pierwsze zdanie, pierwszą stronę w poszukiwaniu tego "czegoś", tego haczyka, na który złapie się moja ciekawość. Tym razem długo się nie opierałam... Tytuł tej książki intryguje jeszcze bardziej: "Dziewczyna o szklanych stopach", a jej autorem jest Ali Shaw. Przeczytałam na razie tylko kilka pierwszych rozdziałów, ale już mi się podoba... Archipelag St. Hauda's Land to miejsce, gdzie szara zimowa codzienność łączy się z rzeczywistością baśniową. Jest tajemnica. Jest oniryczny nastrój i... I dużo pięknych zdań, czyli coś, co w literaturze cenię chyba najbardziej - ładny styl pisania:)**


Dzisiaj jak Midas zamiast czytać przepis, możecie oglądać fotki:) Deser ten prezentuję tylko dlatego, że jest to mój permanentny słodki grzech ostatnich dni...  Grzeszę nim tak często, że można już chyba mówić o małym uzależnieniu:) Owocowa pianka, gdy popatrzycie na fotkę z daleka, wygląda jak Bardzo Bardzo Odległa Galaktyka, jak Malinowo-Porzeczkowo-Truskawkowa Mgławica, która wpadła w objęcia Śmietankowej (Mlecznej) Drogi. 

OWOCOWA PIANKA to garść lub dwie na wpół rozmrożonych owoców i zmiksowanych blenderem z łyżeczką cukru pudru i niedbale wymieszanych z całą masą mocno ubitej kremówki:) Droga do tej rozkoszy podniebienia jest prosta...


*A. Shaw "Dziewczyna o szklanych stopach", Warszawa 2009, wyd. Amber, s.5
** Slogan reklamujący tą powieść na okładce, który do mnie akurat przemówił: "Magiczna love story dla miłośników Haruki Murakamiego" :)

31 komentarzy:

  1. Zapewne pyszna, jednak baaaardzo ale ro bardzo kaloryczna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za to daje bardzo ale to bardzo dużo szczęścia:))) a czekając niecierpliwie na słońce i ciepełko muszę sobie jakoś radzić:)))

      Usuń
  2. Pragnę też się tak uzależnić :D
    Mam tak samo z książkami :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, nic prostszego: wystarcz raz rozsmakować się bez pamięci:)

      Usuń
  3. coz za pysznosci w tej miseczce !
    Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  4. polecam zamienić kremówkę na banana + wpół zamrożone maliny czy inne owoce, równie kremowo a mniej kalorycznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taką wersję też robię czasami, ale to już jest zupełnie inny deser:)

      Usuń
  5. Gosiu to mój deser, trochę się rozgrzeszam i dodaję jogurt grecki zamiast śmietany. Mamy taki sam sposób na książki :) Ta przypadła mi do gustu, oj przypadła, a deser to właśnie sobie już zajadam z malinami, a co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jogurt grecki to też dobry pomysł! ale to też już inny deser:) jednak stercząca bita śmietana to jest inna jakość:) a deser ma pewnie tyle kalorii ile jeden pączek, za tydzień tłusty czwartek, więc można zaszaleć:P

      książkę polecam i smacznego deseru:)

      Usuń
  6. Mhmh.. ale się zrobiło smacznie..!



    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. deser wygląda pieknie;ja te książkę zabrałam na wakacje i męczyłam się z nią strasznie-nie podobała mi się.
    Jakieś dziwne mam podkreslenia u Ciebie i jak najadę myszką,to jest reklama ajfona jakiegoś :(
    nie wiem co to
    buziaki:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki:)

      właśnie zastanawiałam się czy gdybym czytała tą książkę latem, to też tak by mi się podobała... ja akurat lubię takie klimaty, mimo że akcja nie toczy się zbyt wartko, to jednak jest ta tajemnica:)))

      ps. co do reklam, to ja żadnych nie ustawiałam, może blogger znowu coś namieszał...:(

      buziaki:)

      Usuń
  8. obłędny deser :D
    a książka zanotowana "do przeczytania" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh, dziękuję:) książkę polecam, ale jak pisze wyżej asica - zdania są podzielone:)

      Usuń
  9. Fajny masz sposób na kupno książki. Ja po prostu czytam opis z tyłu okładki ;).
    A pianka - mmm zjadłabym coś takiego lekkiego (lekkiego w konsystencji rzecz jasna:) ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. od opisu zazwyczaj zaczynam i od razu odkładam książkę, gdy opis jest w stylu: "Po traumatycznym rozstaniu z mężem Laura postanawia odmienić swoje życie...", lubię natomiast porównania do innych autorów, tak jak w tej książce: "Magiczna love story dla miłośników Haruki Murakamiego", albo jak trafiłam na Etgara Kereta: "czarny humor a'la Roland Topor" - wtedy wiem czego mniej więcej można się spodziewać:)

      Usuń
    2. A to prawda - tego typu porównania są pomocne, ale czasem wygórowane ;). Nie wiem czy czytujesz kryminały / sensacje, ale odkąd modeny stał się Larsson to teraz prawie każdy szwedzki kryminał reklamują jako "lepszy niż Larsson" :D

      Usuń
    3. hehe, no tu włączyłby mi się lekki sceptycyzm, bo jednak trzeba doceniać pionierów gatunku czy stylu:)

      Usuń
  10. Takiej pianki potrzebuję, na początku myślałam, że to takie ptasie mleczko za którym nie przepadam, ale śmietana i owoce!
    mmm. ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na szczęście nie jest to ptasie-mleczko-redżistered*, bo tegoż też nie lubię:))) tylko coś znacznie lepszego!

      *kontrowersje wywołane przez zaborczych właścicieli marki a związane z tym produktem tutaj :)

      Usuń
  11. przy doborze odpowiedniej dla mnie książki,także poszukuję "tego czegoś;)",najczęściej czytam pierwsze zdanie,a czasem już po samej okładce wiem,że to to będzie to;)mam w planach pewną,zabarwioną kulinarnymi inspiracjami;)
    a,ta pianka jest urocza;)poproszę odrobinę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, a mówi się że nie ocenia się książki po okładce... a ja - świadomie - już co najmniej dwa razy tak zrobiłam (z czego raz właśnie w przypadku tej książki:) częstuj się ! pozdrawiam:)

      Usuń
  12. no Gosia...teraz Ty przymierzasz się do Walentynek :-)całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, no ten serduszkowy klimat zaczyna do mnie docierać:)

      Usuń
  13. a widzisz...to do dzieła Gosia i zajmujemy cały tydzień:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. podobają mi się szalenie serduszkowe ślady :-)
    trop.
    urocze.

    OdpowiedzUsuń
  15. Skora takie proste i pyszne to nie dziwne ze tak mocno uzalezniajace. Juz same zdjęcia prowokuje zeby wbic lyzke w monitor i zaczac konsumpcje!:)
    Krysia
    http://codziszjemnasniadanie.tumblr.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za uwagi i komentarze:D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.