Zamiast pytać "jak żyć?" ostatnio coraz częściej zadaję sobie pytanie "co czytać?". Życie jakie jest każdy widzi. Cierpimy na chroniczny brak czasu. Nie pamiętam kiedy ostatnio spędziłam choćby godzinkę w księgarni szukając czegoś, co miałbym chęć przeczytać. Kiedyś tak właśnie robiłam - snułam się między półkami, czytałam opis z tyłu, a potem pierwszą stronę powieści. Kupowałam książkę dopiero, gdy odpowiadał mi temat i styl pisania autora. Teraz liczę na to, że ktoś poleci mi fajną książkę. Może Miśku? Może ktoś z pracy? Może jakaś zaprzyjaźniona blogerka?
Blogerzy, blogerki? No właśnie, a może to jest rozwiązanie? Tydzień temu dostałam zaproszenie z bloga książkowego, by podzielić się swymi preferencjami czytelniczymi, co z przyjemnością uczyniłam. Czytelniczy, bo tak nazywa się blog, to miejsce, gdzie nie tylko mamy możliwość zapoznania się z recenzjami nowości wydawniczych, ale dowiemy się także, co czytają inni - na przykład, w ramach rozpoczętego cyklu "Kulinarni czytają", zajrzymy do biblioteczek blogerów kulinarnych i wtedy wyjdzie na jaw, co poza książkami kucharskimi czytamy!:) Serdecznie zapraszam na blog mej imienniczki:)
Dni coraz zimniejsze, co sprzyja czytelnictwu i robieniu zapasów na zimę - stąd u mnie dzisiaj żurawina do mięsa!
SKŁADNIKI:
- 0,5 kg żurawiny
- 250g-300g cukru (zależy od tego jak bardzo słodką konfiturę chcemy otrzymać, ja dałam mniej)
- 100ml wody
PRZYGOTOWANIE:
1. Żurawinę przebrać, odrzucić nadpsute owoce, łodyżki, listki wyrzucić, opłukać owoce.
2. Do garnka nalać wodę, wrzucić owoce i wsypać cukier - zagotować.
3. Gdy woda się zagrzeje, owoce zaczną pękać i puszczać sok - trzeba uważać bo gotujący się sok może zacząć pryskać, a strzelające owoce bywają niebezpieczne:P
4. Żurawinę gotujemy na małym ogniu przez około 30-40 minut, po tym czasie przekładamy do czystych słoiczków, zakręcamy nakrętki i odwracamy słoiczki do góry dnem do całkowitego wystudzenia.