poniedziałek, 23 maja 2011

Superczekoladowe ciasto z krówkami

To ciasto miało wszelkie powody do tego, aby się nie udać. Siedem grzechów głównych:

1. Nie mam robota kuchennego, który, tak jak było napisane w przepisie, sam wszystko wymiesza. Walczyłam dzielnie dzierżąc w ręcę blender, użyłam co najmniej raz każdej z jego lśniących końcówek, by w końcu przerzucić się na mój stary mikser z jego doświadczonymi w boju ubijaczkami.

2. Czekoladę zmieliłam w blenderze zamiast na tarce, w wyniku czego powstały małe złowróżbne granulki.
 
3. Nadal nie mam wagi ani miarki, miałam kupić, ale zapomniałam - a Piekarzynek w krytycznym momencie był niedostępny, na forach internetowych "doradcy" nie mogli się zdecydować czy 150g to pół szklanki mąki, czy cała szklanka. Wybrałam na oko opcję, że to prawie cała szklanka.

4. Mąka opanowana, ale ile to jest 120g cukru??? Hmmm, problem sam się rozwiązał, cukru prawie nie ma, została tylko połowa cukierniczki, więc dosypałam pół z tej połowy.

5. Nie obeszło się też bez inwencji własnej, bo co to tak naprawdę jest duże jajko? Kupiłam rozmiar L, ale wyglądały na dość małe (tzn. widziałam większe), a kiedyś słyszałam, że wiele z polskich jaj nie spełnia europejskich norm jajecznej rozmiarówki. Spoglądając niepewnie na fotkę prezentującą konsystencję ciasta Jamiego (lejące się) i konsystencję mojego (za gęste), podjęłam dramatyczną decyzję - dodałam jeszcze jedno jajko.

6. Zamiast migdałów do ciasta traifły otręby - sypane oczywiście na oko, bo jak rozwiązać takie równanie bez korzystania z wagi? Blanszowane migdały - ile to otrębów?

7. Zamiast zwykłego kakao (nie było w sklepie), użyłam takiego granulowanego kakako do mleka.


Kuchnia wyglądała jak teren dotknięty kataklizmem. Zniszczenia wyglądały poważnie, szczególnie w okolicach zlewu. Papierki od krówek i po czekoladzie wirowały w przestrzeni kuchennej. Tu i ówdzie rozypana mąką, rozmazane grudki czekolady, rozbite skorupki jajek. Archiwalne zdjęcia tylko po części obrazują rozmiar zniszczeń. 


Włożyłam ciasto do piekarnika i zaczęłam sprzątać. Pomna swych wcześniejszych porażek, spodziewałam się najgorszego. Napięcie rosło. Zajrzałam do piekarnika. Ciasto też. Po 20 minutach wetknęłam patyczek do ciasta. Mokry. Zły znak. Poczekam jeszcze 5 minut. Patyczek wilgotny. Czytam w przepisie:  "Wyjmij formę, a następnie w środek ciasta wbij widelec. Jeżeli po wyciągnięciu widelca wciąż znajduje się na nim odrobina płynnego ciasta, to w porządku - ciasto powinno być w środku nieco wilgotne; w rezultacie uzyska przyjemną maziowatą konsystencję". Ciasto ma być m a z i o w a t e ?!? Dzięki. Bardzo precyzyjne wyrażenie. Ale skoro mistrz tak twierdzi, to wyciągam, co ja tam mogę wiedzieć, myszka mała.

Ciasto pachniało intensywnie czekoladowo. Wyglądało nienajgorzej. Miśku wrócił z egzaminu i już od drzwi żartował: "O! Tym razem kupiłaś świeże?" ;) Gdy tylko przestygło, ukroiłam kawałek - i wtedy cała prawda wyszła na jaw!!! Udało się. Było lekko wilgotne w okolicach zatopionych krówek, ale to zrozumiałe, ale wszędzie indziej idealnie dopieczone i bez zakalca. Złowrogie granulki czekolady nie rozpuściły się do końca tworząc delikatną fakturkę i ubarwiając dodatkowo jednolity brąz ciasta maleńkimi ciemniejszymi kropeczkami. Mocno czekoladowe w smaku, nie za słodkie, lecz w sam raz - miejscami mocniej dosłodzone przez roztopione krówki. Po prostu poezja.



SKAŁDNIKI wg Jamiego Olivera (korzystanie z moich grzechów wymienionych we wstępie - na własną odpowiedzialność):
- 200 g dobrej jakości gorzkiej czekolady 70% kakao)
- 175 g masła + odrobina do natłuszczenia formy
- 120 g miękkiego brązowego cukru 
- 100 g blanszowanych migdałów
- 2 łyżki kakao w proszku
- szczypta soli
- 4 duże jajka
- 150 g mąki wymieszanej z 1.25 łyżeczki sody oczyszczonej
- 100 g krówek

PRZYGOTOWANIE:
1. Rozgrzej piekarnik do 160 stopni.
2. Połam czekoladę na kawałki, wrzuć do robota kuchennego wraz z masłem, cukrem, migdałami, łyżką kakao, solą i zmiksuj wszystko na gładką masę/ Do robota wbij jajka, kolejno po jednym i wsyp mąkę - ponownie całość zmiksuj na gładko.
3. Formę o wymiarach ok. 25 x 25cm obficie natłuść i posyp łyżką kakao, potrząśnij tak aby pokryło całą formę. 
4. Wlej ciasto do formy, połam krówki i posyp nimi ciasto, wciskając głębiej większe kawałki.
5. Włóż formę do rozgrzanego piekarnika i piecz 18-20 minut. Jeśli po tym czasie jednak uznasz, że jest zbyt plynne, włóż je jeszcze do piekarnika na 3-5 minut, aby stężało.
6. Odstaw ciasto, aby trochę wystygło i podawaj na ciepło w nieco maziowatej postaci.


PS. A tak naprawdę, to... bloggerki mnie podpuściły. Tak to trzeba nazwać. Tyle wsparcia i słów otuchy (dzięki Lekka). Tyle słodkich pomysłów i cudnych obrazów (dzięki Magda). Tyle inspiracji i zachęt (dzięki Anno-Mario). Nie miałam wyjścia. Przyszłam, zobaczyłam, upiekłam. Powiem więcej: dałam radę!!! Jupppiiii!!! Jes, jes, jest!!! [tego nie widzicie, ale tu wykonuję taniec zwycięstwa:D ] Chyba zaczynam wierzyć w słowa Lekkiej, że dobry przepis obroni się przed najgorszą kucharką:P Ten się obronił i to jak - z klasą!

29 komentarzy:

  1. Idelane dla mojego N., który krówki pożera paczkami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwa w jednym, pełnia szczęścia. Ukochane krówki i super ciasto. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. @Kuchennefascynacje: u nas czekolada to domena mojego M., a krówki to moja:D

    @Kamila: to połączenie też mnie skusiło, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna historia pieczenia. Dawno nie miałam tak roześmianej miny, czytając notkę kulinarną. Ciasto prezentuje się mega apetycznie, w szczególności roztopione krówki wyglądają bosko, podoba mi się też lśniący wierzch. Z chęcią skusiłabym się na kawałek takiego ciasta.

    OdpowiedzUsuń
  5. zabiłaś mnie tym ciastem:)już sobie druknę
    dzis mam tak podly humor,że przydałby mi się kawałeczek...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo te zniszczenia to mnie jakoś nie dziwią, bo za każdym razem jak coś piekę to niezmiennie od mojej poprawiającej się koordynacji piekarniczo-gotującej zawsze kuchnia wygląda jakby przeszło przez nią tornado. BARDZO gwałtowne tornado. :D
    Ale efekt Twojego ciasta jest obłędny - widziałam je w książce, ale jakoś do tej pory nie zdecydowałam się na upieczenie. Teraz wiem, że przy najbliższej okazji się za nie zabiorę ;)

    P.S. Moje ukochane krówki! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. @haniu-kasiu: cieszę się, że spodobała ci się moja historia. musiałam się nią podzielić w szczegółach;P roztopione krówki to naprawdę super dodatek:)

    @asica.p: kawałek takiego ciasta wyzwala masę endorfin, drukuj, piecz i zjedz szybciutko na poprawę humorku:D pozdrawiam, ściskam i uśmiecham się do ciebie:)

    @Arvén: ja podczas gotowania jestem trochę bardziej ogarnięta i nie robię takiego pogromu, ale tu była walka z nieokiełznanym żywiołem:) ciasto godne polecenia, nie jestem miłośnikiem ciast czekoladowych (wolę owocowe), ale te krówki robią swoje!:D

    OdpowiedzUsuń
  8. takiemu ciastu bym się nie oparła :)

    OdpowiedzUsuń
  9. fajna ta Twoja relacja z pieczenia :) i ciasto też fajne

    OdpowiedzUsuń
  10. Brawo!!! Moja Droga, ja w Ciebie wierzę! Wspaniałości, słodka premiera -jesteś juliuszem cezarem wypieków ;) to be continued, prawda? :)) i dziękuję za podziękowania :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. super ciasto! i czekolada i krowki... to czysta przyjemnosc jedzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gosiu! Ależ dzielna z Ciebie dziewczyna! Opis cudny i podziwiam Cię ogromnie, że dałaś radę - ja bez wagi i miarek nie wyobrażam sobie pieczenia:) Zatem kłaniam się nisko, tym bardziej, że ciasto wygląda znakomicie!
    Krówki to już kropka nad "i" - dla mnie ciasto marzenie!
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  13. och, no nie powinnam tego czytać na noc, bo zaraz pochłonę z rozpaczy (że nie mam tego ciasta) jakieś inne substytuty!
    Znam też Twoje bóle - mnie też zawsze czegoś brakuje, coś zastępuję czymś innym, również jedne kuchenne utensylia innymi. Czasem wychodzi, czasem nie. Twoje ciasto wygląda obrzydliwie smakowicie (obrzydliwie, bo jest noc i próbuję je sobie obrzydzić, żeby nie jeść już nic).
    A co do przeliczników kuchennych - polecam ten na portalu KOTLET.TV(http://kotlet.tv/przelicznik-kuchenny)

    Pozdrawiam
    Monika z
    www.bentopopolsku.blogspot.com
    i
    www.efektnimbu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Sądzę, że o wiele wiele wiele wiele bardziej, niż maziowate, pasuje do tego ciasta określenie "boskie" albo "obłędne" lub też "boskie i obłędne"!

    OdpowiedzUsuń
  15. o rany... krówki, czekolada... rozkosz!

    OdpowiedzUsuń
  16. @chantel: :) prawda, trudno się oprzeć:)

    @zauberi: relacja to po prostu życie, a ciasto - poezja:D

    @kornik: dziękować:) pozdrawiam:D

    @Magda: dzięki za tą wiarę, ja widzę, smakuję i nadal nie wierzę, że to tymi ręcami:D to be continued for sure:D

    @aga: dzięki:) przyjemność i to nie byle jaka:D

    @Anno-Mario: myślę że uratowała mnie fotka przedstawiająca konsystencję ciasta oryginalnego, mam pewną wyobraźnię kulinarną, która pokierowała mną we właściwym kierunku;D pozdrawiam cieplutko:)

    @Moniko: tak na wieczór to faktycznie nie ma co, ale kawałeczek został na jutro do korpo-kawy:) dzięki za kotlet.tv - będę korzystać w razie X:) ale mam też silne postanowienie zakupienia miarki i wagi:D

    @Aurora: mistrzu nazwał maziowate, nie wnikam:) ale zgadzam się, że obłędnie boskie pasuje lepiej:D

    @Karmel-itka: te krówki w tej czekoladzie zaklętej w ciasto - to tak jak piszesz: rozkosz, mogę tylko dodać, że to rozkosz w czystej postaci:)

    Pozdrawiam serdecznie!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  17. oj znam takie przeboje- jeszcze do niedawna nie miałam wagi i wiem jak można się nakombinować. ciacho podoba mi się bardzo i chętnie pokusiłabym się na nie;)

    miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  18. mmmm.... już sobie wyobrażam, jak musiało pachnieć :D mniam! krówki uwielbiam, ale takie z dodatkami, np. żurawiną czy jarzębiną. Czy takie też będą dobre do takiego ciasta?

    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  19. @Panna Malwinna: hehe, brak miarek i wagi potęguje suspens, ale też zwiększa ryzyko porażki, mam silne postanowienie nabycia tego sprzętu:) miłego dnia również! :)

    @EVE: pachniało niesamowicie:) ostatnio na festiwalu piwa pod poznaniem dorwaliśmy się z miśkiem do stoiska z krówkami i przetstowaliśmy wszystkie smaki:) myślę że inne smaki też będą ok do tego ciasta, bo i tak trzeba te krówki pokruszyć (ja podzieliłam każdy cukierek na 4 kawałki), bo one są dość ciężkie:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uśmiałam się wczoraj setnie czytając Twój wpis - jest tak samo boski, jak ciasto, które upiekę nie zważając absolutnie na nic i na nic;) - narobiłaś mi takiego apetytu, że spać nie mogłam!:)

    I jeszcze, bo mi było tak miło, że bo wiesz...:)

    Podziwiam wszystko - z odwagą na czele - sama bez wagi nie funkcjonuję - można powiedzieć, że chodzę z nią w torebce, więc od wczoraj mój podziw dla Ciebie jest tak ogromny, że chyba nawet przewyższa apetyt na ciasto, co raczej wydaje się niemożliwe.

    W poprzednim komentarzu napisałam coś o tym, żebyś EWENTUALNIE nie piekła, ale teraz zmieniam zdanie, bo jeśli z Twojego pieczenia mają powstawać takie historie i takie ciasta, to chyba nie powinnaś już w kuchni robić niczego ponadto.:)
    :*)

    OdpowiedzUsuń
  21. @Lekka: chyba jeszcze nigdy nie byłam z siebie taka dumna w kuchni:) owszem, niektóre dania i smaki mnie zaskoczyły, ale z powodu tego ciacha strasznie się cieszę i ta radość nadal trwa:DDD jeszcze raz dzięki, za to wparcie i miłe słowa, i wszystko! - to naprawdę dodaje skrzydeł:DDD pozdrawiam gorąco!!!:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Och, wiem jak to jest, bo ostatnio lewitowałam przy cieście drożdżowym - ja - stara kobieta.:)
    A ciasto upiekę już może w sobotę, dla mojej mamy, która ze wszystkich słodyczy na świecie najbardziej lubi krówki.:)
    Forma 25x25... Z takiej małej tortownicy - średnica 21 cm, to mi wykipi, prawda? Wysokie rośnie?

    OdpowiedzUsuń
  23. @Lekka: mam nadzieje, że tobie też wyjdzie to ciacho i że mamie będzie smakowało:D ja użyłam tortownicy o średnicy prawie 24 cm (mierzyłam przed chwilą;), a ciacho za mocno nie wyrosło, bo czekolada jednak je obciąża, zatem urosło na około 5-6 cm:) Jamie pisze, że można je podawać w takiej maziowatej formie dodatkowo z lodami waniliowymi czy bitą śmietaną, ale bez tego też jest pycha:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Super pyszne!


    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń
  25. Gratulacje, wlasnie pokazalas ze jak sie chce to mozna :) Super uwielbiam ciasta z przygodami !

    OdpowiedzUsuń
  26. Pyszności. Czekolada i krówki razem i więcej mi nie potrzeba do szczęścia, no może jeszcze odrobinkę bitej śmietany :)

    OdpowiedzUsuń
  27. @Ewa: dzięki:) pozdrawiam!

    @berrypunch: dzięki, przygoda to mało powiedziane - to było wyzwanie:D

    @ana: w oryginalnym przepisie bita śmietana była jak najbardziej zalecanym dodatkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ślina mi ścieka z brody...o mamusiu...co za czekoladowa rozkosz...i krówki które uwielbiam...kap kap...to ja sobie tu posiedzę i tak popatrzę jeszcze na to ciacho... :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za uwagi i komentarze:D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.