piątek, 8 lipca 2011

Ziołowy krem z bobu

Nie wiem kiedy ubzdurałam sobie, że bób jest brązowy... Totalnie wyparłam z pamięci jego zieloność:) Dopiero przeglądając przepisy na różnych blogach dostrzegłam tą intensywną zieleń. Moje pierwsze wspomnienie z bobem, to niepewność. Jaki smak kryje się pod tą pomarszczoną łupinką? Okazało się, że całkiem ciekawy. Pamiętam też, że wtedy padało, a ja jadłam ten bób przy okazji jakiegoś letniego, deszczowego (a może tylko pochmurnego?) spaceru... Może stąd to ta pomyłka?


O zaletach zabielania zupy czymś innym niż śmietaną pisze dzisiaj Lekka. Warto poczytać! Łyżka serka President ma jeszcze jedną zaletę, a mianowicie: powoduje że zupa krem staje się jeszcze bardziej kremowa!:) Dodatek ziół do tego kremu jest oczywiście zupełnie dowolny jeżeli chodzi o ich gatunek. Ja użyłam tego, co rośnie na moim balkonie: pietruszki, cząbru i rozmarynu. "Wkładkę mięsną" stanowią paszteciki z ciasta francuskiego: parówkowe zawinięte jak cukierek i chorizo w formie kwadracików z podwiniętymi rogami:)

SKŁADNIKI (2-3 porcje)
zupa:
- 0,5 kg bobu - waga przed ugotowaniem (krótko ugotuj i obierz:)
- bulion warzywny (ok. 0,5 - 0,75l)
- 1 duża cebula
- 2 łodygi selera naciowego
- ząbek czosnku
- serek naturalny President (po łyżce na porcję)
- duża garść ulubionych ziół (np. cząber, pietruszka, rozmaryn)
- łyżka masła
paszteciki:
- pół arkusza gotowego ciasta francuskiego (niemrożone)
- 2 parówki
- 4 plasterki chorizo

PRZYGOTOWANIE:
1. Nastawić piekarnik na temperaturę 180-200st. (tak jak zalecają na opakowaniu ciasta francuskiego)
2. Cebulę grubo poszatkować i zeszklić na maśle. Kilka ziarenek bobu odkładamy do dekoracji.
3. Przełożyć do garnka, dodać ugotowany i obrany bób, pokrojony seler naciowy, zalać bulionem (nie musi być podgrzany) i zmiksować na krem przy pomocy blendera.
4. Następnie krem musimy zagotować z ząbkiem czosnku przeciśniętym przez praskę. Nie przykrywamy pokrywką garnka, bo to (przynajmniej w przypadku groszku) może spowodować popsucie zielonego kolorku!:)
5. W tym czasie przygotowujemy paszteciki. Parówki kroimy na 3 części. Arkusz kroimy na trzy paski z czego dwa troszkę szersze tak aby na długość mieściły się pokrojone parówki, i te dwa paski dodatkowo kroimy jeszcze na trzy części. Parówki zawijamy częściami ciasta jak cukierki, układamy na blaszce i robimy na wierzchu każdego cukierka kratkę przy pomocy noża. Pozostały pasek ciasta kroimy na 4 części (mniej więcej kwadrat, jak nie wyjdzie to troszkę naciągamy ciasto, wałkujemy, aby wyszło:). Na każdym kwadraciku układamy plasterek chorizo i zawijamy do środka rogi ciasta, sklejając je razem na środku. 
6. Cukierki z parówek układamy na blaszce w miejscu które się najbardziej nagrzewa, bo pieką się nieco dłużej od talarków chorizo. Ja piekę tak długo, aż ciasto upiecze się na złoto, ale można też zerknąć do instrukcji na opakowaniu.
7. Tuż przed podaniem siekamy zioła bardzo ostrym nożem (można użyć nożyczek albo mezzaluny, którą osobiście uwielbiam), bo jak radzi Richard Bertinet, mamy wtedy gwarancję, że ich esencja aromatyczna (olejki) zostanie nienaruszona, a my będzie mogli się cieszyć ich intensywnym smakiem.
8. Nalewamy zupę do talerzy, podajemy ją z kleksem serka naturalnego, ziarnami bobu, obficie posypaną ziołami.

21 komentarzy:

  1. Mam takie same talerze ;D Krem wygląda świetnie, na pewno jest pyszny, bo lubię takie aromatyczne dania.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też jestem właścicielką takiego talerza;) piękna zupka

    OdpowiedzUsuń
  3. Snieżnobiała wyspa na zielonym oceanie rozlanym na brązowym talerzu, a na wyspie zielony samotny bobowy rozbitek, a wokół niego zielone szczątki statku, którym sobie płynął, niepomny czekającego go niebezpieczeństwa...
    Bycia zjedzonym przez taką jedną Goh, z poznańskiego...;)

    A poważnie - to jest:
    piękne,
    pyszne i
    zdrowe.:)
    Dziękuję Ci, Kochana, mocno, mocno.:*)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do niedawna też byłam przekonana o brązowym kolorze bobu.. Równie pozytywnie jak Ciebie zaskoczyła mnie jego zielona barwa..

    OdpowiedzUsuń
  5. To teraz bobowa zupa u Ciebie:). Przepiękna barwa:) i znów mi narobiłaś smaku... Ale jutro sobie odbiję...:) - nakupię, nagotuję i najem się;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Goh.,bób jest brązowy z zewnątrz.Ze środka cudna zieloność się wyłania.
    Twój krem zjadłabym o każdej porze dnia i nocy!

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowna zupa, i fantastyczne zdjecie, bomba!

    OdpowiedzUsuń
  8. no moze jednak w koncu sie raz odwaze i go sprobuje;P

    OdpowiedzUsuń
  9. co za zieleń! niebotyczna....

    OdpowiedzUsuń
  10. bob w technikolorze a w środku pluska się sam president:) ja też kiedyś myślałam o bobie w brązie, ha ;) ot, pyszności dla zdrowotności :)

    OdpowiedzUsuń
  11. @slyvvia: to talerz, który przyjechał ze mną z domu rodzinnego na studia, znaczy do mieszkania studenckiego:) dzięki:) pozdrawiam!

    @Panno Malwinno: ja mam taki tylko jeden,hehe:) dzięki!:)

    @aga: też go uwielbiam!:)

    @Lekka: cieszę się, że ta zupa natchnęła cię do pisania takich poetyckich komentarzy, hehe:) i to ja dziękuję za serkowe dobre rady:)))

    @chantel: dzięki! pozdrowionka:)

    @Magda: o! cieszę się że nie jestem sama:) ciekawe skąd wziął się ten mit? skoro dotknął też innych?:)

    @ewelajna: w takim razie spróbuj koniecznie, ja też uległam bobowej dominacji na blogach:)))

    @Amber: no tak, tylko że młody bób nadal jest taki blado zielony nawet w skórce, może późniejszy jest bardziej brązowy po ugotowaniu?

    @Szana: dzięki:) pozdrawiam!

    @asiczko: spróbuj, może odkryjesz smak, który pokochasz? :)

    @vanilla: hehe, o tak! :)

    @Magda: no proszę to jest nas więcej z tym brązowym bobem, a bób jest zdecydowanie technikolorowy:))) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale zrobiło się zielono! Często robię takie parówki w cieście francuskim, ale nigdy ich nie podawałam z kremem, dobry pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  13. @burczymiwbrzuchu: zielono, a jakże! miśku obiadu bez mięsa nie uznaje za obiad:) więc muszę sobie jakość radzić:)))

    OdpowiedzUsuń
  14. I rozumiem, że z łóżka piszesz? :) To sobotnie poranne wstawanie to cierń dla mojego lenistwa! ^^
    Krem z bobu wygląda, a i pewnie smakuje, wyśmienicie. Będę go jutro robić na obiad :)

    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  15. Pysznie wygląda, jako fanka bobu chętnie taką zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  16. @Panna L: no dokładnie, pisałam z łóżka:))) tak, krem był wyśmienity:) ale masz jutro fajny obiad:))

    @kikimora: dzięki! polecam:)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolor zupki obłędnie zielony, pysznie wygląda. Ale jesteś pomysłowa!

    OdpowiedzUsuń
  18. @Kamila: uwielbiam taki kolor, dzięki! pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny pomysł!


    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za uwagi i komentarze:D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.