niedziela, 5 czerwca 2011

Likier Malibu

Gorączka sobotniej nocy. Za oknem żar tropików. Noc, ale wciąż upał. Chciałoby się popijać egzotyczne drinki z palemką na jakieś rajskiej plaży... Jest na to sposób. Proponuję dzisiaj likier kokosowy, prawie jak Malibu. Jak wszyscy doskonale wiemy "prawie" robi różnicę. Oryginalny likier po pierwsze primo nie zawiera ani grama mleka, po drugie primo jest na bazie rumu, po trzecie primo jego receptura nie została ujawniona, więc trudno go dokładnie odtworzyć.


To mnie jednak nie zraziło. Po triumfalnym rozłupaniu orzecha kokosowego stałam się posiadaczką dużej ilości świeżych wiórków kokosowych, które to nadal pamiętają jak były jednością i jak fajnie się leżakowało we wnętrzu orzeszka. Mało tego, od kilku miesięcy w mojej lodówce zalegała butelka wódki, którą sporadycznie używałam do marynowania mięsa lub innych potraw. Każdy miłośnik tego trunku rzekłby, że to skandal! - tak długo wódce pozwolić wietrzeć i szkłem przechodzić. No cóż, wolę spożywać inne alkohole, a niechciana wódka weszła do kanonu przypraw w mojej kuchni.


W Poznaniu usypano nam sztuczną plażę nad Wartą w ramach akcji KontenerART, na skarpie, więc do rzeki jest spory kawałek. Zamiast palmy, rośnie tam zwykle polskie drzewo. Zamiast drinków z palemką, jest piwo. Ale tak powinno być. To jest Polska, a nie Barbados - więc: jaka plaża, takie malibu:) [w sensie, że nasze obcym nie ustępuje:]. Dziś miał się odbyć nieformalny casting na drinka z malibu, ale na razie popijamy naparsteczek bez dodatków. A może wy macie pomysł na jakiegoś fajnego drina z tym likierem?

SKŁADNIKI:
- 3/4 słoika półlitrowego wiórków kokosowych (użyłam świeżo zmielonych, jak to się robi? klik)
- pół litra wódki
- puszka słodzonego mleka skondensowanego
- pół szklanki mleka kokosowego (można więcej, jeśli likier wyda nam się za mocny)

PRZYGOTOWANIE:
1. Do słoika wsypać wiórki kokosowe i zalać wódką. Odstawić na około tydzień do lodówki (minimalnie 4 dni, choć na niektórych forach były sugestie aby trzymać tylko dobę, a ja włożyłam to do lodówki i zapomniałam o tym na tydzień;)
2. Przez ściereczkę odcisnąć wiórki.
3. Do uzyskanej w ten sposób kokosowej wódki dolewamy skondensowane mleko i tyle mleka kokosowego, aby uzyskać likier o ulubionej mocy.
4. Wg informacji z netu, można go dość długo przechowywać (raczej w lodówce), ale to mu raczej nie grozi, bo jest pyszny:) Pasuje idealnie jako dodatek do kawy, czy deseru:)




Przepis dodaję do akcji amore del tropico.

31 komentarzy:

  1. O rety, musi być pyszny! Niestety my po alkoholowe wynalazki będziemy mogli sięgnąć dopiero za parę miesięcy... :( A tło pewnie nieźle oddaje wrażenia po spożyciu, pzdr :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Casting ruszył, ale fajnie. Może się wproszę na jednego? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. @just-great-food.blogspot.com: a kiedy się spodziewacie maleństwa? a z tym tłem to trafiliście w 10:P

    @Kamila: casting ruszył, czekam na propozycje:) wpadnij, a co:)

    a tak w ogóle: ludzie, wy jeszcze nie śpicie??? to mój rekord "jeszcze-niespania" od sylwestra:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie rzadko takie coś się zdarza, najczęściej to już smacznie sobie śnię! Popijam sobie cydr z lodem i czytam. Miłej nocy!

    OdpowiedzUsuń
  5. @Kamila: cydru jeszcze nie piłam, ale mam na liście rzeczy do przetestowania:) kolorowych snów życzę!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. alkoholu nie pijam, ale chętnie zrobiłabym taki likierek aby móc później raczyć znajomych;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie zadowala taki drineczek bardzo, upały nieziemskie mamy! Pozdrawiam! Ja się non stop chłodzę lodami i chłodnikami!

    OdpowiedzUsuń
  8. ale ładne zdjęcia ;]
    i domowe malibu... no, no ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. o nie wiedziałam że ustawili w poznaniu plaże :)
    a likierek bardzo fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. @Panna Malwinna: znajomi będą zachwyceni:)

    @Aurora: dziś znowu gorąco:) a my jedziemy nad jeziorko się ochłodzić:) pozdrawiam!

    @Karmel-itka: dziękuję:] pozdrawiam:)

    @chantel: jest plaża, są koncerty jakieś 'awangardowej' muzyki, są różne warsztaty twórcze - oby więcej takich akcji:) dzięki za wizytę na moim blogu i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Młoda przyjdzie na świat na początku października, więc już bliżej niż dalej... :) Miłej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
  12. just-great-food.blogspot.com: ale córcia będzie miała fajnie (bo jej rodzice tak ładnie gotują:) - wam również życzę miłej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
  13. uwielbiam trunki domowego wyrobu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. kocham Cię za ten likier!!

    OdpowiedzUsuń
  15. goh. ja robiłam identyczny jakiś czas temu. Mimo, że moczyłam te wiórki ponad tydzień, to finał był taki, ze posmak kokosowy był bardzo delikatny...prawie niewyczuwalny. Zdenerwowałam się i połączyłam go z likierem domowym a la Baileys - teraz to jest pycha :D

    A ja Ci proponuję zrobić sobie taką a la pinacoladą- ten likier plus sok ananasowy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapomniałąm dodać, że w moim przepisie nie było mleka kokosowego..to pewnie dlatego wyszedł taki delikatny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. @Kuchennefascynacje: ja również:) pozdrawiam:)

    @małgo.: hihi:) dzięki:)

    @Escapade Gourmande: po tygodniowym moczeniu tych świeżo pozyskanych wiórków likier był kokosowy jeszcze przed dodaniem mleka kokosowego:) w tym czasie straciły cały kokosowy smak i zapach (smakują jak wódka zaklęta w wiórki:)

    o! sok ananasowy:) to jest myśl:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Muszę kiedyś spróbować zrobić. Bardzo lubię robić wszelkiego rodzaju likiery, a sama nie pije alkoholu :) Rodzinka i znajomi mają się ze mna dorze. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jakbym tak pomyślała, to może bym coś wykminiła z tym likierem - ale po co, skoro sam musi być boski :P

    OdpowiedzUsuń
  20. @Avelina: kolejna abstynentka, jestem pod wrażeniem ile was jest:) ale skoro mimo to robisz likiery dla tych którzy piją alkohol, to jesteś prawdziwym skarbem:) pozdrawiam!

    @Arvén: sam jest boski, ale dla mnie za słodki:) ja jestem miłośniczką kwaśnych rzeczy, a Michu słodkich..., więc jednak z czymś bym zmieszała ten likier:)

    OdpowiedzUsuń
  21. na każde Twoje danie patrzy się z zachwytem :) cały czas coś pichcisz. a tarta z truskawkami zachwyca tak, że aż ślinka cieknie ;)! ja niestety ostatnio mam małe braki (sesja w szkole daje we znaki), choć powoli wracam, z wakacyjnym optymizmem ;) pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. @Bazylia: he, dzięki:) kiedyś miałam tak, że tylko w weekendy mi się chciało, a teraz mam miłą, bezstresową pracę i w końcu mogę sobie pozwolić na jakieś hobby:) optymizm to podstawa, tak trzymaj:) pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  23. umre przez Ciebie,wykończona po wycieczce,z checia ba z wieeeelka checia bym sie napila:)o rany...
    a jaki piekny bokeh na zdjeciu mrrrr

    OdpowiedzUsuń
  24. nie umieraj, pliz:) twoje zdrowie zatem!:) bokeh - trudne słowo - ale już sprawdziłam co znaczy i jestem o jedno pojęcie mądrzejsza, dzięki:D

    OdpowiedzUsuń
  25. o rety, nic tylko zrobić ten likier! :D

    OdpowiedzUsuń
  26. procenty w technikolorze :)) swojski likier na wagę złota :) jeszcze nie robiłam, ale wypiłabym ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. @kabka: a jakże!:) spróbuj:) pozdrawiam!

    @Magda: "procenty w technikolorze" - pięknie powiedziane:) polecam wypróbować:) pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  28. @kulinarne-smaki: cieszę się:) a tym masz wprawę w likierach, też mnie kilka przepisów u ciebie kusi:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  29. Kolor jest dla mnie bardzo zachęcający ;-))) W końcu wszystkiego można spróbować ;-D



    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń
  30. Dałabym się teraz za coś takiego pokroić!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za uwagi i komentarze:D

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.