niedziela, 10 lipca 2011

Kanapkowe purée z oberżyny

Lubię się dziwić i lubię wiedzieć. Lubię odkrywać, że to, co dotychczas wykonywałam rutynowo ma swój głębszy sens, który był ukryty przed moją świadomością. Lubię poznawać nowe udogonienia, triki i uczyć się nowych rozwiązań. Często pytam: dlaczego? I lubię otrzymywać sensowne odpowiedzi. Tak jak już pisałam, książka "Cook" Richarda Bertineta wychodzi z założenia, że nie wiem co to szczypta soli, albo jak zredukować sos, lub też co to znaczy: "doprawić do smaku". I dobrze.


Dlatego dziś porada dnia: dlaczego lepiej wyciąć zielony "zalążek" z wnętrza ząbka czosnku? Te zalążki to po prostu kiełki czosnku, które są małe i blade, w młodym czosnku, a zielone, ostre i gorzkawe w smaku w starszych ząbkach. Jeżeli więc siekamy czosnek warto tą część usunąć, aby nie zepsuć potrawy.

A po co nam tak spreparowany czosnek? Oto propozycja do l'apéro:) To taki francuski odpowiednik włoskiego antipasti. Jak pisze Bertinet, l'apéro to raczej sposób jedzenia niż konkretna potrawa. Purée z oberżyny* jest jedną z propozycji do l'apéro. Można podawać je jako pasta z dobrym chlebem lub bagietką (na zimno lub podgrzane), można to też podawać jako dodatek do ryby lub też jako smaczny sos do makaronu.


Do oberżyny podchodziłam nieśmiało ostatnimi czasy, gdyż w wyniku nieudanego eksperymentu z udziałem tego warzywa, nabrałam do niego dużej niechęci. Co jakiś czas lubię jednak sprawdzać, czy niechęć minęła i ten przepis przekonał mnie, że już mogę spokojnie jeść bakłażany (sama nie wiem, która nazwa mi się bardziej podoba:). Kolorem to purée przypomina smażone pieczarki. Miśku wręcz stwierdził, że gdybym mu nie powiedziała, pomyślałby że to pieczarki z cebulką (no ale Misia łatwo wkręcić)

SKŁADNIKI:
- 1 oberżyna
- 1 ząbek czosnku (dość duży)
- kilka małych gałązek cząbru, rozmarynu lub tymianku (ja użyłam pierwszych dwóch)
- oliwa z oliwek
- 1 mała cebula
- 2 łyżki ziaren słonecznika (łuskane) lub orzeszków piniowych

PRZYGOTOWANIE:
0. Nastawić piekarnik na 220 stopni.
1. Oberżynę umyć i przekroić ostrym nożem na pół zaczynając od dołu po ogonek.
2. czosnek obrać i przekroić na pół.
3. Natrzeć miąższ oberżyny czosnkiem i osolić, następnie naciąć ów miąższ w kratkę ostrym nożem, a w szczeliny wetknąć zioła i pocięte na paseczki połówki czosnku, a z wierzchu skropić oliwą z oliwek.
4. Wstawić do piekarnika i zapiekać 45 minut, aż wierzch mocno zarumieni się. Chodzi o to aby maksymalnie odparować wodę z warzywa i "skoncentrować" jego smak.
5. Po upieczeniu wyjąć gałązki ziół i płaty czosnku, a miąższ wydrążyć łyżką do miseczki.
6. Na patelni uprażyć słonecznik. Przełożyć do miseczki.
7. Na oliwie zeszklić poszatkowaną drobno cebulę. Dodać upieczoną oberżynę (odsączając dodatkowo sok przy nakładaniu), dodać uprażony słonecznik.
8. Do tak przygotowanej pasty można jeszcze dodać troszkę oliwy (ja ten krok pominęłam, bo pasta była odpowiednio wilgotna).


* "Cook" R. Bertinet, "Rough aubergine purée", s.22 (proporcje z książki zmniejszyłam o połowę i wyszła z tego jedna filiżanka pasty, taka tylko dla celów degustacyjnych:)

32 komentarze:

  1. I skończyłaś pastę z bakłażana! Wygląda bardzo apetycznie i zawsze to co innego niż baba ghanoush :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się to puree. Ja akurat jestem amatorką bakłażana, więc nie trzeba byłoby mnie namawiać do spróbowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Marta: skończyłam:) przez noc pasta się schłodziła i smaki się przegryzły:) baba ghanoush jeszcze nie próbowałam, ale zapowiada się ciekawie:)

    @haniu-kasiu: to super:) no a ja mam różnie, bo to warzywo można naprawdę w różny sposób potraktować:)

    pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie się prezentuje i pewnie tak smakuje

    OdpowiedzUsuń
  5. Qrde!!! Pożarło mój komentarz długi, jak Wojna i pokój Tołstoja!!!!
    Nie jestem fanką oberżyny (co znaczy, że gdyby nagle przestała istnieć, to bym za nią nie płakała), ale ją jadam i nie sprawia mi to przykrości.:) W tej postaci jeszcze nie próbowałam - kto wie, może to jest właśnie oberżynowe TO?

    Chcę więcej "porad dnia" - nie miałam pojęcia, że pod czosnkowym ogonkiem może się kryć taka niespodzianka!;)

    A w ogóle to muszę Ci powiedzieć, że Twoje posty niemal zawsze prowokują mnie do dłuższych wypowiedzi - co oznacza, że podobne rzeczy zwracają naszą uwagę i że potrafisz być inspirująca - nie tylko kulinarnie i estetycznie.:)

    A teraz robię Ctrl+C i dopiero Zamieść komentarz.
    Od wczoraj stale włącza mi się Error 503 i wszystko tracę.;(

    OdpowiedzUsuń
  6. @margot: dzięki, pozdrawiam!:)

    @Lekka: Oj znam ten ból, dlatego przy jakichkolwiek dłuższych wypowiedziach najpierw kopiuję wypowiedź przed kliknięciem Zamieść komentarz...:)

    Ja też bym przeżyła zniknięcie oberżyny:) a ta postać - to prawie TO. Jadłam kiedyś tak przyrządzoną (w restauracji afgańskiej), że nie mogłam uwierzyć, że jem oberżynę i to było TO. Niestety nie jestem w stanie odtworzyć receptury...

    Spoko, myślę że porady dnia będą się pokazywać każdorazowo, gdy będą pasowały do potrawy:)

    Cieszę się, że też mogę być dla ciebie inspiracją, ale wiesz że to działa w dwie strony? Ja od ciebie tyle się uczę, że hej!:)))

    Ctrl+A, Ctrl+C i lecisz komentarzu...:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z Twoich porada dnia można dowiedzieć się ciekawych rzeczy, o których nie miałam pojęcia. Ja lubię gruszkę miłości, sporo można z niej przygotować. Właśnie wróciłam z weekendu, gdzie też przygotowywałam coś właśnie z niej.
    Twoja potrawa bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. @Kamila: Gruszka miłości to kolejna dobra nazwa dla tego warzywa!:))) cieszę się Kamilko, że ci się podoba ta propozycja, czekam z niecierpliwością na twoje bakłażanowe czary:))) pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Puree z oberżyny zaserwował mi w zeszłym roku pewien sympatyczny włoch - do bruschetty. Było przepyszne - tamto danie ostatecznie przekonało mnie, że baaardzo lubię bakłażany :)

    OdpowiedzUsuń
  10. I w kuchni czasem trzeba bić się w pierś mówiąc - wiem, że nic nie wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. cudnie wygląda ten bakłażan z gałązkami rozmarynu! fenomenalnie.
    I dziękuję za radę - nie wiedziałam o tych zalążkach. Ja jestem nowicjuszkom, wielu rzeczom się dziwię i wielu jeszcze się uczę.
    Pozdrawiam.
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  12. @Kasia: żałuję że tak jak ty nie spotkałam wcześniej takiego Włocha, co by mnie wprowadził w tajniki oberżyny;)

    święte słowa @Auroro:))) święte słowa:)))

    @Moniko: dzięki! i nie ma sprawy, ja kiedyś o tym słyszałam, że trzeba wycinać, ale jakoś nikt mi nie powiedział dlaczego, więc tego nie robiłam...:) pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam takie pasty! :) Patrzę na zdjęcia i zaczynam być głodna!

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie wygląda, też muszę spróbować :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. ja miałam doswiadczenie z oberzyna raz i nie dało się tego jeść haha,ale to Twoje danie wygląda smakowicie:)
    oj ja bym szybko te kg 3 stracone nadrobiła u Ciebie:P

    OdpowiedzUsuń
  16. Pyszna pasta, aaaach gdyby mi ktoś zrobił takie kanapki na śniadanie byłabym wniebowzięta, bo uwielbiam wszelkie pastowe kombinacje. ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. Mąż mnie wyratował z opresji - usunął wszystkie kukisy i już mogę normalnie czytać i pisać - uff!
    Zaczynało mnie to irytować - 7 razy wysyłany komentarz!
    Niemniej opcja z kopiowaniem wciąż aktualna.:)
    Podobnie jak doskonałość oberżyny w paście.:)

    OdpowiedzUsuń
  18. @Doctor: to super, że ci się podoba:) poczęstuj się wirtualnie:)

    @smakowite: dziękuję, spróbuj:)

    @asiczko: u mnie też bywało różnie - da się zepsuć to warzywo - to pewne:) hehe:)

    @słodkosłona: ja też lubię kombinować z tymi pastami, zawsze to jakieś urozmaicenie na śniadanie:)

    @Lekka: brawo dla Męża Pogromcy Kukisów:))) pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Gosiu! Uwielbiam oberżyny, a w tej wersji to już ach i och;)
    świetny post - i ja się wzbogaciłam o wiedzę czosnkową;)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  20. @Aniu: cieszę się że ci się podoba taki sposób na oberżynę i że mogłaś się czegoś nowego dowiedzieć o czosnku:) pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  21. swoją drogą - oberżyna to piękne słowo. Bakłażan też piękne. I tu i tu literka ż. Dodaje charakteru. :)
    Zazdroszczę kanapek dzisiejszych z powyższą / powyższym.
    MF

    OdpowiedzUsuń
  22. Fajnie wyglada i musi byc pyszna :)

    OdpowiedzUsuń
  23. coś jak baba ganoush, czyli lubię! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. jak dobrze, że już wróciłam i udało mi się u Ciebie trafić na ten przysmak, zrobię z pewnością, bo zapowiada się cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. @Monika: no ja właśnie nie mogłam się zdecydować, która nazwa ładniejsza, ale że częściej mówię bakłażan, to dla odmiany wybrałam oberżynę na potrzeby tego posta:)

    @ka.wo: dzięki! jest:)

    @małgo: tej baby nie znam jeszcze;) ale muszę ją sprawdzić:)

    @magda k.: cieszę się, że ci się ten pomysł spodobał:)) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  26. Taka pasta nie trafia się codzień :) egzotycznie - smaki podbijają me serce :) i talerzyk też! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. I chrupiące grzaneczki ;-)) A może do tego sos czosnkowy? ;-)



    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetne zdjęcia, najbardziej spodobało mi się to z wbitym rozmarynem w bakłażana :) Pasta też mi się bardzo podoba, nigdy takiej nie robiłam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. @Magda: tak, to pasta niecodzienna, oberżyny nie jadłam od lat;) talerzyk zdobyczny, jedna koleżanka z pracy dzisiaj mi go nie odżałowała:)))

    @Biedro_ono: z chrupiącymi grzaneczkami też byłoby świetne!:)

    @burczymiwbrzuchu: dziękuję, ten bakłażan tak był też zaprezentowany w książce kucharskiej i dlatego chyba mnie tak kusił:))) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  30. Fantastyczna!!! Muszę ją zjeść!!!

    OdpowiedzUsuń
  31. @żenia: cieszę się, że ci się podoba:) zjedz taką koniecznie!:)))

    OdpowiedzUsuń
  32. wygląda przepysznie, dzięki za podpowiedź! u mnie wersja z suszonymi pomidorami i kozim serem <3 pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za uwagi i komentarze:D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.